Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

MPK odpowie za śmierć motorniczego?

Agnieszka Magnuszewska
Do wypadku doszło 11 maja 2010 r.
Do wypadku doszło 11 maja 2010 r. Jakub Pokora/archiwum
Za miesiąc miną dwa lata od śmierci młodego motorniczego, który zginął w wypadku tramwajowym w centrum Łodzi. Jego ojciec, były motorniczy, wystąpił do sądu o odszkodowanie za śmierć syna. Rekompensaty oczekuje od MPK, bo - jak twierdzi - to przewoźnik jest winien wypadkowi. Wniosek o odszkodowanie złożył tuż przed świętami do Sądu Okręgowego.

Do wypadku doszło 11 maja 2010 r. Tramwaj prowadzony przez 22-letniego Sylwestra Juszczyka wypadł z szyn i uderzył w słup na skrzyżowaniu al. Mickiewicza i Kościuszki. Młody motorniczy zginął na miejscu, 16 osób zostało rannych.

- Za pierwszym razem, jesienią 2010 r., prokuratura uznała, że za wypadek odpowiada mój syn. Po prostu wjechał za szybko na zwrotnicę, co spowodowało wykolejenie składu. Odwołałem się od tej decyzji, bo syn w momencie wypadku był nieprzytomny. Odszukałem świadka, który widział, że syn jechał ze spuszczoną głową - zaznacza Tomasz Juszczyk, ojciec motorniczego. - Jeżeli ktoś jest nieprzytomny, nie może doprowadzić do wypadku celowo.

Sąd karny zlecił prokuraturze ponowne rozpatrzenie sprawy i tym razem jej decyzja była zupełnie inna. - Syna uniewinniono. Po badaniach specjalistów medycyny sądowej, okazało się, że syn dostał zapalenia mięśnia sercowego. Był nieprzytomny, ale dostał silnego skurczu mięśni i rąk, dlatego cały czas trzymał nogę na pedale i tramwaj jechał - podkreśla Tomasz Juszczyk.

Po tym, jak panu Tomaszowi udało się doprowadzić do uniewinnienia syna, postanowił wystąpić o odszkodowanie. Najpierw bezpośrednio zwrócił się z tym do MPK. - Odmówili. Być może uraziło ich to, że wystąpiłem o umieszczenie w miejscu wypadku tablicy pamiątkowej - zastanawia się pan Tomasz.

Przedstawiciele MPK podkreślają, wina za spowodowania wypadku nie leży po stronie przewoźnika, a tramwaj przejeżdżał przez zwrotnicę z prędkością 30 km/godz. a powinna być ona trzy razy mniejsza. - Nie zawinił ani tabor ani rozjazdy torów na skrzyżowaniu. Nie ma cienia podejrzeń, że doszło do zaniedbania ze strony naszej spółki - podkreśla Marcin Małek, rzecznik MPK.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki