Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bijatyka chorych w izbie przyjęć

Joanna Barczykowska
Agresję na lekarzach wyładowują nie tylko pijani pacjenci
Agresję na lekarzach wyładowują nie tylko pijani pacjenci Jakub Pokora
Jeden z dyżurujących w Koperniku lekarzy dostał w twarz, kiedy próbował rozdzielić szarpiących się ze sobą pacjentów. Chorzy czekali w izbie przyjęć. Z kolei w innym szpitalu pacjent zaatakował i dusił lekarkę na oddziale ratunkowym. Lekarkę uratował inny medyk, który zauważył zniknięcie pobudzonego pacjenta. Agresywnego mężczyznę obezwładniła policja.

Łódzcy policjanci coraz częściej są wzywani do awanturujących się pacjentów w przychodniach i szpitalach. Tylko w ostatnim miesiącu mieli aż sześć takich interwencji, m.in. w szpitalu im. Jonschera i szpitalu im. Kopernika. Wkrótce do sądu w Łodzi ma trafić sprawa wzburzonej pacjentki, która na korytarzu w poradni uderzyła w twarz lekarza, bo jej zdaniem, medyk nie udzielił dziecku należytej pomocy. Rozgoryczona łodzianka tłumaczyła policjantom, że po prostu puściły jej nerwy.

- Przypadki wszczynania awantur z personelem szpitala dotyczą jednak głównie nietrzeźwych pacjentów. Dość często do takich zdarzeń dochodzi w izbach przyjęć, czyli w miejscach pierwszego kontaktu chorego z placówką służby zdrowia - mówi Adam Kolasa, z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.

Pacjenci potrafią odgrywać się na lekarzach także za zbyt małe limity przyjęć czy długie kolejki. Tak było w poradni neurologicznej w Łodzi. Pacjenci stwierdzili, że za długo czekają, więc - żeby dopiec lekarzowi - wezwali policję, twierdząc, że lekarz jest pijany. Medyk został zbadany alkomatem. Był trzeźwy. Pacjenci nie zostali ukarani.

Rzecznik praw lekarza przy Okręgowej Izbie Lekarskiej w Łodzi w rejestrze ma już ponad tysiąc takich spraw. W większości dotyczą one wyzwisk i słownego obrażania lekarza, ale także rękoczynów.

- Ofiarami agresji stają się także lekarze w przychodniach czy na szpitalnych oddziałach - mówi dr Marek Nadolski, rzecznik praw lekarzy. - Lekarz ma prawo odmówić leczenia awanturującego się pacjenta, podając mu adres innej placówki lub kontakt do innego lekarza. Takich przypadków mieliśmy w Łodzi wiele. Niestety, chorzy oprócz zmiany lekarza, nie ponoszą żadnych konsekwencji swoich zachowań.

Medycy są bezradni, bo agresywnych pacjentów prokurator nie ściga z urzędu. Najczęściej awantura kończy się więc na pouczeniu.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki