Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kobiety z łódzkiego więzienia

Jakub Werbiński
W więzieniach okręgu łódzkiego przebywa 196 kobiet
W więzieniach okręgu łódzkiego przebywa 196 kobiet Paweł Relikowski
Zabójstwa, handel narkotykami, rozboje, prostytucja, paserstwo, kradzieże - te przestępstwa spowodowały, że trafiły za kraty. W więziennych celach siedzą delikatne piękności o zgrabnych nogach i długich blond włosach. Każda z nich ma na sumieniu przestępstwo, niejednokrotnie bardziej okrutne niż te, których spodziewalibyśmy się po mężczyznach. Kobiet w polskich więzieniach jest jednak niewiele, stanowią trzy procent wszystkich więźniów.

Ewelina

- Chciałabym cofnąć czas i żałuję czynów, których się dopuściłam. Z wolności najbardziej brakuje mi rodziny - mówi 27-letnia kobieta.

Od sierpnia 2010 roku przebywa w Zakładzie Karnym nr 1 w Łodzi za wiele czynów karalnych, także za rozbój.

- Do popełnienia przestępstw dopuściłam się pod wpływem emocji i towarzystwa, do którego po opuszczeniu zakładu karnego nie zamierzam wrócić. Każdy dzień jest tu taki sam. Staram się urozmaicić ten czas chodząc do sali sportowej i na spacery - mówi.

Ewelina ma niebieskie oczy i długie ciemne włosy. Długi ma także wyrok - 4 lata i 5 miesięcy. Wyjdzie w 2014 roku. Utrzymuje kontakt z rodziną. Jest panną. Po opuszczeniu więzienia chce znaleźć pracę i założyć rodzinę.

W więzieniach okręgu łódzkiego przebywa około 6 tysięcy osadzonych. Kobiet jest zaledwie 196. Wszystkie są w Zakładzie Karnym nr 1 w Łodzi przy ul. Beskidzkiej. Więźniarki odbywają tam karę oddzielone od mężczyzn, a polskie prawo zapewnia im większy komfort odsiadki, choćby w postaci częstszego dostępu do ciepłej wody.

Porucznik Paweł Malinowski, zastępca kierownika działu penitencjarnego w Zakładzie Karnym nr 1 w Łodzi, tak ocenia podopieczne: - Są bardziej emocjonalne od mężczyzn, co powoduje, że ich funkcjonowanie w zakładzie karnym nie jest łatwe. Gorzej od mężczyzn znoszą warunki izolacji. Trudniej wytrzymują rozłąkę z rodziną. Doskwiera im tęsknota za bliskimi, a szczególnie brak dzieci, które pozostały na wolności.

Nadal liczy się dla nich wygląd zewnętrzny. Makijaż, długie paznokcie, zadbane fryzury pomagają im przetrwać w kryminale. Są jednak i takie panie, które wyglądają jak "wyciągnięte z rynsztoka" i można się domyślać, że przed odsiadką naprawdę w nim były.

Małgosia

Kradzieże i handel narkotykami sprawiły, że trafiła tu na 5 lat i 8 miesięcy. Na wolności zostawiła córkę. Na pewno zobaczy ją w marcu 2015 roku, bo wtedy skończy odsiadywać wyrok. Ma 29 lat i analizuje błędy.

- Staram się spędzać czas jakoś konstruktywnie, próbuję się dużo śmiać - opowiada niebieskooka Małgosia. - Nawet tu każdy dzień jest inny. Spacery, pisanie listów, widzenia. W wolnym czasie dbam o siebie i o dobre samopoczucie. Bo dołować się w takim miejscu, to byłaby już tragedia. Żałuję tego wszystkiego, co mnie tu sprowadziło, potwornie.

Wylicza czego jej teraz brak: - Moich ulubionych osób i rzeczy: córki, pracy, robienia zakupów, mężczyzny.

Małgosia ma plany. Już w trakcie odsiadki chce pójść do pracy, brać udział w zajęciach dostępnych w zakładzie, a nawet wyjść za mąż. Na wolności będzie prowadzić stabilne życie. Zajmować się domem i dziećmi, wróci do dawnej pracy. Tak myśli...

Zdarzają się kobiety, które trafiają do więzienia, będąc w ciąży. Służba Więzienna dysponuje domami dla matki i dziecka, w których kobiety mogą rodzić dzieci i sprawować nad nimi opiekę do trzech lat. Łodzianki w takiej sytuacji muszą opuścić rodzinne miasto i trafiają do Grudziądza bądź Krzywańca. Obydwa domy mieszczą się w budynkach więziennych. Są tam sale wyposażone w zabawki, place zabaw, specjalne tereny zielone na potrzeby spacerów oraz sale odwiedzin.

Skazane matki i ich dzieci mają komfortowe warunki, sprzyjające wychowawczej atmosferze. Wystrój wnętrz i relacje z funkcjonariuszami nie przypominają więzienia. Personel w obecności dzieci nie chodzi w mundurach.
Agata Zakrzewska, dyrektor oddziału Fundacji Centrum Praw Kobiet w Łodzi, zajmuje się wspieraniem kobiet odbywających karę pozbawienia wolności. Dobrze wie, jak często przemoc domowa i niełatwe relacje z partnerami są przyczyną kobiecej przestępczości. Więźniarki mogą korzystać ze wsparcia grupy wolontariuszek.

- Udzielamy porad prawnych i pomocy kobietom z zakładów karnych - mówi dyrektor Zakrzewska. - Występujemy jako organizacja wspierająca kobiety doznające przemocy w rodzinie i związkach partnerskich. Bronimy oskarżonych o zabójstwo partnera, jeśli podłożem konfliktu była długotrwała przemoc. Z naszych doświadczeń wynika, że często kobiety ukrywają fakt przemocy, obawiają się zemsty partnera, nie wierzą w możliwość skutecznej pomocy.

Wśród łódzkich więźniarek sporą część stanowią zabójczynie. Za to przestępstwo odbywa karę blisko 13 procent wszystkich osadzonych w więzieniu przy ul. Beskidzkiej. Gdy jeszcze były na wolności, często wstydziły się ujawnić swoją sytuację domową. Gdy już zostały oskarżone o zabójstwo, nie myślą o tym, jak się bronić w postępowaniu sądowym.

- Nawet wtedy nadal są ofiarami systemu, który nie zapewnia bezpieczeństwa w rodzinie - twierdzi Agata Zakrzewska.

Sylwia

- Rozmyślam nad przyszłością. Próbuję zaplanować sobie życie po wyjściu na wolność. Czy żałuję? Tak, żałuję bardzo mocno - wyznaje 36-letnia Sylwia.

Odbywa krótki wyrok i jeszcze w tym roku opuści więzienną celę. Dokonała rozboju pod wpływem alkoholu.

- Chcę spokojnie odsiedzieć wyrok. Po wyjściu znaleźć pracę, załatwić mieszkanie i wyjść za mąż - marzy.

Ma sześcioro dzieci. W trakcie odbywania kary nie utrzymuje z nikim kontaktów, nikt jej nie odwiedza.

Funkcjonariusze łódzkiej Służby Więziennej "aktywizują więźniarki". Organizują im pracę między innymi w szwalni. Kobiety porządkują łódzkie synagogi, wydają posiłki, przygotowują prezenty dla niepełno-sprawnych dzieci.

- Kobiety w więzieniach to nie tylko osadzone - podkreśla porucznik Bartłomiej Turbiarz, rzecznik prasowy dyrektora okręgowego Służby Więziennej w Łodzi. - We wszystkich naszych zakładach karnych i aresztach śledczych są też funkcjonariuszki. Wiele z nich pracuje z niebezpiecznymi przestępcami, zazwyczaj mężczyznami. Doskonale sprawdzają się na stanowiskach, które wydawałoby się, zarezerwowane są tylko dla mężczyzn.

W jednostkach penitencjarnych w Łodzi, Piotrkowie Trybunalskim, Sieradzu, Garbalinie, Łowiczu i Płocku pełni służbę 331 funkcjonariuszek. Stanowiska kierownicze zajmuje 26 z nich, ponad połowa to oficerowie Służby Więziennej. Gdzie bardziej jak w więzieniu należy łagodzić obyczaje?

Wszystkie więźniarki, które zgodziły się na rozmowę, dążą do podobnych celów. Chcą mieć po prostu dom, dzieci, spokojną pracę, mężów i nie wracać więcej do kryminału.

- Gdybym mogła cofnąć czas... - z żalem podsumowuje swój los Iwona, 26-latka skazana na 4 lata odsiadki za kradzież pod wpływem alkoholu. - Ale nie mogę... Wiem jednak dobrze, że moje więzienie jest po prostu konsekwencją moich czynów.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki