Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzice drżą, że ich dzieci nie dożyją operacji serca

Magda Szrejner
Kardiochirurdzy boją się, że na zmianach finansowania operacji stracą mali pacjenci
Kardiochirurdzy boją się, że na zmianach finansowania operacji stracą mali pacjenci fot. Krzysztof Szymczak
Rodzice chorych na serce dzieci są przerażeni. Ministerstwo Zdrowia chce zmienić sposób finansowania operacji maluchów z wadami serca. Do tej pory resort na bieżąco zwracał szpitalowi pieniądze za każdy zabieg kardiochirurgiczny. NFZ pokrywał jedynie koszty dalszego leczenia i pobytu dziecka w szpitalu. Teraz ma się to zmienić.

- To może oznaczać mniej pieniędzy na operacje - alarmują kardiochirurdzy. A jeśli tak, to liczba tych zabiegów w całej Polsce spadnie. Klinika kardiochirurgii, którą kieruje prof. Jacek Moll, wykonuje rocznie ok. 450 skomplikowanych operacji u dzieci. Blisko 30 proc. pacjentów to maleństwa, które przyszły na świat z poważnymi wadami serca i potrzebują natychmiastowej interwencji chirurgicznej w pierwszych dniach życia.

Rodzice noworodków nie kryją zdenerwowania i lęku. Doskonale rozumieją ich ci, których dzieci są już po zabiegach.

- Czekaliśmy tydzień od momentu, kiedy profesor Moll zgodził się operować naszego Leona, do chwili, kiedy można było małego przetransportować śmigłowcem do Łodzi, bo zwolniło się miejsce w szpitalu - opowiada Julian Zawistowski z Warszawy, tata 2,5-miesięcznego teraz chłopca. Mały Leon urodził się z poważną wadą serca, tuż po urodzeniu powinien być operowany. Jego rodzice odchodzili od zmysłów, kiedy okazało się, że malucha będzie można przewieźć do Łodzi dopiero, gdy tu zwolni się miejsce na oddziale pooperacyjnym z respiratorem.

- Wiedzieliśmy, że znaczenie ma każda godzina. My musieliśmy czekać tydzień - opowiada ojciec chłopczyka. - Operacja się udała, ale przeżyliśmy chwile grozy.

W podobnej sytuacji co roku są setki rodziców w całej Polsce, którzy czekają na skomplikowane operacje serca swoich dopiero co narodzonych dzieci.

Niepokój rodziców jest tym większy, że oddział pooperacyjny w klinice kardiochirurgii dysponuje zaledwie sześcioma łóżkami. Dlatego do planowych zabiegów dzieci trzeba ustawiać w długiej kolejce.

- W tej chwili na operację oczekuje około 80 małych pacjentów z całej Polski - mówi Hanna Milczarek z fundacji "Serce dziecka", działającej na rzecz maluchów z wadami serca. - Dostaliśmy co prawda zapewnienie od minister Ewy Kopacz, że klinika otrzyma z ministerstwa pieniądze na rozbudowę. Martwimy się jednak, co będzie z finansowaniem operacji naszych dzieci - mówi Hanna Milczarek. - Na razie dowiedzieliśmy się tylko, że ma je przejąć Narodowy Fundusz Zdrowia. Nikt do końca nie wie, jak to będzie wyglądać. W czwartek w centrali NFZ mają się toczyć rozmowy na ten temat, ale obawiamy się, że gorsza wycena będzie się wiązać z ograniczeniem liczby operacji.

Obawy rodziców potwierdzają łódzcy kardiochirurdzy. - Nie wiemy dokładnie, jakie plany mają Ministerstwo Zdrowia i NFZ, ale jeśli zmiany pójdą w kierunku finansowania operacji kardiochirurgicznych według jednorodnych grup pacjentów, prawdopodobnie będzie to ze stratą dla tych klinik, które podejmują się skomplikowanych, złożonych operacji - mówi prof. Jacek Moll, kierownik łódzkiej kliniki kardiochirurgii. - W tym systemie szpitale dostają takie same wyceny, niezależnie od tego, czy były to bardzo skomplikowane zabiegi kardiochirurgiczne, czy proste operacje.

Lekarze mówią też, że obawiają się nieregularności wpływów z NFZ. Do tej pory wysyłali do Ministerstwa Zdrowia raporty z wykonanych zabiegów. - Jak tylko taka informacja dochodziła do resortu, dostawaliśmy zwrot pieniędzy za konkretną procedurę - mówi prof. Moll. - Nie wiemy, czy NFZ będzie płacił tak regularnie. Co zatem przyjdzie z poszerzenia kliniki i możliwości operowania większej liczby dzieci, jeśli nie będzie pieniędzy na operacje? - pyta kardiochirurg.

Na rozbudowę kardiochirurgii liczą rodzice maluchów z całej Polski. Oprócz Łodzi podobne zabiegi wykonują ośrodki kardiochirurgii dziecięcej w Warszawie, Krakowie, Poznaniu i Katowicach. Do tej pory ich głównym problemem było: gdzie położyć dzieci po operacji. Teraz do listy zmartwień dochodzą pieniądze. Ministerstwo Zdrowia odpiera zarzuty.

- Zmiany, jeśli wejdą, będą dotyczyć finansowania operacji jedynie dwóch konkretnych wad serca - mówi rzecznik resortu Jakub Gołąb. - To ich finansowanie ma przejąć NFZ. Pozostałe operacje kardiochirurgiczne nadal będą finansowane przez resort. Pieniądze, które do tej pory były zarezerwowane na finansowanie tych dwóch procedur, czyli 11 mln zł w skali roku, nadal będą przeznaczane na kardiochirurgię, więc funduszy nie ubędzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki