- W tej chwili mamy ich 17 - mówi Dariusz Grzybowski, komendant straży miejskiej w Łodzi. - Urządzenia sprawdziły się świetnie. Są skuteczne, a przy okazji nie robią krzywdy osobie którą chcemy obezwładnić. Dlatego w maju, lub najpóźniej w czerwcu, planujemy kupno 14 następnych egzemplarzy. Ogłosimy w tej sprawie przetarg.
Model, który znajdzie się na wyposażeniu łódzkich strażników, to paralizator elektryczny, który razi na odległość. Wystrzeliwuje dwie elektrody, które wbijają się w ciało osoby, obezwładniają ją i rażąc ładunkiem elektrycznym. Jedno urządzenie kosztuje ponad 7 tysięcy złotych. Do tego trzeba doliczyć koszt jednorazowych wkładów z elektrodami, około 250 złotych. Taserów nie mają i nie zamierzają kupić komendanci straży miejskich w Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu i Gdańsku, tam gdzie kibiców w czasie Euro 2012 będzie najwięcej.
W ubiegłym roku łodzianie użyli taserów kilkanaście razy. W tym roku celowali do psa, który uciekł ze schroniska i do chuligana. - W kwietniu, podczas zatrzymywania agresywnego mężczyzny, dwóch jego kolegów próbowało go odbić - mówi Leszek Wojtas z łódzkiej straży miejskiej. - Mężczyźni usiłowali uciekać. W trakcie szamotaniny, jeden z chuliganów uderzył strażnika i przewrócił go na ziemię. Wtedy strażnik użył tasera. Agresorzy zostali zatrzymani.
Według łódzkich radnych, tasery są potrzebne strażnikom miejskim. - Pod adresem strażników często wysuwane są oskarżenia, że nie chronią naszego bezpieczeństwa - mówi radny Witold Rossett (PO), przewodniczący komisji finansów, budżetu i polityki podatkowej Rady Miejskiej. - Jeśli oczekujemy od nich, że będą zajmować się nie tylko wystawianiem mandatów czy kontrolą targowisk, powinni dysponować odpowiednim sprzętem.
Radny Maciej Rakowski (SLD), przewodniczący komisji Ładu Społeczno-Prawnego Rady Miejskiej dziwi się, że tasery są potrzebne łódzkim strażnikom na Euro 2012. - Euro jest po prostu bodzcem do szybkiego kupienia sprzętu - mówi Rakowski. - Jednak jestem za tym, żeby go kupować. Strażnicy narażają życie i zdrowie. Tasery mogą być im bradziej potrzebne w czasie meczów łódzkich drużyn niż mistrzostw.
W 2007 roku głośne było użycie tasera przez kanadyjską policję. Spowodowało śmierć Polaka, Roberta Dziekańskiego, na lotnisku w Vancouver. Według komendanta Grzybowskiego, taki wypadek nie może zdarzyć się jednak w Łodzi.
- Tamta sytuacja była szczególna, użyto wtedy aż trzech taserów, a Polak nie otrzymał pomocy medycznej - zaznacza Grzybowski. - Nie zdarzyło się jeszcze nigdy, żeby łódzki strażnik użył tasera w sytuacji, która by tego nie uzasadniała. Gdyby to jednak nastąpiło, natychmiast straciłby pozwolenie na jego używanie. Każde użycie tasera jest analizowane i omawiane na odprawach, podobnie jak użycie broni w policji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?