O ile popularność reality show wśród otyłych polegał na wskrzeszeniu wśród odbiorców mitu, że każdy może wygrać z ograniczeniami ciała i umysłu, o tyle ich producentom chodziło o czerpanie z tego mitu sporej kasy. "Czarno na białym" TVN24 pokazało jak sam Tomaszewski, kiedyś bramkarz reprezentacji, a dziś poseł PiS, znosi anonsowany przez siebie wielokrotnie bojkot reprezentacji.
Najpierw pan Janek sprawdza w telegazecie skład reprezentacji, dochodzi do nazwiska Boenisch i rzuca krótkie "dziękuję bardzo" i po raz setny wyłuszcza ułamek swych o zabieraniu miejsca w teamie przez "farbowane lisy prawdziwym Polakom". Nie krytykuję poglądów Tomaszewskiego, są jego sprawą, a z niektórymi nawet się zgadzam. Sęk w tym, że poseł PiS stał się już chyba zakładnikiem swojego antybohaterskiego emploi, bo nic nowego nie powiedział, nawet żar ekspresji już nie ten. Powtarzanie starych fraz przez panią reporterkę też już trącało o wymioty, wyszło żenująco i na siłę z obu stron.
Czekam na następny odcinek z zapowiadanego wcześniej przez Tomaszewskiego kibicowania Niemcom, najlepiej na żywo i w czasie meczu z Holandią, z policzkami wymalowanymi w barwy Niemiec, w otoczeniu niemieckich flag. Sprzeda się fantastycznie. Ale może się przeliczę, bo jedyna nowa rzecz, którą Tomaszewski zaskoczył, to fakt, że jednak skończył show przed czasem.
Wyszedł z auta i udał się w siną dal już bez asysty kamery. Może zrozumiał, że zwyczajnie się ośmiesza, a widzów nie rozśmiesza. A może uznał tylko, że nie wygląda tego dnia dobrze przed kamerą, albo w aucie było zbyt duszno
Marcin Darda
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?