Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polski pianista Ignacy Lisiecki nagrywa w Japonii

Małgorzata Mijas
Ignacy Lisiecki
Ignacy Lisiecki lisieckispace.com
Z Ignacym Lisieckim, młodym pianistą koncertującym na całym świecie, rozmawia o Łodzi, planach i...Japonii Małgorzata Mijas.

Wybiera się Pan do Japonii, to nie pierwszy raz, ponieważ koncertował Pan wcześniej w Kraju Kwitnącej Wiśni i nagrywa Pan w Japonii płytę.

Sprawa jest bardzo prosta, znalazłem tam impresariat, który zainteresował się moją osobą dwa lata temu, gdy miałem koncert w Tokio, przy okazji 200-lecia urodzin Chopina. Zaproponowano mi trasę koncertową. A 8 listopada będę miał debiut w Tokyo Opera City Hall, to najważniejsza po Suntory Hall sala koncertowa w Japonii. To jest wynik pracy ludzi, którym spodobało się to, w jaki sposób gram. Natomiast płyta jest wynikiem tego, że osoby z wytwórni Camerata Tokyo pojawiły się na moim recitalu i zaproponowały nagranie płyty składającej się z utworów Szymanowskiego, dwóch cykli, wariacji opus 3 i opus 10. Można zaznaczyć, że są to dwa zupełnie różne cykle. Opus 10 to są wariacje na temat Polski, a opus 3 to jest wczesny utwór Szymanowskiego, którym zachwycał się łodzianin Artur Rubinstein jeszcze jako młody chłopak i chciał koniecznie poznać kompozytora, kiedy usłyszał tak świetnie napisany utwór. To będzie pierwsza płyta, która zawiera te dwa cykle. Jest to pierwsza taka płyta na rynku japońskim.

A kiedy się ukaże?

W tej chwili jesteśmy na etapie negocjacji i ustalamy szczegóły dotyczące produkcji płyty, czyli w jakiej zostanie nagrana sali. Ale realnie przewidujemy, że ukaże się w przyszłym roku. To świeża sprawa, dopiero zaproponowano mi jej nagranie. Oprócz tego na płycie mają się znaleźć moje transkrypcje orkiestrowych utworów Mahlera na fortepian. Kompozytor przez całe swoje życie w swojej pracy skupiał się na utworach orkiestrowych i symfoniach. Kiedy usłyszałem Adagietto, czyli czwartą część V symfonii Mahlera, jedno z najsłynniejszych jego dzieł, wydało mi się, że jest to świetny materiał dla pianisty. Będzie to pierwsza próba zmierzenia się z Mahlerem na fortepian. To było dla mnie bardzo trudne zadanie. To wyzwanie dla pianisty. Bo przecież orkiestra ma więcej możliwości, pianista musi radzić sobie sam.

Mówi się o Pana muzyce, że cechuje ją dojrzałość i spokój, że ma Pan ciekawy temperament, czy Pan się z tym zgadza?

Bardzo trudno mi się odnieść do własnych interpretacji, ponieważ sam jestem w to zaangażowany emocjonalnie. Dwa, trzy miesiące spędzone na studiowaniu jakiegoś utworu powoduje, że odniesienie się do własnych interpretacji, nie tyle staje się mało obiektywne, co po prostu trudne. Zawsze staram się znaleźć dobry balans pomiędzy tym, co jest zawarte w tekście, a interpretacją. Wykonawca jest nie tylko odtwórcą, dlatego zawsze staram się, aby każde wykonanie było kreatywne i ciekawe. Bardzo mnie w tym wszystkim inspiruje orkiestra. Orkiestra daje artyście olbrzymie możliwości środków wyrazu i kolorów, i to bardzo inspiruje mnie, jako pianistę, otwiera nowe możliwości. Dyrygentura również mnie interesuje. Ale niezależnie od tego, czy jest się dyrygentem, skrzypkiem, czy pianistą, muzyka właściwie podlega podobnym kryteriom wykonawstwa.

Jakie ma Pan plany na najbliższą przyszłość?

W tej chwili się skupiam na tym recitalu, który będzie w listopadzie, chociaż mam inne koncerty w tym czasie, w Osace między innymi. Oprócz tego pracuję z producentami nad wykończeniem płyty, żeby ukazała się na polskim rynku pod koniec lipca. To jest mój główny priorytet na najbliższy czas. W przyszłym roku mam też zaplanowane koncerty w filharmoniach w Polsce.

Niedawno wystąpił Pan w łódzkiej filharmonii. Czy będzie Pan chciał wrócić do Łodzi?
Bardzo chciałbym wrócić do Łodzi i to z wielu względów. Historia Łodzi jest ciekawa i wielokulturowa. Stare, archiwalne materiały sprzed stu lat świadczą o tym, że Łódź obok Warszawy i Krakowa była właściwie najbardziej istotnym miejscem kształtującym wydarzenia kulturalne w Polsce.

Zna Pan Łódź? Miał Pan czas poznać miasto?

Miałem okazję ostatnio w wolnej chwili po koncercie zwiedzić Muzeum Kinematografii, które miło wspominam. To jedyne miejsce, które udało mi się wtedy zobaczyć.
Czyli możemy się spodziewać, że usłyszymy Pana znów w Łodzi?

Mam nadzieję, że taka propozycja wyjdzie ze strony filharmonii.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki