Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lotnicza wyżyna i polityczna nizina

Sławomir Sowa
Sławomir Sowa
Sławomir Sowa Grzegorz Gałasiński
Miały być nowe śmigłowce, nowe miejsca pracy i nowe technologie Wojsko Polskie i Łódź miały być największymi beneficjentami wartego 13 miliardów złotych kontraktu. Na miesiąc przed zapowiadanym podpisaniem kontraktu na 50 śmigłowców wielozadaniowych dla Wojska Polskiego tygodnik "Wprost" oskarżył MON o manipulowanie przetargiem na śmigłowiec, a komisję przetargową o potwierdzenie nieprawdy.

Padły słowa, że MON "mogło sfałszować wynik przetargu na śmigłowiec" (czemu MON zaprzeczyło, oskarżyło tygodnik o kłamstwa i zapowiedziało pozew). Tomasz Wróblewski, naczelny "Wprost", nie zawahał się nawet przed sugestią, że przetarg pewnie będzie musiał być powtórzony. Gdyby rzeczywiście miało być tak, jak prognozuje, nie ma się co łudzić: w nowym przetargu Łódź stanęłaby na straconej pozycji.

Andrzej Duda, zanim jeszcze został prezydentem, nie krył swojej dezaprobaty dla wyboru francuskiego śmigłowca, kibicując zakładom w Świdniku. Poza tym, gdyby miało dojść do nowego przetargu, to już po wyborach parlamentarnych, w których faworytem jest PiS. Dla tej partii produkcja francuskich śmigłowców w Łodzi jest solą w oku. Politycy PiS od początku nie kryli poparcia dla konstrukcji ze Świdnika i wspierali protesty tamtejszej załogi.

Powtórzenie przetargu byłoby jak wybuch pocisku odłamkowego. W pierwszej kolejności trafiona zostałaby polska armia, która od dawna niecierpliwie czeka na nowe maszyny. Szef MON Tomasz Siemoniak w rozmowie z niżej podpisanym podczas pobytu w WZL nr 1 w Łodzi w maju przewidywał, że niepodpisanie kontraktu w tym roku poskutkuje opóźnieniem dostaw nowych helikopterów dla Wojska Polskiego o dwa lata. Nawiasem mówiąc, MON ma też swoje za paznokciami, bo przynajmniej dwa razy opóźniało w ubiegłym roku termin składania ofert, co z jednej strony spowodowało, że weszliśmy z przetargiem w trującą atmosferę podwójnej kampanii wyborczej, a z drugiej nie zostawiło żadnego marginesu czasu na negocjacje.

Publikacja "Wprost" dodała skrzydeł załodze ze Świdnika. Tam nikt nie będzie sprawdzał, czy zarzuty tygodnika są zasadne, czy nie. Przekaz jest taki: a nie mówiliśmy?

Przetarg na śmigłowce sfałszowany? MON odpowie pozwem na rewelacje "Wprost"

Stanowisko PiS w sprawie przetargu na helikoptery jest oczywiste. Zrobi wszystko, żeby ten kontrakt nie został podpisany. Z jednej strony, żeby pokazać, że "ten rząd" się do niczego nie nadaje, bo albo nie potrafi porządnie przeprowadzić przetargu, albo coś kręci. Z drugiej, żeby nie rozczarować swoich wyborców ze Świdnika i Mielca. Jak wielką wagę przykłada PiS do unieważnienia przetargu świadczy fakt, że położyło na ołtarzu swoich łódzkich polityków. Na przykład Witold Waszczykowski opowiadał, jak Łódź skorzystałaby na... wygraniu przetargu przez konstrukcję ze Świdnika, a radni PiS w sejmiku wojewódzkim burzyli się przeciwko uchwale "promującej" Airbus Helicopters.

A co zrobi Platforma? Będzie walczyć do upadłego o podpisanie kontraktu. Sukces już przecież odtrąbiono i teraz wycofywanie się z niego byłoby wbijaniem sobie gwoździa do wyborczej trumny. Tym bardziej że splatają się tu interesy Łodzi i premier Ewy Kopacz osobiście. W maju ogłoszono projekt tak zwanej Wojskowej Wyżyny Lotniczej, który zaczepiono na wygranej francuskiego śmigłowca. W Łodzi miała być wybudowana hala montażu końcowego śmigłowców Caracal, miały też być ulokowane inwestycje towarzyszące. Airbus Helicopters miał stworzyć 1.250 bezpośrednich miejsc pracy i dwa tysiące pośrednich. Z 1.250 miejsc 300 miało przypaść na montownię w Łodzi, 100 na łódzkie biuro konstrukcyjne Airbusa (obecnie zatrudnia 20 osób), 250 na Radom, 50 na Dęblin. Nie sprecyzowano jeszcze, jak zostanie podzielonych pozostałych 550 miejsc pracy. Kluczem jest tu jednak Radom, okręg wyborczy, z którego poselski mandat zdobyła premier Ewy Kopacz. Hipotetyczna porażka przetargu i Łodzi byłaby jednocześnie ciosem w Platformę i w premier. W jednej chwili Wyżyna Lotnicza zamieniłaby się w polityczną nizinę. Z tego powodu Ewa Kopacz na pewno o Łodzi nie zapomni.

W sprawie rzekomych nieprawidłowości wokół przetargu na śmigłowce obracamy się tak naprawdę w sferze domysłów. Na dobrą sprawę mamy w tej chwili słowo "Wprost" przeciw słowu MON. I jest rzeczą wysoce wątpliwą, by udało się cokolwiek zweryfikować przed podpisaniem kontraktu, bo niby kto miałby to zrobić w tak krótkim czasie. Jeśli zaś MON wytoczy proces "Wprost", to - jak to w Polsce - będzie się toczył długo, a jego rozstrzygnięcie dla losów samego przetargu nie będzie już miało żadnego znaczenia.

AUTOPROMOCJA:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Lotnicza wyżyna i polityczna nizina - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki