Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Titus: Nie wyważamy żadnych drzwi [WYWIAD]

Małgorzata Mijas
Tomasz "Titus" Pukacki i Igor Gwadera
Tomasz "Titus" Pukacki i Igor Gwadera www.krzysztof.wiktor.eu
Z Tomaszem "Titusem" Pukackim, liderem Acid Drinkers, o nowej płycie zespołu, projekcie Anti Tank Nun z udziałem młodego gitarzysty Igora Gwadery i Łodzi rozmawia Małgorzata Mijas

Kiedy będzie można posłuchać nowego albumu Acid Drinkers?

We wrześniu i październiku mamy zamiar zagrać na żywo parę rzeczy z Anti Tank, a w listopadzie mamy premierę Acid Drinkers, a jeśli będzie premiera drugiej płyty Anti Tank Nun, to najwcześniej za rok.

Czego możemy się spodziewać? Czy zaskoczycie czymś fanów?

Nie sądzę. Myślę, że pociągniemy to, co jest na pierwszym albumie, bo prawdopodobnie balansując w klasycznym klimacie trash metalu, udało nam się wypracować coś, co może być namiastką jakiegoś własnego stylu.

A skąd pomysł na projekt z udziałem Igora Gwadery, młodego gitarzysty? Jak doszło do waszego spotkania?

Iggy to wszystko wymyślił, on jest pomysłodawcą zespołu. We wrześniu zeszłego roku zakomponował sobie numer i chciał go nagrać, żeby od czegoś zacząć, jako gitarzysta. Wypłynąć na szersze wody, że tak się wyrażę.

Ambitnie...

Tak jest. I szukał kogoś na bas i na wokal, a że znał mnie wcześniej z moich działań w ramach Acid Drinkers, to stwierdził, że podeśle mi to, co sobie zakomponował i jeśli się zgodzę, to zrobimy to razem. I tak też się stało. Pojechałem do Goleniowa, usiedliśmy nad tym numerem. W ciągu dwóch dni dogładziliśmy go, trochę to przearanżowałem. Pojechaliśmy do studio w Puszczykowie, tam to nagraliśmy i zmiksowaliśmy. Potem nakręciliśmy do tego wideo we Wrocławiu. I tak się to wszystko zaczęło.

Tak po prostu pojechał Pan na spotkanie z młodym chłopakiem, o którym nikt wcześniej nie słyszał?

A czemu nie? Nie miałem akurat nic do roboty. Podesłał mi numer, zainteresowało mnie to jak gra. Ta była solówka i chciałem zobaczyć, czy on rzeczywiście to gra, czy jest w stanie normalnie na żywo z łapy na próbie to zagrać. Bo wiadomo, że przy współczesnej technice nagraniowej, można zrobić wszystko nie umiejąc grać. I okazało się, że zrobił to tak, jak było nagrane. Szło mu bardzo dobrze. Więc pomyślałem "czemu nie?".

To niesamowite, on ma przecież dopiero 14 lat.

Tak, a jak zaczynaliśmy nagrania miał zaledwie 13 (śmiech).

Pod koniec maja premierę miała płyta Anti Tank Nun...

Tak, 28 maja. Płyta jest na rynku kilkanaście sekund, ale recenzje zbiera sympatyczne.

No właśnie, jaka ona jest, czy można ja porównać z dokonaniami Acid Drinkers?

Nie sądzę, to jest taka wypadkowa klasycznego metalu i trash metalu, czyli tego, na czym i ja, i Iggy się wychowaliśmy.

Czy możemy waszą muzykę do czegoś porównać, dla osób które nie wiedzą, czego się spodziewać? Czy to jest coś nowego?

Nowego, jeśli chodzi o pozycję na rynku muzycznym, ale samym graniem nie wyważamy żadnych drzwi, bo tu nie o to chodziło. Acid z drugiej strony poruszali się po tak różnych gatunkach metalu, że na siłę można by znaleźć jakieś porównania.

Jakie to były gatunki?

Acid zaczął od kalifornijskiego trash metalu, potem cofnęliśmy się na drugiej płycie do końca lat 70. Na albumie "Infernal Connection" poszliśmy wprzód, na następnym albumie znowu cofnęliśmy się do '82-'83 roku, na kolejnym albumie "High Proof Cosmic Milk" poszliśmy bardzo do przodu brzmieniowo i kompozycyjnie.

A jak długo powstawała płyta Anti Tank Nun?

Z Anti Tank siedliśmy do komponowania albumu na początku listopada zeszłego roku. Przez 4 miesiące, we wszystkie weekendy, uprawialiśmy sobie ten nasz gatunek, między heavy a trash metalem. I na początku marca zameldowaliśmy się w Jet Studio w Koronowie u Macieja Feddka. Tam ugładziliśmy to wszystko w niecały miesiąc, głównie była to kwestia nagrania. Ale materiał pojechał do Wrocławia, do Chimp Studio, do Jacka Miłaszewskiego, odpowiedzialnego za miks takich albumów jak "Verses Of Steel" i "Fishdick Zwei..." - obok Adasia Toczko to dziś najlepszy człowiek do miksowania ciężkich dźwięków w tym kraju, jeśli nie w tej części świata. Czyli od listopada do końca kwietnia, był, że tak brzydko powiem, czas produkcji.

Do kogo jest adresowana ta płyta?

Jeśli komuś się to spodoba, to znaczyć będzie, że płyta trafiła pod dobry adres, chociaż najczęściej odbiorcami tego typu gatunku, takiego ciężkiego grania, są ludzie z liceów i studenci...

...i oczywiście wierni fani, którzy będą chcieli usłyszeć Pana nowy projekt.

Tak. Jeśli starym fanom przypadnie do gustu to, co robię z Iggym, to bardziej chwała Iggy'emu.
Zamierzacie ruszyć w trasę koncertową?

Oczywiście, że planujemy trasę. Zobaczymy, jaki będzie odzew, czy w ciągu miesiąca, czy dwóch płyta dobrze wejdzie publice. Ale chcemy się pojawić na żywo właśnie we wrześniu i październiku.

Myśli Pan, że młodzi ludzie mają dziś łatwiejszy start? Myślę o polskim rynku muzycznym...

Nie wiem, czy to kwestia czasów. Myślę, że to kwestia talentu i determinacji, tego jak się działa. Kiedyś może było łatwiej, bo było mniej zespołów na rynku. W pewnym sensie łatwiej było się przebić, ze względu na to, że nas było mniej. Mniej "wiary" grało. Ale było jednocześnie trudniej jeśli chodzi o produkcję, o nagrania. Dostęp do studiów był ograniczony, trzeba było czekać w kolejce. Nagrane albumy czasami czekały rok na swoją premierę. Grało się do taśmy, nie było montażu, edycji, które umożliwia dzisiejsza technika.

Współpraca z Igorem to jest dla Pana odskocznia, próba posmakowania czegoś innego, czy chęć wsparcia młodego gitarzysty, który dopiero zaczyna i być może sam nie poradziłby sobie?

Jest i odskocznią, i wsparciem. Bo odskocznią jest każda nowa rzecz, która się pojawia. Nowa ekipa, nowe dźwięki, troszeczkę inne warunki pracy, ale to jest głównie w kwestii towarzyskiej i miejsca, bo przecież to, co uprawiam z Acid Drinkers, to nie leży na innym biegunie, to cały czas jest hard&heavy. A ten zespół jeszcze troszkę inaczej gra, nie jest jeszcze tak ograny, to nie jest jeszcze maszyna do grania, która przejeżdża jak czołg, jak Acid Drinkers, które gra w niezmienionym składzie już od 22 lat i ten zespół cholernie sprawnie gra. Anti Tank musi do tego dojrzeć. Na żywo byliśmy dopiero dwa razy na scenie, po 40 minut. Tu jest ta główna różnica.

A Igor nie zawala szkoły przez muzykę?

Kurde, chyba nie. Ostatnio kupa śmiechu była z tego powodu, bo zapytałem go "Iggy a ty zdałeś do następnej klasy?", a on na to "Oczywiście, ale nikomu tego nie mów, bo to wstyd. Rockers powinien mieć kibel w każdej klasie" (śmiech).

Jak to jest dzisiaj z polską sceną metalową, czy ta scena potrzebuje nowych twarzy, brzmień, promocji? Mam też na myśli to, że Adam Darski był jurorem w popularnym programie typu talent show. Czy to wszystko nie poszło w tym kierunku, że ludzie zaczęli się interesować bardziej otoczką koncertów, a nie samą muzyką?

Metal świetnie sobie daje radę od samego początku, czyli od przełomu lat 70. i 80. Jest to jednak najpopularniejszy gatunek muzyki, wykonywany na całym świecie. Ja pamiętam takie spotkanie z kolegami po fachu, z Sankt Petersburga. Tam trzeba było się rejestrować jak się zakładało zespół i swego czasu było tam siedemset grup heavy metalowych. Jest to jakiś wykładnik. Chociażby tam, bo nie mówię już o Los Angeles, czy Londynie. Metal nie potrzebuje promocji. Telewizja ani radio publiczne za bardzo nigdy w to nie wchodziły, aczkolwiek największe i najlepsze festiwale światowe to są jednak festiwale hard rockowe, czy metalowe. Polecam zresztą dla mniej zorientowanych film dokumentalny kanadyjskiego antropologa Sama Dunna do spóły ze Scottem McFadyenem "Global Metal", czyli "Metal globalny". Tam można zobaczyć, co się dzieje z metalem w Chinach, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, w Indiach...

A jeśli chodzi o Łódź, to...

Nie mam łodzi, mam za małe jezioro (śmiech).

Ale nasze miasto Łódź. Jaka jest łódzka publiczność, czy miał Pan okazję poznać tutaj jakieś miejsca, które Pan zapamiętał?

Oczywiście, że pamiętam. Publika w Łodzi nie różni się od publiki w Krakowie, w Warszawie, Poznaniu, Londynie czy w Dublinie, czy w Nowym Jorku. Mówię o Acid. To zawsze jest ta ekipa, która kupuje płyty i chce to usłyszeć na żywo. Doskonale wiedzą na co idą, jak się bawić i z czym to wszystko zjeść. Także nie ma tutaj żadnej różnicy. A w Łodzi zwykle graliśmy w Dekompresji, tej starej, małej, a teraz od trzech lat, jeśli jesteśmy w trasie, grywamy w tej Dekompresji nowej, w dawnym kinie. Tam jest duża scena, dobrze się tam gra, jest gdzie pobiegać, lubię to.

A miasto? Miał Pan czas, żeby je zobaczyć?

Rzadko udaje mi się wyleźć na miasto, ponieważ zazwyczaj jak przyjeżdżamy to musimy zająć się swoimi sprawami, czyli ustawieniem sceny, dźwięku, światła, bo potem od rana trzeba lecieć dalej. Wycieczek po Łodzi miałem raczej niewiele. Ostatnio wyskoczyliśmy na miasto po jakimś koncercie. Kaśka Nosowska kończyła swoją trasę, a Acid grało dalej, ale wyskoczyliśmy na miasto.

Zapraszam do spędzenia w Łodzi kilku dni, to naprawdę inspirujące miasto.

Na pewno. Mam nawet nagraną "Ziemię Obiecaną" (śmiech).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki