Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie zapłacił 60 zł, będzie musiał wydać 150 tys.

Alicja Zboińska
Polskapresse/archiwum
- Mój wymarzony dom został zniszczony. Przez niespełna 500 zł zadłużenia za prąd, straciłem przynajmniej 150 tys. zł - pan Marcin nie może opanować zdenerwowania. - Boli mnie to, tym bardziej że dwa dni przed wyłączeniem prądu zapłaciłem większość zaległości. Do zapłaty zostało mi niewiele ponad 60 zł. Nie zostawię tak tej sprawy.

Pan Marcin jest właścicielem dwuletniego domu blisko Łodzi. Mieszka w nim wiosną, latem i jesienią, na zimę wraca do miasta. Tak było też ostatniej zimy. Pan Marcin ustawił podtrzymywanie temperatury na 12 stopni.

- Wyjechałem na narty, a na początku lutego wybrałem się do domu, by zobaczyć, czy wszystko jest w porządku - opowiada łodzianin. - Byłem w szoku, gdy okazało się, że prąd został wyłączony. W domu zastałem lodowisko, pękły kaloryfery, woda rozlała się po pokojach. Okazało się, że uszkodzona jest instalacja centralnego ogrzewania, straciłem też mięso z zamrażarek. Moje zadłużenie nie było duże, a na dodatek przed 1 lutego spłaciłem 400 zł z 463 zł długu.

Pan Marcin czuje się pokrzywdzony przez PGE. Musi wymienić całą instalację CO, co wiąże się m.in. z kuciem ścian. Straty ocenia na 150 tys. zł. Odszkodowania chce dochodzić przed sądem.

- Gdzie tu logika, by przy nieznacznym zadłużeniu powodować tak olbrzymie straty. Kto przy mrozie, wynoszącym 30 stopni, wyłącza prąd. Dlaczego nie byłem powiadomiony o zadłużeniu, nie było ani listów, ani telefonów? - pyta łodzianin.

Katarzyna Wiśniowska z biura zarządu PGE podkreśla, że zgodnie z prawem przedsiębiorstwo energetyczne może wstrzymać dostarczanie energii w przypadku, gdy odbiorca zwleka z zapłatą za pobraną energię co najmniej miesiąc po upływie terminu płatności.

Specjalistka przypomina, że klient nie reklamował wysokości przewidywanej należności i że 13 grudnia ubiegłego roku wysłane zostało wezwanie do zapłaty pod rygorem wstrzymania dostawy energii elektrycznej na kwotę 463,91 zł, pracownicy PGE dzwonili też do klienta. Wyznaczono dwutygodniowy termin, dając możliwość uregulowania zaległych rachunków i tym samym uniknięcia wyłączenia.

- Na dzień wstrzymania dostawy energii elektrycznej, czyli 1 lutego tego roku, z wezwania do zapłaty do uregulowania pozostała kwota 63,91 zł - czytamy w piśmie od Katarzyny Wiśniowskiej. - Klient dokonał wpłat w wysokości 200 zł 16 stycznia i 30 stycznia, natomiast nie kwestionował należności, która została wyliczona na okres od 16.09.2011 do 25.02.2012. PGE Obrót SA oddział I w Łodzi dołożyło wszelkich starań, aby skutecznie powiadomić klienta o występującym zadłużeniu i jego konsekwencjach. Wstrzymanie dostarczania energii elektrycznej do lokalu było zgodne z art. 6 ust. 3a prawa energetycznego.

Zdzisława Wilk, prezes Miejskiego Klubu Federacji Konsumentów w Łodzi, jest zdziwiona tym, że łodzianin nie zwrócił się do zakładu, by podpisać ugodę i rozłożyć dług na raty.

- Skoro klient nie odebrał listu poleconego, nie płacił rachunków, pracownicy mogli podejrzewać, że ich lekceważy - mówi Zdzisława Wilk. - Poza tym jeśli mężczyzna miał zadłużenie, powinien liczyć się z konsekwencjami. Zakład nie chciał dopuścić do powiększania się zadłużenia, więc zabezpieczył się, odcinając prąd. Dług pozostał długiem, niezależnie od tego, ile wynosił.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki