Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzew i ŁKS razem przeciwko Legii

Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera Grzegorz Gałasiński
Grzegorz Waranecki wrzucił na facebooka link do pamiętnego meczu Widzew - Legia (3:2), w którym dwie wspaniałe bramki strzelił Marcin Zając. Ktoś inny zarekomendował skrót z meczu ŁKS - Legia (3:0) z 1998 roku. Wtedy ŁKS wywalczył mistrzostwo Polski, a Rafał Niżnik, jako zdobywca ostatniego gola, zyskał nagrodę (wycieczkę zagraniczną dla siebie i małżonki) od redakcji Expressu Ilustrowanego, w której wtedy pracowałem.

Wtedy Łódź tłamsiła Legię! Dlaczego teraz w Łodzi musi panować destrukcyjna wojna domowa? Dlaczego kibice ŁKS zwalczają Widzew, a kibice Widzewa zwalczają ŁKS? Skoro już moi kochani musicie mieć wroga, wywołajmy wojnę przeciwko, dajmy na to Legii. Jak to było dawniej. Przyjazd stołecznej drużyny do Łodzi to było wydarzenie elektryzujące wszystkich łodzian.

Powodów wrogiej nienawiści było wiele. Po pierwsze cała Łódź odbudowała stolicę i nic z tego w zamian nie otrzymała. Po drugie Legia zabierała do wojska najlepszych piłkarzy z wielu klubów, także z ŁKS, jak chociażby Kazimierza Deynę. Rozegrał jeden mecz u nas i już poszedł w kamasze. Po trzecie Legia była oczkiem w głowie władz centralnych, co też wkurzało nas wszystkich.

Legia była znienawidzona. Do tego stopnia, że jak wybitny Kazimierz Deyna strzelił gola dla całej Polski bezpośrednio z rogu Portugalczykom w Chorzowie, w meczu dającym nam awans do mistrzostw świata 1978, kibice wygwizdali strzelca!

Po co o tym piszę? Bo marzy mi się, że Łódź zjednoczy swe piłkarskie siły, by walczyć nie ze sobą, ale z innymi. Z Warszawą, Krakowem, Wrocławiem...

Bo przecież trzeba mierzyć się z najlepszymi. Jak kiedyś Widzew z Juventusem Turyn i Borussią Dortmund, czy ŁKS z Porto i Manchesterem United. Owszem, możemy walczyć z sąsiadem, ale o tej walce dowiedzą się tylko mieszkańcy tej właśnie klatki schodowej. Mierzmy wyżej, miejmy większe aspiracje.

Trzeba zakopać topór wojenny w Łodzi i znaleźć nowego wroga. Po cichutku przypominam sobie takie słowa pewnej kibicowskiej piosenki: "Wstańcie łodzianie Legia nadchodzi, weźcie pałki i benzynę...". Od razu dodaję, że nie pochwalam takich zachowań. Od walk jest ring.

Symbolem potęgi łódzkiego futbolu były gry z najlepszymi. Wiesław Wraga mówił, że żadna drużyna angielska nie strzeliła w Łodzi gola. Manchester City nie, United nie, Liverpool nie, Ipswich nie, i Manchester United, który przyjechał do ŁKS też nie. Drużyny ŁKS i Widzewa nie bały się najlepszych...

Dziś do naszych drużyn mogą przyjechać najwyżej rezerwy Legii, to znaczy tylko do ŁKS, bo do Widzewa to najwcześniej za rok.

O potędze tamtej łódzkiej piłki świadczy też fakt, że z Legii do Widzewa przechodzili najlepsi piłkarze stołecznej drużyny, jak chociażby Maciej Szczęsny i Radosław Michalski. Obaj wywalczyli Ligę Mistrzów. Później utalentowani widzewiacy emigrowali do stolicy, jak chociażby Łukasz Broź, a wcześniej Marek Saganowski. Kiedy pokonamy znów Legię? Ale nie rezerwy!

AUTOPROMOCJA:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki