Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto wypłynie na fali zmian, kto popłynie

Piotr Brzózka
Piotr Brzózka
Piotr Brzózka Grzegorz Gałasiński
Witold Skrzydlewski na liście PSL to świetny strzał - nie tylko wzmacniający potencjał listy, ale i otwierający wiele interesujących możliwości w jesiennych układankach politycznych. Jeśli chodzi o kalkulacje czysto wyborcze, można sądzić, że i Skrzydlewski z dwudziestego, i Godson z drugiego miejsca, przeskoczą pierwszego na liście Marka Działoszyńskiego - może i byłego komendanta policji, ale człowieka bez właściwości, przynajmniej w sensie politycznym.

O Witoldzie Skrzydlewskim dużo można by mówić i dobrego, i złego, niewątpliwie jednak jest to ten typ twardej charyzmy (w odróżnieniu od charyzmy miękkiej), który część wyborców może za serce chwytać. U progu kampanii Skrzydlewski ma w ręku mocne karty: nazwisko, pieniądze na kampanię, stadion Orła, kontakty w kurii, no i lubianą córkę. A córka, Joanna, może być istotnym elementem tej gry. Zbliżenie jej ojca z PSL samo w sobie wywołuje już określony efekt psychologiczny. Efekt niepewności w niektórych kręgach PO. Z nową siłą i wzmocnionym kolorytem wraca wątek wałkowany w ubiegłym roku.

Czy jest możliwe, że po wyborach zobaczymy Joannę Skrzydlewską w barwach PSL, na stanowisku marszałka województwa? I to niezależnie od tego, czy PSL wciąż będzie w koalicji z PO, czy może już z PiS? A może wystarczy sama taka groźba, aby Skrzydlewska została marszałkiem z Platformy? Zwłaszcza, że furtka może się otworzyć się sama. Witold Stępień chce przecież wyekspediować się do Sejmu. A nawet gdyby faktycznie - jak niektórzy powiadają - urząd marszałka majaczył w głowie chwilowo "bezrobotnemu" Andrzejowi Biernatowi, to może się on srogo przeliczyć, bo w szeregach PO zapiekłych wrogów mu nie brakuje. Skrzydlewska tymczasem jest strawna ponad podziałami.

"Jak by to wyglądało: na jedynce rektor Uniwersytetu Łódzkiego, a na dwójce student?" - wzdycha z wykwintnym okrucieństwem bardzo ważny polityk Platformy, gdy plotkujemy o rezygnacji 29-letniego Pawła Bliźniuka ze startu w wyborach. Bliźniuk ponoć robił sobie nadzieje (albo mu je robiono) nawet na 2. miejsce na łódzkiej liście - ostatecznie wylądował na szóstym. Widać, nie należało wyciągać zbyt daleko idących wniosków z faktu wciągnięcia Hanny Zdanowskiej i jej ludzi do prac w ogólnopolskim sztabie PO (choć swoją drogą, ciekawe jakie wnioski z procesu ustalania list wyciągnie sama Hanna Zdanowska).

Wspierające Zdanowską środowisko Koła Aktywności, którego Bliźniuk jest liderem, zepchnięte zostało na pozycje defensywne i jak usłyszeliśmy, przed październikiem całą energię ma włożyć w utrzymanie mandatu przez Małgorzatę Niemczyk. Ciężko powiedzieć, czy za "szóstkę" Bliźniuk się obraził, czy tylko realnie skalkulował swoje szanse na mandat - umiarkowane, w szczególności przy kumulacji młodych kandydatów na miejscach 6-9. Niewątpliwie, jeśli Bliźniuk liczył, że załapie się na falę zmian, to się przeliczył.

Zmiany w PO są koncesjonowane. A główną zmianę na łódzkiej liście przeprowadził osobiście Cezary Grabarczyk, wskazując sukcesora swojej niedoszłej "jedynki". Platformie zmiana ta nie zaszkodzi, niestety można podejrzewać, że ucierpi na niej reputacja owego sukcesora, czego przesłanki widać już teraz. Bo czy ktoś pamięta, aby rektor publicznej uczelni był przedmiotem internetowego hejtu? Prof. Włodzimierz Nykiel kładzie podwaliny pod ten nowy zwyczaj, aczkolwiek tak, jak można łamać ręce nad tego typu dyskursem, tak też można powiedzieć, że sam sobie rektor winny. Mógł odpuścić. Sejm albo uczelnię.

Aleksander Ziemiańczyk to koordynator Ruchu Kukiza na Łódź i sąsiednie włości. Nominowany bez większego zadęcia, właściwie mało kto o tym fakcie słyszał, może poza kręgiem osób chętnych skorzystać z biernego prawa wyborczego. I to głównie w kontekście ewentualnej (faktycznej/potencjalnej/nieoficjalnej/rzekomej - kto to wie) "jedynki" dla tegoż Ziemiańczyka na łódzkiej liście. Co dla większości innych aspirujących jedynek, dwójek, trójek i czwórek jest zjawiskiem ciężkim do ogarnięcia. No bo może i w 2002 roku, mając lat zaledwie 12, wygrał Ziemiańczyk konkurs "Polityk junior", może i od 18 roku "żyje o dziennikarskim chlebie", ale w sumie kto to jest i skąd się wziął - pytają zabiegający o miejsca na liście.

Gorąco aspirująca Agnieszka Wojciechowska van Heukelom w ogóle odmawia rozmowy na temat listy wyborczych Kukiza, ale mówi się "na mieście", że to ona najbardziej nie może przeboleć zaistniałej sytuacji - bo sama liczyła na "jedynkę". Tymczasem przecieki głoszą, że weryfikatorzy Kukiza w ogóle nie znaleźli dla niej miejsca w tej wersji listy, która już poszła do wglądu w centrali. Ale pani Agnieszka to twarda kobieta, tematu nie uznajemy więc za skończony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki