To był wymarzony początek turnieju olimpijskiego. Włosi, jedyny zespół, który teoretycznie mógł zagrozić Polakom w walce o zwycięstwo w grupie, nie miał żadnych szans. Polacy grają tak, jak w finale Ligi Światowej i już widać, że są gotowi, zdziałać w Londynie bardzo wiele. A wygrana z Włochami otwiera im autostradę do półfinału.
Chcesz zobaczyć w Londynie polskich kibiców? Musisz wybrać się do hali siatkarskiej. W niedzielę na trybunach było grubo ponad dziesięć tysięcy Polaków, a siatkarzy wchodzących na boisko przywitał okrzyk: "Gramy u siebie". Na trybunach była m.in. Irena Szewińska, członek Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego oraz kilkunastu polskich sportowców z innych dyscyplin.
I aż trudno zrozumieć to, co stało się w pierwszym secie, bo biało-czerwoni mieli stworzone wszystkie warunki do tego, by wygrać. Nie dość, że hala wspierała ich nieprawdopodobnie głośno, to jeszcze rozpoczęli od prowadzenia 5:1. Niestety, chwila rozprężenia sprawiła, że zaraz było 7:7, a później na prowadzenie wyszli Włosi.
- Cała ich gra ustawiona jest przede wszystkim przez mocną lub bardzo mocną zagrywkę - mówił przed meczem Krzysztof Ignaczak. Nie ma drugiej drużyny na świecie, która by serwowała równie mocno i dokładnie, jak gracze Mauro Berruto. To przynajmniej od roku jest już wizytówką Włochów, podobnie jak fakt, że kwestionują każdą, nawet najbardziej ewidentną decyzję sędziów. Christian Savani, który potrafi posłać zagrywkę w boisko z prędkością 123 km/h, niewiele wolniej biegał do sędziego, by wyrazić swoje niezadowolenie.
Gdy Polacy grają z Włochami, pod siatką zawsze jest groźnie. Wprawdzie Ignaczak twierdzi, że problemem nie jest wzajemna niechęć, a tylko wyraziste charaktery zawodników obu zespołów, ale z boku wygląda to inaczej. Nawet nie na niechęć, raczej już na nienawiść, choć wczoraj skończyło się tylko na kilku gestach.
Po porażce w pierwszej partii, biało-czerwoni zaczęli grać lepiej. Do gry wrócił Michał Winiarski, który w drugim secie zdobył aż siedem punktów. Zagrywka Włochów też już nie robiła takiej szkody, a gdyby nie stracone trzy punkty w jednym ustawieniu, to zwycięstwo byłoby wyższe.
Włoski zespół z każdą minutą tracił impet, a Polacy z genialnym Winiarskim w składzie grali fantastycznie. Gdy więc zaczęły decydować nerwy, to Włosi mieli problemy. Niecelne ataki, czy wreszcie coraz częstsze psute zagrywki w połączeniu z luzem w grze Polaków sprawiły, że ostatni set był dla nich zabawą.
W kolejnym spotkaniu biało-czerwoni zmierzą się we wtorek o godz. 12.30 z Bułgarami.
Polska - Włochy 3:1 (21:25, 25:20, 25:23, 25:14)
Polska: Żygadło, Winiarski, Możdżonek, Bartman, Kurek, Nowakowski, Ignaczak (libero) oraz Ruciak, Jarosz. Trener: Andrea Anastasi.
Włochy: Travica, Zajcew, Fei, Łasko, Savani, Mastrangelo, Bari (libero) oraz Papi, Giovi (libero), Parodi. Trener: Mauro Berruto.
Pozostałe wyniki: Grupa A: Bułgaria - Wielka Brytania 3:0, Argentyna - Australia 3:0. Grupa B: Rosja - Niemcy 3:0, Stany Zjednoczone - Serbia 3:0.
MICHAŁ WINIARSKI PISZE O IGRZYSKACH W LONDYNIE: MÓJ LONDYN
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?