Za taką wypowiedź facetowi należy się od wyborców kop w wiadome miejsce. Ten kop powinien być tak mocny, żeby Abgarowicz leciał, leciał i zatrzymał się dopiero wśród 2,5 miliona Polaków, dla których nie ma pracy, chociaż "każdy musi gdzieś pracować".
Dla Abgarowicza, jak dla większości polityków, zaimek "każdy" w kontekście pracy odnosi się wyłącznie do dzieci polityków. Zresztą nie tylko dzieci - także żon, mężów, braci, sióstr, matek, ojców i pociotków. Wystarczy spojrzeć, kto okupuje tysiące rad nadzorczych spółek gminnych i Skarbu Państwa. Żeby ukryć skalę procederu, niektóre nie ujawniają w internecie składów zarządów i rad nadzorczych. Gdyby ujawniły, okazałoby się, że to rodziny polityków, w tym dzieci, oraz ludzie z układu, "muszą gdzieś pracować". A niby dlaczego dziecko jakiegoś Abgarowicza z PO czy działacza innej partii musi mieć robotę - i to dobrą! - w Polsce? Dlaczego ich dzieci, jak dzieci zwykłych Polaków, nie siadają w kasie marketu za tysiąc na rękę, nie zasuwają do Londynu na zmywak lub do zbierania szparagów u niemieckiego bauera?
Nie bardzo wierzę, że będzie lepiej, jeśli po kolejnych wyborach oddamy władzę dzisiejszej opozycji. Fakt, jej przedstawiciele mówią pięknie i sprawiedliwie. Ale rządzili już wszyscy i wszyscy pokazali, na co ich stać.
Jerzy Witaszczyk
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?