Na VII komisariat policji w Łodzi zgłosiła się 20-letnia dziewczyna i opowiedziała wstrząsającą historię. Według jej zeznań, 13 sierpnia ok. godz. 19 czekała samotnie na przystanku przy Rondzie Lotników Lwowskich. W pewnej chwili pod przystanek podjechał czarny opel, z którego wysiadło dwóch mężczyzn i siłą wciągnęło dziewczynę do samochodu. Na tylnym siedzeniu siedział trzeci porywacz.
Mężczyźni zawieźli 20-latkę do mieszkania w jednym z bloków na Karolewie. Tam porywacze podali przerażonej dziewczynie różne leki, a następnie wielokrotnie zgwałcili.
Po dwóch dniach, gdy oprawcy spali, dziewczynie udało się uciec.
Policjanci natychmiast rozpoczęli śledztwo. Nie trwało ono długo. Już kilka godzin po zgłoszeniu uprowadzenia, 20-latka przyznała się, że całą historię zmyśliła... w obawie przed reakcją swojej matki i chłopaka. Dziewczyna przez 2 dni imprezowała w różnych miejscach ze znajomymi. W tym czasie najbliżsi zdążyli już zgłosić jej zaginięcie.
Teraz 20-latka będzie musiała tłumaczyć się nie tylko przed rodziną, ale i przed prokuratorem. Za powiadomienie o niepopełnionym przestępstwie i składanie fałszywych zeznań grozi jej kara do 3 lat pozbawienia wolności
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?