Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódzkie osiedla pod specjalnym nadzorem

Jolanta Baranowska
W SM Ogniwo na Dąbrowie monitoring działa od kilku tygodni. Już udało się ustalić złodzieja rowerów i sprawców stłuczek
W SM Ogniwo na Dąbrowie monitoring działa od kilku tygodni. Już udało się ustalić złodzieja rowerów i sprawców stłuczek Grzegorz Gałasiński
Spółdzielnie mieszkaniowe i wspólnoty wydają setki tysięcy złotych na instalację monitoringu. Okazuje się, że warto. Mieszkańcy czują się bezpieczniej, a policji kamery pomogły złapać kilku przestępców.

Mieszkańcy spółdzielni mieszkaniowych i wspólnot instalują na swoich osiedlach monitoring. Kamery skierowane na wejścia do klatek schodowych, parkingi, chodniki i pergole ze śmietnikami dają poczucie bezpieczeństwa. Ale czy się sprawdzają? Czy warto, by lokatorzy wydawali te setki tysięcy złotych? Czy dzięki takim nagraniom złapiemy sąsiada, który z zawiści zarysował nam lakier w nowym samochodzie, albo złodzieja, który od miesięcy włamuje się do piwnic na osiedlu? A może policji łatwiej rozstrzygnąć spór między dwójką kierowców, którzy mieli stłuczkę na osiedlowym parkingu.

Od trzech lat z monitoringu korzysta Spółdzielnia Mieszkaniowa im Reja (okolice ul. Żubardzkiej). W 2012 r. zainstalowano tam ok. 50 urządzeń. Lokatorzy tak sobie chwalą oko kamery, że w ubiegłym roku postanowiono zainstalować 15 kolejnych. Spółdzielnia Mieszkaniowa im. Chrobrego na Widzewie korzysta z monitoringu od czterech lat. Zarząd SM twierdzi, że warto było wydać pieniądze, by kupić ok. 100 urządzeń. Kilka tygodni temu kamery pojawiły się też w (i na) blokach należących do SM Ogniwo na Dąbrowie.

Właściwie nie ma nowej wspólnoty, która nie ogrodziłaby swojego terenu i nie założyła monitoringu lub (albo i) nie zatrudniła firmy ochroniarskiej. Jedna ze wspólnot na osiedlu Radogoszcz Wschód zainwestowała w kamery przy wejściach do klatek schodowych oraz w piwnicach, "patrzące" na samochody i komórki lokatorskie.

Prezes SM im. Reja mógłby bez końca opowiadać o atutach monitoringu na osiedlu. Mieszkańcy osiedla mieli dość ciągłych burd i bijatyk, które urządzali tam kibole łódzkich klubów piłkarskich. Dlatego zwrócili się do spółdzielni o zamontowanie kamer na osiedlu. Administracja liczyła również na to, że odstraszą one wandali mażących po ścianach. Mieszkańcy skarżyli się, a spółdzielnia ciągle musiała usuwać jakieś wulgarne napisy z bloków. W SM Reja pierwsze kamery pojawiły się już w 2012 roku.

50 urządzeń zamontowano tak, by mogły chronić mieszkańców i ich dobytek: wzdłuż klatek schodowych, przy drzwiach wejściowych do budynków, przy parkingach. Monitoring się sprawdził i w 2014 roku spółdzielnia założyła 15 kolejnych kamer. Administracja wydała na inwestycję około 450 tysięcy złotych. - Było warto - twierdzi Zenon Pabiańczyk, prezes SM im. Reja. - Mieszkańcy są bardzo zadowoleni. Właściwie pojawiły się tylko pojedyncze głosy sprzeciwu.

Dzięki monitoringowi zmniejszyła się liczba graffiti na osiedlu, a policja dzięki nagraniom złapała kilku przestępców. W 2014 roku na osiedlu wpadł złodziej, który okradał apteki - również w innych rejonach Łodzi. Okazało się, że zakładał na głowę kaptur, ale dopiero zbliżając się do apteki. Tymczasem kamery spółdzielni wychwyciły go wcześniej, jeszcze bez maskującego nakrycia głowy. Dzięki nagraniom z kamer (są archiwizowane przez dwa tygodnie) udało się też ustalić, kto zarysował karoserie kilku samochodów. W ubiegłym roku udało się złapać złodzieja iglaków. Okazało się, że był nim... mieszkaniec pobliskiego bloku.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Około godz. 23 wyszedł na spacer z psem i wyrwał aż 11 drzewek. O godz. 23.30 wrócił i zabrał do domu iglaki, a rano wywiózł je na własną działkę. Gdy administracja obejrzała nagranie z monitoringu, zapukała do jego drzwi. - Postawiliśmy mu ultimatum: albo kupi 20 nowych drzewek i pokaże nam rachunek, albo sprawa trafi do prokuratury. Iglaki kupił - podkreśla prezes Pabiańczyk.
Bezpieczeństwo na osiedlu uzupełnia posterunek Straży Miejskiej (od 2012 roku) w ciągu dnia, zaś wieczorem w budynku administracji jest ochrona. Ochroniarze obserwują obraz z kamer na osiedlu.

Obraz z monitoringu jest na tyle wyraźny, że można rozpoznać twarze. Dwa tygodnie wcześniej w ten sposób SM Reja złapała podpalacza. Podłożył ogień pod cztery pergole i piwnicę. Okazało się, że miał kolegę na tamtejszym osiedlu. Z nagrania wynika, że najpierw spacerowali po osiedlu razem, a później mieszkaniec spółdzielni odchodził do domu, a podpalacz podkładał ogień. Zenon Pabiańczyk uważa, że kamery sprawdzają się na niewielkich osiedlach. W jego spółdzielni obserwują 23 budynki.

Ale monitoring w SM im. Chrobrego na Widzewie jest zaprzeczeniem tej teorii. 100 kamer chroni (od października 2010 roku) 106 budynków na osiedlu. Podobnie jak w "Reju" oko kamer obserwuje wyjścia z klatek schodowych, pergole, chodniki i parkingi. - Monitoring nam się sprawdza - uważa Josef Hladik, wiceprezes spółdzielni na Widzewie. - Ograniczyliśmy kradzieże samochodów i tablic rejestracyjnych na osiedlu. W naszej spółdzielni zdarzają się zadrapania aut, drobne wypadki czy stłuczki, ale i podpalenia samochodów czy kradzieże.

Nagranie z monitoringu jest dowodem dla policji. Lokator nie może wprawdzie sam go obejrzeć, ale zawsze może zapytać, czy miejsce zdarzenia było objęte monitoringiem. Jeśli tak, to policja wszczyna postępowanie, a spółdzielnia udostępnia nagranie. Obraz z kamer jest archiwizowany przez 14 dni. Czy obraz z kamer na os. Chrobrego pozwala rozpoznać twarze? Oczywiście zależy to od wielu czynników, ale generalnie tak.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Mieszkańcy przyczynili się do tego, że kilka tygodni temu kamery pojawiły się na czterech budynkach SM Ogniwo na Dąbrowie. 25 kamer chroni teren spółdzielni na zewnątrz, a 22 wnętrza budynków. Dzięki monitoringowi już zidentyfikowano osoby, które zniszczyły tablice elektryczne w budynku (sprawcy... sami naprawili tablice). Udało się też ustalić sprawców stłuczek samochodowych oraz złapać złodzieja rowerów. Spółdzielnia te dwie ostatnie sprawy przekazała policji.

Adam Kolasa z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi twierdzi, że policja często korzysta z monitoringu przy postępowaniach. Najczęściej są to nagrania z kamer w sklepach (chodzi przede wszystkim o kradzieże) oraz z tzw. monitoringu miejskiego. Oddziaływanie kamery jest - zdaniem mundurowych - co najmniej trojakie. Po pierwsze typowo prewencyjne. Osoba, która znajduje się w zasięgu kamery dwa razy się zastanowi, czy na pewno powinna robić coś niezgodnego z prawem. Po drugie, w przypadku, gdy system pozwala nie tylko na robienie nagrań z monitoringu, ale i obserwowanie na bieżąco tego, co kamera "widzi", osoby obsługujące mogą reagować od razu. Gdy zaobserwują np. bójkę mogą zadzwonić do patrolu policji. Ten reaguje i można liczyć na większą skuteczność. I po trzecie: nagranie z monitoringu jest materiałem dowodowym. Dzięki niemu policja ma niezbity dowód na to, że zatrzymany uczestniczył w zajściu.

Zainstalowanie sieci z kamerami średniej jakości na ok. 20 budynkach to koszt minimum 150 tys. zł. W tym same kamery to 60 tys. zł. Lepsze urządzenia, dzięki którym możliwe jest rozpoznawanie twarzy, kosztują od 4 do 5 tys. zł. Do tego trzeba doliczyć instalację radiową, która dla wszystkich bloków kosztuje 10 tys. zł. Jeśli spółdzielnia czy wspólnota decyduje się nie tylko na gromadzenie nagrań, ale i całodobowe obserwowanie obrazu - musi się liczyć z zatrudnieniem pracowników. Do obsługi 50 kamer potrzebnych jest ciągle co najmniej dwóch pracowników. SM Reja wydała na monitoring ok. 450 tys. zł (w sumie to ok. 65 kamer).
Nad instalacją monitoringu zastanawiała się SM Piaski z Retkini. Chciała obserwować przede wszystkim śmietniki (i prowadzoną przez spółdzielnię segregację). Ale mieszkańcy woleli chronić swoją prywatność i odrzucili "inwigilujące" kamery.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki