Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź to zielone miasto, nie szare

Anna Gronczewska
Jarosław Białek, p. o. Dyrektora Leśnictwa Miejskiego - Łódź.
Jarosław Białek, p. o. Dyrektora Leśnictwa Miejskiego - Łódź. Łukasz Sobieralski
Łódź to zielone miasto, nie szare - przekonuje Jarosław Białek, p. o. Dyrektora Leśnictwa Miejskiego - Łódź.

Czy Łódź jest miastem bogatym w lasy?

Na pewno. Ma największy w Polsce zwarty kompleks leśny znajdujący się w granicach miasta. Ten fakt został przez nas sprawdzony. To oczywiście Las Łagiewnicki. Ma około 1250 hektarów. Mówi się, że to też największy kompleks leśny leżący w granicach miasta w Europie. Ale tego jeszcze nie potwierdziliśmy.

Las Łagiewnicki to taka perła w koronie łódzkich lasów?

Zdecydowanie! To perła w koronie, której historia sięga czasów przedwojennych. Wtedy to miasto zakupiło bodajże 580 hektarów gruntów. Ten las kupiono w dwóch kawałkach. Arturówek należał wtedy do Heinzlów, którzy zaczęli ten teren parcelować. Miasto Łódź chciało zrobić to samo z zakupionymi gruntami w części południowo-wschodniej. Tam miało powstać miasto - ogród. Przed wojną wycięto układ drogowy, miała tam powstać pętla tramwajowe. Są różne wersje tego co się z tym potem działo. Jedna mówi, że ktoś z władz województwa zastopował tę parcelację. Inni twierdzą, że przerwał to wybuch wojny. Gdyby te plany parcelacyjne zrealizowano to pewnie nie mielibyśmy dziś Lasu Łagiewnickiego. Niemcy w czasie okupacji obsadzili ponownie ten wycięty układ drogowy. Tyle, że posadzili tam przywiezione z Niemiec sadzonki świerków. Nie pochodził on z naszych terenów, był obcy geotypowo. I w latach 90. XX wieku borykaliśmy się z tymi świerkami. Zaczął go atakować kornik - drukarz. Ale sytuacja została opanowana.

Jakie jeszcze lasy mamy w Łodzi?

Las Lublinek, drugi pod względem wielkości. Teraz ma około 140 - 150 hektarów. W jego skład wchodzi część terenów, które jeszcze nie są lasem, ale w części zostały zalesione. To tzw. park leśny Lublinek. Mamy las Ruda - Popioły liczący około 70 hektarów. Tyle należy do nas, kolejne 30 hektarów jest własnością prywatną. To urokliwy teren m.in dzięki stojącym tam zabytkowym willom. W ostatnich latach utworzono tam Zespół Przyrodniczo-Krajobrazowy, który obejmuje Rudę Willową.

Ma pan swój ulubiony łódzki las?

Nie, bo każdy ma swój urok. Nawet taki las przy ul. Przybyszewskiego, koło elektrociepłowni EC IV. To jeden z najmniejszych kompleksów leśnych i trochę problematyczny. Bliżej mu chyba do parku niż do lasu. Ja tam rozpoczynałem swoją pracę, więc do tego lasu mam duży sentyment.

Łodzianie doceniają to, że w Łodzi jest tyle lasów?

Myślę, że tak. Choć nie wiem czy wiedzą ile ich jest. Na terenie miasta mamy bowiem ponad 1500 hektarów lasów, które nam podlegają, do tego blisko 1100 hektarów lasów prywatnych i jeszcze 200 hektarów lasów państwowych. Jeśli dołożymy parki, zieleńce to okaże się, że 20 procent powierzchni Łodzi to tereny zielone. To bardzo dużo i pokazuje, że Łódź nie jest szara, tylko zielona!

Pan jest łodzianinem?
Tak, z krwi i kości. Wychowałem się na ul. Wiączyńskiej, wcześniej Malowniczej, w okolicach lasu wiączyńskiego. Początkowo teren ten był poza miastem, potem został włączony do Łodzi. Wyjechałem później do szkoły leśnej, było wojsko, studia. Ale powróciłem do Łodzi.

Liczył pan, że jako leśnik znajdzie pracę w Łodzi?

90 procent lasów należy do Lasów Państwowych. To dla nich głównie kształcą pracowników szkoły leśne. Ale dotarła do mnie informacja, że lasy mogą też mieć innych właścicieli. Pomyślałem, że może u nich znalazłbym zatrudnienie? I tak się stało. Trafiłem do Leśnictwa Miejskiego.

W łódzkich lasach można znaleźć grzyby?

Oczywiście, ale ja raczej nie chodzę na grzyby. Robi to moja żona. Zbiera je w lesie wiączyńskim.

Wybiera się pan czasem na spacer po ulicach Łodzi?

Najbardziej lubię park Zródliska. Mieszkam w pobliżu, więc czasem idę tam na spacer. Lubię też przejechać się rowerem po Lesie Łagiewnickim. Jest tam wiele bardzo fajnych ścieżek. Choć kiedyś na takiej przejażdżce złamałem rękę...

Łódź dba o tereny zielone?

Myślę, że władze Łodzi tak. Gorzej jest z mieszkańcami naszego miasta. Często reprezentują typ roszczeniowy. Mają pretensje, że lasy nie zawsze są posprzątane, brakuje w nich koszy na śmieci. Ale, gdy ktoś przychodzi na piknik do lasu, to powinien te śmieci zabrać ze sobą. Gdy kogoś odwiedzamy to staramy się nie zaśmiecać jego mieszkania.

Jest jeszcze łódzka, leśna zwierzyna?

Tak. Zwłaszcza w Lesie Łagiewnickim. Najwięcej mamy dzików. Prowadzimy redukcję tej populacji. W Lesie Łagiewnickim żyje około 300 dzików. To o wiele za dużo. Dlatego dokonujemy odłowu. Nasze dorosłe dziki wyjeżdżają na Pomorze. Rocznie to jest około 80 sztuk. A w następnym roku mamy znów 250 dzików. Ich populacja bardzo szybko się odbudowuje.

A można spotkać w łódzkich lasach rzadko spotykaną zwierzynę?

Prowadzimy ośrodek rehabilitacji zwierząt. Udzielamy pomocy wszystkim dziko żyjącym ptakom i ssakom z terenu Łodzi. Trafiło tam kilka takich białych kruków. Jak na przykład rybołów. Ich populacja w Polsce szacowana jest na 60 - 80 sztuk. I akurat jeden do nas trafił, był postrzelony. Ale wyzdrowiał i znów cieszy się wolnością.

Możemy się spodziewać, że w najbliższym czasie w Łodzi zostanie posadzony jakiś nowy las?
Musielibyśmy dostać takie tereny. Niestety miasto Łódź nie ma środków na ich zakup.

Rozmawiała Anna Gronczewska

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki