Samobójczyni z Czeladzi uratowana NAJNOWSZE ZDJĘCIA Akcji ratunkowa w morderczym upale

W ekstremalnie wysokiej temperaturze odbywała się wczoraj w Czeladzi akcja strażaków i policjantów, którzy uratowali życie młodej kobiecie. Sambójczyni chciała rzucić się ze słupa nrgetycznego.

ZOBACZ KONIECZNIE:
AKCJA RATOWNICZA SAMOBÓJCZYNI W CZELADZI MINUTA PO MINUCIE

25-latka groziła, że skoczy z 30-metrowego słupa wysokiego napięcia. Weszła na niego około 7.40. O godzinie 9.10 ratownicy medyczni zgłosili policji, że na słupie energetycznym pomiędzy Centrum Handlowym M1 a parkiem logistycznym siedzi kobieta. Chciała skończyć ze sobą, skacząc z wierzchołka słupa. Prawdopodobnie przyczyną desperackiego kroku czeladzianki były problemy osobiste.

- Przeproście ode mnie wszystkich. Powiedzcie im, że ich kocham, ale wiem, co robię, to moja decyzja i nikt jej nie zmieni - krzyczała do policyjnych negocjatorów.

Gdy na miejsce przyjechały służby ratownicze i pogotowie energetyczne, natychmiast odcięto napięcie. Nie odczuli tego odbiorcy prądu.

- Na czas akcji wykorzystaliśmy alternatywny system zasilania, dzięki czemu nasi klienci nie mieli przerw w dostępie do prądu - wyjaśnia Łukasz Zimnoch, rzecznik prasowy Tauron Dystrybucja w województwie śląskim.

Tymczasem na miejscu pracowała Specjalistyczna Grupa Ratownictwa Wysokościowego JRG z Radzionkowa. Pod słupem ustawiono trzy poduszki pneumatyczne do amortyzacji skoku (skokochron). Kobieta nie pozwalała, by ratownicy wyszli do niej na górę. Temperatura powietrza przekraczała 33 stopnie Celsjusza. Po pewnym czasie kobieta poprosiła jednak o podanie jej wody. Ratownicy podawali ją aż cztery razy.
Po prawie siedmiu godzinach wycieńczona kobieta wymiotowała i zaczynała tracić przytomność. Ratownicy podejrzewali, że doznała udaru słonecznego. Wówczas jeden z nich zaryzykował i wyszedł na samą górę. Przypiął desperatkę do siebie pasami. Wszedł też drugi ratownik, który w specjalnej uprzęży ściągnął kobietę na dół. Wyczerpana i odwodniona 25-latka trafiła do szpitala.

- Cieszymy się, że akcja zakończyła się pełnym sukcesem - mówi podkomisarz Paweł Łotocki, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Będzinie.

- Teraz będziemy badać wszystkie okoliczności tego zdarzenia. Najważniejsze jednak dla nas jest to, że kobietę udało się całą ściągnąć na dół. Na miejscu rozmawiało z nią trzech negocjatorów ze śląskiej Komendy Wojewódzkiej Policji. Przez kilka godzin próbowali ją nakłonić, by pozwoliła wejść na słup ratownikom - dodaje.

Psychologowie nie mają wątpliwości, że desperatka potrzebuje pomocy.

- Zachowanie tej młodej kobiety jest wołaniem o pomoc - tłumaczy dr Teresa Sikora, psycholog z Zakładu Psychologii Zdrowia i Jakości Życia Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. - Jeśli jedynym jej celem byłoby samobójstwo, to nikt by o tym wcześniej nie usłyszał - dodaje.

Zdaniem pani psycholog, kobieta pokazuje jak największej grupie, że dzieje się u niej źle i nie wie, jak ma sobie z tym poradzić. - Jest duża szansa na uratowanie tej kobiety, jeśli poczuje, że ma wokół siebie ludzi, którzy chcą jej pomóc, którzy usłyszeli jej krzyk rozpaczy - dodaje pani psycholog. Zaznacza też, że jest ona przedstawicielką pokolenia urodzonego w latach 1980-90, które częściej od osób starszych nie wie, jak radzić sobie z problematycznymi sytuacjami.

*Kontrowersyjna reklama Żytniej to wstyd dla całej branży. Polmos przeprasza
*Pies uratował dziecko od śmierci! Suczka Perełka bohaterką. Oto ona
*Sosnowiec lepszy od Katowic. Ulica Małachowskiego bardziej zabawowa niż Mariacka
*Przepis na leczo SPRAWDZONY I NAJSZYBSZY
*Gdzie jest Basia, która jako dziecko zaginęła 15 lat temu? Rodzice wciąż szukają