A teraz nieco historii. W 2003 poseł SLD Andrzej Jagiełło zatelefonował do swych radnych ze Starachowic i, powołując się na ministra, ostrzegł o planowanych aresztowaniach. Telefon był na podsłuchu, rozmowa została nagrana. Była afera na cztery fajery i - wydawało się - jasna nauka na przyszłość, że przez telefon mówi się o pogodzie i innych pierdołach, nie o układach, które mogą wydzielać podejrzany smrodek.
Nie rozstrzygając, jak skończy się afera NIK - PSL, warto zauważyć, że doświadczenia najnowszej historii niczego nie nauczyły naszych polityków. Dlaczego? Albo są mało pojętni, albo mają krótką pamięć, albo tkwią w przekonaniu, że wszyscy mogą im nadmuchać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?