Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wołoszański: Jesteśmy narodem genialnych matematyków i dowódców. Europa lekceważy nasz wkład [VIDEO]

Dariusz Grzędziński, Damian Dragański (AIP)
Fot. Grzegorz Mehring
- W 76. rocznicę wybuchu II wojny światowej Europa wciąż lekceważy polski wkład w zwycięstwo nad nazizmem i faszyzmem. Reklamujemy się jako naród hydraulików, zupełnie przemilczając geniusz naszych naukowców i oficerów - Bogusław Wołoszański, historyk i autor programu "Sensacje XX wieku" w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press (AIP) mówi o historycznych zaniedbaniach i potrzebie zmiany kursu.

Jak na przestrzeni trzech dekad zmieniały się realia, w których realizuje Pan "Sensacje XX wieku"? Gdzie dostrzega Pan największe zmiany?
Zmieniło się bardzo wiele. W dużej mierze to unijne fundusze pozwalają ratować nasze zabytki, które są naturalną scenografią programu. Choć, paradoksalnie, to też nieco utrudnia realizację. Gdy kiedyś wchodziło się do dowolnego pałacu, był on na ogół zaniedbany i bliski temu, jak wyglądał przed wieloma laty. Dziś wszystko jest odnowione i nie do końca wygląda tak, jak wymagałaby tego scenografia.

Źródło: AIP/x-news

Czy w związku z tym procesem, doszło do istotnych zmian w realizacji programu?
Trudno powiedzieć, w zasadzie skala trudności pozostała taka sama. Istotną nowością są za to grupy rekonstrukcyjne, których członkowie chętnie pojawiają się na planie. Co więcej, pamiętam gdy pierwszy raz robiłem widowisko o bitwie pod Mokrą, pięknej bitwie kawaleryjskiej. Wtedy w Polsce nie było jeszcze żadnego niemieckiego czołgu, więc i ja go nie miałem. Teraz nie dość, że mamy niemieckie czołgi i samochody pancerne, w zasięgu są również pojazdy polskie. Zastanawiam się więc nad ponowną realizacją bitwy pod Mokrą.

Jest Pan po trosze "ojcem" rekonstruktorów-pasjonatów?
Spotykam się z nimi i słyszę czasem, że to ja ich stworzyłem. Bardzo chciałbym, że by mieli rację.

Nowe "Sensacje XX Wieku" wróciły na antenę po dłuższej przerwie, jak zostały odebrane?
Za nami już cztery pierwsze odcinki, które wyemitowano jeszcze przed wakacjami. Uzyskały wspaniałą oglądalność - każdy z nich zobaczyło średnio 1 mln 200 tys. osób. To wspaniałe osiągnięcie. Teraz czas na sześć kolejnych epizodów, które będzie można zobaczyć jesienią.

Jakie wydarzenia będzie Pan przywoływał w nowej odsłonie programu?
Na początek cztery odcinki o Enigmie, o jej prawdziwej historii. Nie będą nam Anglicy mówili, że to oni ją złamali. To nasi naukowcy, nasi matematycy, nasi geniusze, których ciągle nie doceniamy. Po prawdziwej historii Enigmy przyjdzie czas na pokazanie sprawy generała Własowa, ciągle tajemniczej i niewyjaśnionej. Ale szczególnym wyzwaniem będzie realizacja odcinka o bitwie pod Komarowem. W jego kręceniu weźmie udział 200 kawalerzystów, których na plan pod Komarowem przywiódł wyłącznie ich entuzjazm i pasja. Budżet produkcji nigdy nie pozwoliłby na to, żeby zatrudnić 200 kawalerzystów na 200 koniach.

Rozumiem, że dobór tematyki nie jest przypadkowy. Mówi Pan m.in. o konieczności pokazania prawdy o Enigmie. Można zaryzykować stwierdzenie, że do tej pory zaniedbywano tę kwestię i stąd filmy jak "Gra tajemnic" czy książki jak "Enigma" Roberta Harrisa, które pomijały polski udział?
Całkowicie pomijały udział Polaków, ale trudno się dziwić. Każda liszka swój ogonek chwali. Dlaczego Anglicy czy Amerykanie mieliby nas pokazywać i chwalić, jeśli my sami tego nie robimy? Historia Enigmy, niebywałego osiągnięcia, które skróciło wojnę o kilka lat lub wręcz umożliwiło plan zwycięstwa nad nazizmem i faszyzmem, była pokazana tylko w jakimś serialu sprzed lat, kiedy stan naszej wiedzy był jeszcze dość ułomny. To wszystko.

Powinniśmy mówić o tym więcej?
To największe osiągnięcie w historii, a my się tym w ogóle nie chwalimy. Nie mówimy, jak wspaniałych mieliśmy matematyków, jakich oddanych Polsce oficerów, którzy dokonali tak wielkiego odkrycia. Dlatego też zdecydowałem się podjąć ten temat. Myślę, że to dopiero pierwszy krok w kierunku popularyzowania naszego wysiłku. To samo dotyczy wcześniejszych wydarzeń. Bitwa pod Komarowem w 1920 roku, kiedy to Polska zatrzymała pochód bolszewików i uchroniła Europę, którą w przeciwnym wypadku by zagarnęli.

Jak wiele jest jeszcze wydarzeń historycznych, nad którymi się Pan dotąd nie pochylał, a warte są szerszego pokazania?
Są takie tematy z naszej, polskiej historii, których jeszcze nie zrealizowałem. Tylko dlatego, że nie miałem takiej możliwości. Z wielu względów. Choćby wspomniana już bitwa pod Mokrą, co prawda już raz pokazana, ale dziś można by zrobić o tym pełniejsze widowisko.

Podsumowując - czas na naszą wersję historii?
Czas na to, żebyśmy pokazali światu, że nie jesteśmy narodem hydraulików. Był kiedyś taki plakat, przedstawiający polskiego hydraulika, który miał nam zyskiwać sympatię Europy. Nie wiem, czy zyskiwał sympatię, czy raczej skłaniał do pobłażliwego klepania nas po plecach.

Trzeba inaczej rozłożyć akcenty?
Tak. Czym my się chwalimy? Nie jesteśmy tylko narodem hydraulików. Jesteśmy narodem genialnych matematyków i wspaniałych dowódców. Bohaterów, którzy co najmniej dwa razy ocalili Europę w XX wieku. Nie mówiąc już o bitwie pod Wiedniem, czy o Grunwaldzie. Przecież bitwa pod Grunwaldem to największe starcie w historii Europy, a my, którzy tę bitwę wygraliśmy, zrobiliśmy o tym tylko jeden film. "Krzyżacy" Aleksandra Forda powstali 50 lat temu i od tego czasu nie stać nas na nic nowego. Dziwne to i dlatego tak przyjmuje nas Europa. Nie tak jak powinna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wołoszański: Jesteśmy narodem genialnych matematyków i dowódców. Europa lekceważy nasz wkład [VIDEO] - Portal i.pl

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki