Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzice łamią przepisy i podwożą dzieci pod szkołę

Agnieszka Magnuszewska
Jan Skoneczny twierdzi, że pod szkołę podjeżdża ok. 50 aut
Jan Skoneczny twierdzi, że pod szkołę podjeżdża ok. 50 aut Jakub Pokora
Blisko pięćdziesiąt aut kursujących przed godz. 8 pod blokiem to standard dla mieszkańców ul. Wróblewskiego 61. Droga biegnąca przy budynku jest też dojazdem do Szkoły Podstawowej nr 164, więc rodzice dowożący uczniów chcą ich odstawić niemal pod same drzwi placówki.

- Droga jest jednak na tyle wąska, że auta nie mogą się wymijać i jeżdżą po chodniku. Zagrażają pieszym. I nie chodzi tylko o starszych ludzi, których w naszym bloku jest sporo, ale też o dzieci idące do szkoły z przystanku autobusowego czy tramwajowego. Nie wszystkich stać na to, żeby dowozić dziecko do szkoły - podkreśla Jan Skoneczny z bloku nr 14 przy ul. Wróblewskiego.

Mieszkańcy bloku przy ul. Wróblewskiego 61 od czterech lat apelowali do Spółdzielni Mieszkaniowej "Osiedle Młodych", by rozwiązała problem. - Pomysłów było kilka. Na początku chcieliśmy zamontować zaporę, czyli zamykaną bramę, ale koszty byłyby zbyt wielkie. Potem był pomysł, by położyć progi na drodze, ale nie zgodzili się na to mieszkańcy bloku nr 14 - wylicza Jerzy Borowski, kierownik osiedla Karolew w SM "Osiedle Młodych". - Przed wrześniem ustawiliśmy znak zakazujący wjazdu na drogę wewnętrzną pod blokiem.

Niestety, rodzice lekceważą zakaz. - Najbardziej by ich zadowoliło, gdyby mogli podwieźć dziecko pod samą ławkę - oburza się pan Jan. - A wystarczy, gdyby wysadzili dziecko na ul. Wróblewskiego, gdzie można zaparkować auto. Uczeń miałby do przejścia tylko 150 m. Droga jest bezpieczna, bo biegnie między blokiem a placem zabaw.

SM "Osiedle Młodych" chce zaalarmować straż miejską. - Zwrócimy się do strażników z prośbą o wysłanie kilka razy patrolu w okolice bloku nr 14. Jeżeli posypią się mandaty, to rodzice przestaną wjeżdżać na drogę wewnętrzną. Najwyraźniej tylko kara finansowa może ich zmotywować do przestrzegania znaków - podkreśla Jerzy Borowski. - Inaczej jesteśmy bezsilni. Żeby auta nie rozjeżdżały nowego chodnika, musieliśmy postawić słupki.

Spółdzielnia podkreśla, że wspiera ją szkoła. - Już kilka razy zwracaliśmy się do dyrekcji z prośbą, by zaapelowała do rodziców o niepodwożenie dzieci pod same drzwi szkoły. Zapewnia, że z nimi rozmawiała - mówi Borowski.

Dyrekcja SP nr 164 podziela zdanie spółdzielni oraz mieszkańców ul. Wróblewskiego 61. - Rozumiem, że rodzice chcą podwieźć pod samą szkołę dzieci uczęszczające do grupy przedszkolnej czy pierwszej klasy, ale z aut wysiada rano dużo starszych dzieci - przyznaje Małgorzata Dembowska, dyrektorka SP nr 164. - Od kilku lat proszę rodziców, by nie jeździli po drodze wewnętrznej, ale przeważnie na moich apelach się kończy. W ten czwartek, gdy mamy pierwsze zebrania, ponowię prośbę. Myślę jednak, że interwencja straży miejskiej będzie skuteczniejsza, nawet gdyby funkcjonariusze mieli tylko pogrozić palcem - dodaje Dembowska.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki