Łódzka straż miejska oraz policja od poniedziałku szuka stworzenia, które w nocy z 20 na 21 sierpnia na tyłach szpitala im. Babińskiego (okolice ul. Aleksandrowskiej) ukąsiło 64-letniego ochroniarza. Na razie nic znaleziono.
Objawy oraz opis zdarzenia wskazują na to, że mężczyznę ugryzł wąż z grupy zdradnicowatych. Po konsultacjach ze specjalistami m.in. z łódzkiego zoo, strażnicy miejscy uznali, że gad może ukrywać się w chaszczach znajdujących się niedaleko miejsca ukąszenia.
- Specjaliści uznali, że znajdujące się tam chaszcze są idealne dla tych węży - mówi Piotr Czyżewski, naczelnik oddziału prewencji straży miejskiej.
Administrator tego terenu zobowiązał się we wtorek (1 września) do usunięcia zarośli, w których może się ukrywać niebezpieczne stworzenie. Problem pojawił się jednak ze znalezieniem wykonawcy, który odważy się oczyścić obszar.
- Ostatecznie zadecydowano, że teren zostanie uporządkowany za pomocą traktorka. Gdy tylko otrzymamy informację, że jest już czysto, natychmiast się tam pojawimy - zapewniał Piotr Czyżewski.
Do tego momentu strażnicy regularnie przeszukują okoliczny teren, począwszy od trawy po budynki, które znajdują się na pobliskim strzeżonym osiedlu. To właśnie w trakcie obchodu tego osiedla doszło do ukąszenia. - W poniedziałek funkcjonariusze Animal Patrolu wraz z specjalistami od węży przeczesywali miejsce, gdzie doszło do ugryzienia. Dziś również co jakiś czas w tej okolicy pojawiają się strażnicy, aby sprawdzić, czy gad się gdzieś nie pojawił - mówi Czyżewski. - Dodatkowo dzielnicowi odwiedzają okolicznych mieszkańców z ulotkami informującymi o zagrożeniu - dodaje strażnik.
Policja natomiast stara się ustalić, w jaki sposób jadowity wąż z tropików znalazł się w Łodzi na wolności. - Na bieżąco patrole podczas odpraw do służby są wyczulane na podobne sytuacje. Współpracujemy ze strażą miejską i inspektorem weterynarii - mówi Joanna Kącka, rzeczniczka Komendanta Wojewódzkiego Policji. - Sprawdzamy zarejestrowane hodowle i w rozmowach z mieszkańcami staramy się ustalić czy ktoś posiadał takie egzotyczne zwierzę, które mogło np. uciec.
Pokąsany mężczyzna przebywa w szpitalu w stanie bardzo ciężkim. Po kilku dniach od ukąszenia nastąpiła niewydolność krążeniowa, oddechowa, przestały działać nerki i wątroba. Jak dotąd to jedyne takie ukąszenie w Łodzi. Prof. Waldemar Machała, który opiekuje się pacjentem przypomina, że po ukąszeniu przez nieznane stworzenie, bardzo ważne jest zrobienie zdjęcia zwierzęciu i ranie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?