Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabytkowe rezydencje Plihala na Karolewie

Wiesław Pierzchała
Zapomniana, malownicza rezydencja w stylu późnej secesji Leona Plihala sprzed pierwszej wojny światowej. Teraz są w niej m.in. biura szpitala Madurowicza
Zapomniana, malownicza rezydencja w stylu późnej secesji Leona Plihala sprzed pierwszej wojny światowej. Teraz są w niej m.in. biura szpitala Madurowicza Grzegorz Gałasiński
Imperium fabrykanta Leona Plihala (ojca Karola), który za chlebem przybył z Czech do "ziemi obiecanej", zaczęło powstawać w końcu XIX w. na Karolewie. Wtedy była to wioska poza Łodzią, zaś dziś jest to niemal centrum miasta. Interesy przybysza potoczyły się znakomicie, stąd należące do rodziny dwie fabryki i dwie rezydencje zbudowane w obrębie ulic: Karolewskiej, Wileńskiej, Krzemienieckiej i Bandurskiego. Obie wille przetrwały i są dziś ozdobą Karolewa. Starsza jest w gestii szpitala Madurowicza, zaś w młodszej mieści się Poleski Ośrodek Sztuki.

- Rezydencje ze wspólnym ogrodem i parkiem tworzyły dawniej jedną całość - zaznacza Piotr Ugorowicz z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Łodzi. - Są znakami czasów, bowiem pokazują, jak jedna rodzina budowała wille w różnych epokach, a przez to w innych stylach. I tak z jednej strony mamy późną, malowniczą secesję, a z drugiej typowy modernizm, w którym akcent położono na funkcjonalność obiektu.

Wszystko zaczęło się w 1893 roku, gdy Leon Plihal kupił działki przy szosie Łódź - Karolew i zbudował fabrykę, którą w 1911 roku sprzedał inżynierowi Stanisławowi Findeisenowi. Trzy lata wcześniej nabył w pobliżu grunty, na których postawił nowy zakład włókienniczą. Był już pełną gębą lodzermenschem, bowiem w 1906 roku Karolew włączono do Łodzi. Produkował koszule, kalesony i fufajki, a po pierwszej wojnie światowej bieliznę męską, damską i dla dzieci. Były to wyroby o tak kuszących nazwach, jak kostiumy kąpielowe "Oceana" czy bielizna jedwabna "Silcana".

Przed wybuchem drugiej wojny światowej w fabryce pracowało ponad 500 pracowników, zaś roczna wartość produkcji wynosiła 1,7 mln zł. W dobie PRL firmę przekształcono w zakłady dziewiarskie "Femina".

Skoro interesy wypaliły, Leon Plihal - wzorem innych fabrykantów - mógł pomyśleć o domu z prawdziwego zdarzenia. Postawił go przed pierwszą wojną światową przy obecnej ul. Wileńskiej 37. Kiedy? Zdania są podzielone. Z ustaleń Elżbiety Kajzer z biura konserwatora wojewódzkiego wynika, że w latach 1911-12, a Wisława Jordan, autorka cennej monografii "W kręgu łódzkiej secesji", podkreśla, że w 1911 roku willa już stała, więc jej powstanie datuje na lata 1905-1910. Autorem projektu był zapewne August Fuhrhelm, absolwent politechniki w Rydze, który pracował dla Plihalów.

Powstała efektowna rezydencja o zróżnicowanej i urozmaiconej bryle. Wzrok przyciągają: wieżyczka, taras, balkony, różne faktury tynku i różnego kształtu okna, a także dachy dwu- i czterospadowe. Pierwotnie były pokryte dachówką, którą z czasem wyparła - niestety - blacha. Z dawnych dekoracji i wyposażenia niewiele przetrwało. Największe wrażenia wywołują kasetony w salonie i secesyjny witraż w klatce schodowej. Przedstawia on dwa ptaki rajskie.

- Towarzyszące ptakom motywy ornamentalne: biało-niebieskie szachownice, migdałowate i faliste medaliony, zdają się wzorowane na wiedeńskiej secesji - uważa Wisława Jordan.

Po ostatniej wojnie do willi z bogatym wystrojem wnętrz wprowadzili się lokatorzy, których wkrótce wyprowadzono, bowiem w 1954 roku urządzono tam szkołę dla stalinowskiego Związku Młodzieży Polskiej. Stąd przebudowa wnętrz. Na parterze był internat dla działaczek, a na piętrze dla działaczy. Kierownik szkoły miał mieszkanie na piętrze, do którego wiodła osobna klatka schodowa. W 1963 roku willę przejął Zakład Opieki Zdrowotnej, zaś od 1999 roku gospodarzem jest szpital Madurowicza. W stylowych murach, które wołają o pilny remont, mieści się dziś siedziba dyrekcji placówki, przychodnia kardiologiczna i apteka.

Drugą rezydencję przy obecnej ul. Krzemienieckiej 2a wybudowano - jak twierdzi Elżbieta Kajzer - około 1935 roku dla Karola Plihala, młodszego syna Leona. Wydaje się, że datę budowy można ustalić precyzyjniej.

- Podczas remontu kapitalnego odkryto klepkę w parkiecie z datą 1937. Zapewne wtedy zbudowano rezydencję - uważa Małgorzata Uptas, dyrektor Poleskiego Ośrodka Sztuki.

Przy okazji w ścianie odkryto inny "skarb": dwie puste, przedwojenne butelki po wódce czystej. Były to typowe ćwiartki kosztujące 25 gr każda. Zapewne opróżnili je robotnicy budujący rezydencję, którzy dla usunięcia śladów popijawy zamurowali butelki w ścianie.

Gdy kończyła się druga wojna światowa i od wschodu nadciągała Armia Czerwona, rodzina Karola Plihala opuściła Karolew. W ich willi urządzono żłobek i przedszkole dla dzieci pracowników Feminy. Tak było do przełomowych lat 1989-1990, gdy rezydencję przejęła gmina Łódź i przeznaczyła ją na Poleski Ośrodek Sztuki.

- W willi były stylowe żyrandole i ładne drzwi wahadłowe, które zniknęły w tzw. okresie przejściowym w 1990 roku, gdy przejmowaliśmy obiekt - mówi Małgorzata Uptas. - Był on w okropnym stanie i niezbędny stał się remont kapitalny. Z dawnego wyposażenia został kominek, szafa ścienna z lustrem, duża szafa w stylu mebli gdańskich oraz szafka rogowa najpewniej przeznaczona kiedyś na broń myśliwską.

W połowie lat 90. razem z mężem przyjechała z Sao Paulo w Brazylii córka Karola Plihala, która spędziła w willi dzieciństwo i wyjechała z Łodzi w końcu wojny mając 12 lat.

- Dobrze mówiła po polsku i świetnie pamiętała rozkład salonów i otoczenie rezydencji - wspomina dyrektor Uptas.- Pokazała nam, gdzie mieściły się pokoje rodziców i dzieci oraz zdziwiła się, że wspólny dla obu rezydencji ogród z parkiem znacznie się skurczył. Nie wiedziała, że został zabrany pod budowę ul. Bandurskiego. Pokazała nam też, gdzie był ogród z różami oraz zegar słoneczny. Natomiast około 2000 roku naszą siedzibę zwiedziły dwie wnuczki Karola Plihala, które jednak już nie mówiły po polsku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki