Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łodzianka wystąpi na gali KSW. Poznajcie Karolinę Kowalkiewicz [ZDJĘCIA]

Michał Meksa
Już w przedszkolu biła się z kolegami, choć nie stroniła też od zabawy lalkami. Swoją ostatnią przeciwniczkę rozłożyła w trzy minuty. Bez ringu nie wyobraża sobie życia, ale fascynuje ją też archeologia. Karolina Kowalkiewicz, łódzka zawodniczka MMA, ma już za sobą profesjonalny debiut. Teraz czeka ją występ na największej gali w Polsce.

Rodzice udzielają rad

Niepozorna blondynka wchodzi na ring otoczony stalową siatką. Jej przeciwniczka, także blondwłosa, jest od niej wyższa. Dziewczyny tańczą wokół siebie niczym rasowi pięściarze. Wymieniają ciosy i kopnięcia. W pewnym momencie "nasza" blondynka rzuca się na swoją rywalkę, przypiera ją do siatki i przewraca na ziemię. Rywalka próbuje się wydostać, ale nic z tego. "Nasza" usiadła już na niej i na głowę leżącej lecą ciosy. Akcję przerywa sędzia, który kończy walkę.

Błyskawicznie, bo już po trzech minutach, Karolina Kowalkiewicz, łódzka zawodniczka MMA (ang. Multi Martial Arts), wygrała swoją pierwszą w życiu zawodową walkę. - Moi rodzice nie oglądali tej walki na żywo - opowiada 27-letnia niebieskooka Karolina. - Pokazałam im ją dopiero później, w internecie. Byli bardzo szczęśliwi, że wygrałam. Zabawne było, gdy radzili mi, co powinnam robić, mimo że zupełnie się na tym nie znają...

Biłam się z chłopakami

- MMA to połączenie wszystkich sportów walki - tłumaczy Karolina. - Walka odbywa się zarówno w parterze, jak i w tzw. stójce, czyli po prostu na stojąco. Dozwolone są kopnięcia, uderzenia kolanem, różnego rodzaju obalenia i rzuty. Stosujemy też dźwignie, duszenia, uderzenia w parterze.

Łodzianka przyznaje, że MMA to jest to, co zawsze chciała robić w życiu. - Wiedziałam o tym już wtedy, gdy poszłam na pierwszy trening MMA - mówi z przekonaniem. Nie potrafi jednak powiedzieć, skąd wzięła się u niej fascynacja sportem walki. - Gdy byłam w przedszkolu, zdarzało mi się bić z chłopakami - przyznaje ze śmiechem. - Ale bez obawy, wtedy bawiłam się też lalkami. Od zawsze interesowała mnie walka. Lubiłam sport i chciałam nauczyć się walczyć. Bardzo długo myślałam o tym, żeby na coś się zapisać. Wreszcie, 11 lat temu, wybrałam krav magę.

Krav magę Karolina trenowała przez siedem lat. - To bardzo agresywny sposób samoobrony - podkreśla. - Jestem zawodową instruktorką tego sportu. W MMA wiele rzeczy, które stosujemy w krav madze, jest niedozwolonych. Nie można wkładać palców w oczy ani uderzać w krtań czy w inne punkty witalne. W samoobronie takie zachowania to podstawa.

Prawdziwy sprawdzian stanowiła dla Karoliny jej pierwsza profesjonalna walka. W maju tego roku łodzianka wygrała z Marzeną Wojas podczas gali w Gdyni. - Stresowałam się przed samym wejściem na ring - opowiada. - Zaczęło się w momencie, gdy usłyszałam muzykę, pojawiła się moja przeciwniczka i sama już miałam wchodzić. Kiedy wyszłam, oślepiły mnie światła, słyszałam wszystkich ludzi dookoła. Ale jak tylko weszłam do klatki, już było OK. Natychmiast uspokoiłam się i wygrałam.

Dobry występ łodzianki zauważyli szefowie federacji KSW (Konfrontacja Sztuk Walki). Ta federacja to organizator największych w Polsce gal MMA. Podczas każdej gali na widowni zasiadają dziesiątki tysięcy kibiców. Jeszcze więcej ludzi ogląda walki w telewizji - gale są transmitowane na żywo. W grudniu Karolina będzie walczyć na jednej z nich.

Wystąpi nawet bez ręki

Po swojej pierwszej zwycięskiej walce zawodniczka musiała zrobić sobie przerwę w treningach. - Leczę kontuzję - tłumaczy. - Mam zapalenie kaletki maziowej. Taka kaletka ma za zadanie nawilżać staw, żeby było w nim mniejsze tarcie. Lekarz powiedział, że mógł to być jakiś mikrouraz, do którego doszło przeciążenie. Nie trenuję od kilku tygodni. Jednak na KSW wystąpię, choćbym miała nie mieć ręki albo nogi.

To dla Karoliny pierwsza poważna kontuzja. A przecież MMA to z natury rzeczy sport urazowy. Zawodniczka wymienia drobiazgi, z jakimi musiała zmagać się do tej pory. - Trzy razy podbite oko, raz skręcona kostka i to już wszystko - wylicza.

Znajomych Karoliny nie dziwią już jej siniaki. - Przyzwyczaili się do moich urazów - przyznaje. - To jest teraz dla nich normalne i naturalne. Sprawa wygląda inaczej, gdy mówię, czym się zajmuję, dopiero co poznanym ludziom. Różnie reagują. Często bardzo pozytywnie, ale zdarza się, że - zwłaszcza mężczyźni - nie traktują tego poważnie. Żartują ze mnie i dogryzają.
Dopiero występ Karoliny na ringu przekonał wszystkich złośliwych, że należy ją traktować poważnie.

Z ringu na wykopaliska

A co robi Karolina, gdy nie jest na ringu? - Teraz moje życie niemal w całości wypełnia MMA - przyznaje. - Ale wcześniej skakałam ze spadochronem, skończyłam kursy nurkowania i wspinaczki. Kiedy tylko mam wolną chwilę, jadę w góry, żeby sobie po nich pochodzić. Skończyłam też szkołę kaskaderów.

Łodzianka próbowała studiować. - Trzy razy podejmowałam różne studia i trzy razy je przerwałam - opowiada. - Studiowałam i dziennikarstwo, i pedagogikę sportu, ale najbardziej podobało mi się na... archeologii.

Ciepło wspomina swoje studia na tym kierunku. - Podobała mi się atmosfera i ludzie, z którymi studiowałam - wspomina. Doszła jednak do wniosku, że nie czuje się najlepiej jako studentka. - Studiowanie nie jest dla mnie - wyznaje. - Kolidowało to też z treningami. Przyznaję jednak, że na archeologii uczyłam się fajnych rzeczy.

Najbardziej podobały się jej wykopaliska archeologiczne. - Byłam w Babim Dole, na stanowisku kultury wielbarskiej - mówi Karolina. - To było cmentarzysko. Myślę, że mogłabym się tym zajmować. Ale kiedyś... Teraz walczę.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki