Boleśnie przekonała się o tym mieszkanka domu na obrzeżach Łodzi. Kilka tygodni temu otrzymała list z zakładu energetycznego, z którego wynikało, że z powodu błędu odczytu został jej wymieniony licznik. Zdziwiła się, że nie została wcześniej powiadomiona o planowanej instalacji nowego urządzenia. Zaskoczenie przerodziło się w przerażenie, gdy otrzymała następną przesyłkę z zakładu, zawierającą fakturę za prąd na ponad 4 tysiące złotych.
- Wezwałam elektryka, który stwierdził, że moja rodzina nie miała możliwości zużycia takiej ilości prądu, nawet gdybyśmy korzystali niemal bez przerwy ze wszystkich urządzeń - irytuje się pani Małgorzata. - Podejrzewamy, że albo ktoś kradł od nas prąd, albo został zawyżony stan licznika. Nie mamy pojęcia, co się działo z urządzeniem. Złożyliśmy reklamację, niestety została odrzucona. Zapłaciliśmy więc rachunek, ale nie zostawimy tak tej sprawy.
Podobnego rozwoju sytuacji obawia się pabianiczanin, któremu zakład energetyczny wymienił licznik w listopadzie, a mężczyzna dowiedział się o tym dopiero tydzień temu.
- Protokół zawiera jakiś stan licznika, ale nie jestem w stanie stwierdzić, czy rzeczywiście zużyłem tyle prądu - tłumaczy mieszkaniec Pabianic. - W piśmie są dane osobowe, ale w miejscu na podpis lokatora znajduje się adnotacja, że monter nie zastał mnie w domu. Uważam, że było to bezprawne działanie, z niepokojem czekam na rachunek za prąd.
Tadeusz Schmidt, dyrektor jakości z FAP Pafal SA, największego producenta liczników, przyznaje, że firma wymienia partię uszkodzonych urządzeń. - Otrzymaliśmy wadliwą serię wyświetlaczy, wada ujawniła się po roku - mówi dyrektor. - Wymieniamy je stopniowo, ale ta usterka nie powinna mieć wpływu na zużycie energii.
Do walki z energetykami namawia Władysław Janowski z Bełchatowa, który po kilkuletniej batalii wygrał z Zakładem Energetycznym Łódź-Teren SA. ZEŁT oskarżał mężczyznę o kradzież prądu, a zainteresowany podejrzał awarię licznika. Sąd Okręgowy w Piotrkowie przyznał rację panu Janowskiemu.
- Radzę wszystkim, którzy są w podobnej sytuacji, aby nie wahali się i szukali sprawiedliwości przed sądem - zachęca bełchatowianin. - Niech nie zniechęcają się ewentualną porażką w sądzie rejonowym, ale walczą dalej.
Według Wojciecha Janczyka, rzecznika PGE Dystrybucji Łódź, wszystko jest w jak najlepszym porządku. - Nie doszło do naruszenia przepisów, liczniki po to są montowane w takich miejscach, aby nasi pracownicy mieli do nich swobodny dostęp, także pod nieobecność lokatorów. Do wymiany mamy jeszcze połowę z 40 tysięcy urządzeń.
Z tym stanowiskiem nie zgadza się Marcin Sypniewski, prawnik z bydgoskiej kancelarii Eventus, która specjalizuje się w sprawach przeciwko zakładom energetycznym w całym kraju.
- Odbiorca energii albo upoważniona osoba musi być obecna przy wymianie licznika - podkreśla prawnik. - Jeżeli ta procedura nie została dopełniona, lokator powinien domagać się od zakładu energetycznego ekspertyzy, która wskaże faktyczny stan licznika i ustali, czy z urządzeniem nie dzieje się nic niepokojącego. W przypadku kar jest taki problem, że energetycy często zadowalają się jedynie stwierdzeniem, że była możliwość nadużyć.
Problemy z dostawcami energii są tak powszechne, że powstało Stowarzyszenie Poszkodowanych przez Zakłady Energetyczne. Zrzesza ponad 100 osób, które swoich praw chcą dochodzić przed sądem. Współpracuje z nimi kancelaria Eventus. Są już pierwsze wyroki na korzyść klientów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?