Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poczet łódzkich biskupów: bp Michał Klepacz

Anna Gronczewska
Bp Michał Klepacz
Bp Michał Klepacz materiały prasowe
Ci, którzy znali biskupa Michała Klepacza, opowiadają, że był dyplomatą, wszechstronnie wykształconym humanistą, kaznodzieją, a przede wszystkim uroczym człowiekiem. Zawsze uśmiechnięty, serdeczny, potrafiący rozmawiać z prostym robotnikiem i wybitnym intelektualistą.

Ksiądz biskup Michał Klepacz urodził się 22 lipca 1893 roku we wsi Wola, która jest dziś dzielnicą Warszawy. Pochodził z ubogiej, prostej rodziny. Gdy przyszedł na świat, jego ojciec Stanisław był robotnikiem sezonowym. Stałą pracę otrzymał kilka lat później w fabryce obić papierowych i papierów kolorowych "U Franaszka". Potem, aż do emerytury, był zatrudniony na kolei jako zwrotniczy. Matka Maria z Prokopów zajmowała się wychowaniem dzieci. Biskup miał dwójkę rodzeństwa: pięć lat młodszą siostrę Anielę oraz brata Józefa, który zmarł nie ukończywszy trzech lat.

Mimo biedy rodzice zadbali, by wykształcić syna. Uczył się najpierw w szkole powszechnej, a potem w IV Gimnazjum Klasycznym w Warszawie. Jako gimnazjalista udzielał korepetycji nawet starszym od siebie kolegom. Zarobione pieniądze oddawał rodzicom.

Po skończeniu gimnazjum Michał Klepacz zadecydował, że zostanie księdzem. Wstąpił do seminarium w Kielcach. Studiował w nim cztery lata. Naukę przerwała I wojna światowa. By dokończyć studia i otrzymać święcenia, dzięki pomocy jednego ze swoich profesorów wyjechał do Petersburga. Tam dokończył seminarium i w 1916 roku przyjął święcenia kapłańskie.

Po zakończeniu wojny wrócił do Polski. Tu kontynuował naukę. Został magistrem, a potem się doktoryzował. Wykładał w seminarium w Kielcach, a w 1937 roku został profesorem filozofii na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Wileńskiego.
W marcu 1942 roku razem z innymi profesorami tej uczelni i klerykami został aresztowany przez gestapo i więziony w znajdujących się na Litwie obozach pracy, m.in. w Szałtupiu, Kownie, Prowieniszkach. Pracował na plantacjach roślin, przy wyrębie lasu. Po uwolnieniu z obozu, pod koniec 1944 roku, wrócił do Wilna i zaczął wykładać w tamtejszym Seminarium Duchownym. W 1945 roku wraz z wileńskim seminarium i wydziałem teologicznym został przeniesiony do Białegostoku.

Już w grudniu 1946 roku ks. Michał Klepacz otrzymuje nominację na ordynariusza łódzkiego, a w kwietniu następnego roku prymas August Hlond w kościele farnym w Białymstoku konsekruje go na biskupa.

Bardzo szybko Michał Klepacz staje się jednym z najważniejszych biskupów w polskim Kościele. Kiedy w 1953 roku komunistyczne władze internują prymasa Stefana Wyszyńskiego, on pełni funkcję przewodniczącego Episkopatu Polski. Jest nim przez trzy lata i miesiąc, do października 1956 roku, czyli chwili uwolnienia Prymasa Tysiąclecia.

Jak uważają historycy, stało się to nieprzypadkowo. Ks. Michał Klepacz znalazł się grupie młodych biskupów wyświęconych przez prymasa Hlonda.

- Zaraz po wojnie stworzył on grono wybitnych biskupów - wyjaśniał nam prof. Jan Żaryn z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. - Zdawał sobie sprawę, że będą musieli zmagać się z niewyobrażalnymi w historii kościoła problemami związanymi z nową sytuacją polityczną. Był to świadomy wybór. W gronie tych biskupów obok Michała Klepacza znaleźli się Zygmunt Choromański i Stefan Wyszyński. Byli to ludzie, którzy musieli być przygotowani na konfrontację, jakiej kościół do tej pory nie przeżywał.

Biskup Michał Klepacz dał się szybko poznać nie tylko jako świetny ordynariusz, ale bardzo sprawny dyplomata, posiadający talenty niezbędne do negocjacji z trudnymi partnerami. Był też człowiekiem świetnie wykształconym i bardzo zdolnym.

- Po śmierci prymasa Hlonda biskup Klepacz był uważany za jednego z głównych kandydatów na jego sukcesora - dodaje Jan Żaryn. - W 1949 roku znalazł się w gronie trójki kapłanów, którzy weszli w skład Komisji Mieszanej, a od 1956 roku Wspólnej, prowadzącej rozmowy z władzami. Powołał ich prymas Wyszyński. Oprócz biskupa Klepacza znaleźli się w niej biskupi: Choromański i Tadeusz Zakrzewski, który przed wojną był rektorem Instytutu Polskiego w Rzymie.

Czas gdy pełnił funkcję przewodniczącego Episkopatu Polski był jednym z najtrudniejszych w życiu ks.bp Klepacza. Zaraz po nominacji biskup z pozostałymi członkami Komisji Mieszanej udał się na spotkanie z prezydentem Bolesławem Bierutem i premierem Józefem Cyrankiewiczem. Po jego zakończeniu Bierut chciał zaprosić biskupów na kawę. Otworzył drzwi sali, w której stół był zastawiony różnymi potrawami. Biskup Klepacz stanowczo odmówił: "Daruje pan prezydent, ale w chwili, kiedy Kościół w Polsce i cały naród pogłębiony jest w żałobie, nie możemy wziąć udziału w tym posiłku"...

W Warszawie ksiądz biskup spędzał nie więcej niż trzy dni w tygodniu. Potem wracał do Łodzi. Prymas Stefan Wyszyński został zwolniony z internowania 28 października. Kilka dni po uwolnieniu, 6 listopada, przyjechał do Łodzi, by spotkać się biskupem Klepaczem.

- Biskup Klepacz był moim najczęstszym gościem z tytułu swoich obowiązków i z tytułu naszego współżycia i współpracy. Prawie wszystko robiliśmy razem(..) - powiedział prymas w czasie powitania w auli łódzkiego Seminarium Duchownego. - Jako następstwo długoletniej, zwartej, wspólnej współpracy, gdy jeden z nas padł, drugi natychmiast stanął i pracę podjął(...). Padł jeden koń, stanął drugi i pociągnął pług dalej. Zapewne we dwóch lepiej się orze, ale nie współczujmy koniu, który padł, tylko temu, który sam przy pługu pozostał. Na tym polegał wielki trud Biskupa Łódzkiego.
Historycy są zgodni: biskup Klepacz przeprowadził polski kościół przez najtrudniejszy okres w jego historii. Przyjmował na siebie ciosy wymierzane przez system totalitarny, obronił polski kościół przez oderwaniem od Stolicy Apostolskiej oraz przed kompletnym uzależnieniem instytucji kościelnych od władz cywilnych.

Biskup Michał Klepacz zwołał w diecezji łódzkiej dwa synody - w 1948 i 1958 roku. Brał też udział w obradach Soboru Watykańskiego II. I to aktywnie. Przez radio transmitowano wiele przemówień biskupa Klepacza. Był on członkiem Komisji d.s. Seminariów, Studiów i Wychowania Katolickiego.

Biskup Klepacz bardzo dużą wagę przykładał do wykształcenia kleryków. Bardzo dbał o seminarium.

- Pamiętam, że do łódzkiego seminarium na spotkania z klerykami sprowadzał wybitnych ludzi, między innymi Zofię Kossak-Szczucką, Jerzego Zawiejskiego, Władysława Grabskiego - wspominał ks. Stanisław Grad. Przyjeżdżał też ks. profesor Wojciech Tokarz, znawca filozofii indyjskiej oraz wybitni znawcy filozofii chrześcijańskiej, jak profesor Stefan Świerzawski, profesor Antoni Stępień, ojciec profesor Albert Krąpiec.

W czasie sesji przychodził chętnie do seminarium i egzaminował kleryków. Początkowo byli zestresowani jego obecnością.

- Potem jednak oczekiwaliśmy z radością na jego przyjście, jego ciepły uśmiech i te ostatnie, sakramentalne słowa: "Widzę, że przygotowaliście się, zdaliście, dziękuję" - opowiadał nam ksiądz Grad.

Dzięki biskupowi Klepaczowi wielu księży mogło studiować na różnych uczelniach w kraju i za granicą. M.in. ks. Władysław Ziółek i Bogdan Dziwosz wyjechali do Rzymu. Ks. Antoni Just i ks. Tadeusz Sikorski pojechali na studia do Strasburga we Francji, a ks. Grad do Warszawy.

Zapamiętano, że posługiwał się piękną polszczyzną, mówił ładne kazania.

Biskup Klepacz mieszkał w pałacu biskupim przy ul. Worcella, ale bardzo wiele czasu spędzał w letniej rezydencji w Szczawinie koło Zgierza.

- Do Szczawina przyjeżdżał 1 maja i był prawie do końca października - wspominała biskupa zmarła kilka lat temu Zofia Kaczka, mieszkanka Szczawina, która pracowała w znajdującym się tam kurialnym gospodarstwie. - Gdy miał sprawy, to jechał do Łodzi, albo interesanci przyjeżdżali do niego. Dużo spacerował po naszym lesie. Twierdził, że bardzo lubi wieś. Codziennie był w naszym kościele na nabożeństwach majowych i październikowych.

Ordynariusz łódzki interesantów przyjmował zwykle na spacerze w lesie. W tym czasie mieszkańcy Szczawina obstawiali teren i pilnowali, by nikt nie przeszkodził biskupowi w rozmowie. Dziś w miejscu tych spotkań znajdują się pamiątkowy kamień i ławka.

W Szczawinie biskupa Michała wspominają jako bardzo miłego człowieka. Zapamiętali, że na kolację codziennie jadł ziemniaki z kwaśnym mlekiem.

- Jak spotkał mnie, pytał jak się czuję, jak się pracuje - opowiadała Zofia Kaczka. - Wiosną przyjeżdżał do niego ojciec, a przez całe lato była z nim siostra i siostrzenica z córką. Dobrze ich znałam. Często razem siadaliśmy, rozmawialiśmy, jedliśmy. Mieszkali w Piastowie koło Warszawy.

18 grudnia 1966 roku biskup Michał Klepacz obchodził 50-lecie kapłaństwa i 20. rocznicę ingresu do Kościoła łódzkiego. Czuł się dobrze, celebrował mszę w katedrze. Niedługo po tym zaniemógł na zdrowiu. Zima 1967 roku była ostra, szalała grypa. Zachorował ks. prałat Jan Żdżarski, kanclerz kurii. Choroba dopadła też ks. bp Michała Klepacza. Księża przynosili mu komunię świętą. Na stoliku obok łóżka biskupa leżały różaniec i trylogia Henryka Sienkiewicza. Zmarł 27 stycznia 1967 roku. Został pochowany w krypcie biskupów łódzkich bazyliki archikatedralnej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki