Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czołg Valentine z dna Warty ma jeździć za 3 lata

Dariusz Piekarczyk
Czołg wydobyto z Warty 25 października
Czołg wydobyto z Warty 25 października Dariusz Piekarczyk
Z dna rzeki Warty wydobyto czołg, który zatonął tam w styczniu 1945 roku. Maszynę bojową użytkowała wtedy Armia Czerwona, a otrzymała ją od aliantów. Załoga mieszkała w Warcie i przeżyła wojnę.

WIĘCEJ ZDJĘĆ: Unikatowy czołg z II wojny światowej wydobyty z dna Warty [ZDJĘCIA]

Drugiego takiego czołgu-kombatanta nie ma nie tylko w Polsce, ale nawet i na świecie! Podobno są na świecie trzy egzemplarze, nawet dobrze zachowane, ale żadna z tych maszyn nie brała udziału w akcji bojowe. A czołg Valentine - bo o takim pojeździe mowa - walczył!

Czołg przeleżał w wodzie od stycznia 1945 roku, kiedy to zatonął podczas przeprawy po lodzie. Próby wydobycia maszyny przez Rosjan nie powiodły się. Wyprodukowany zaś został, jak informuje doskonale zachowana na prawej burcie, tabliczka znamionowa, w lutym roku 1943. Ma numer 4521. Wydobyto go ze starorzecza rzeki Warty, koło miasteczka Warta w powiecie sieradzkim w zeszły czwartek.

Znany z niezawodności czołg produkowany był w latach 1940-1944. Była to maszyna bojowa wytwarzana przez Brytyjczyków w największej liczbie egzemplarzy. Z taśm fabrycznych w Wielkiej Brytanii zeszło 6.855 sztuk Valenine, w Kanadzie wyprodukowano ich 1.420.

Armia Czerwona otrzymała od aliantów 2.394 brytyjskich i 1388 kanadyjskich czołgów. Jedną z tych maszyn wydobyto właśnie pod Wartą. Maszyny zdobyte przez Niemców były oznaczane jako Infanterie Panzerkampfwagen Mk.III 749(e). Valentine to lekki czołg o masie około 17 ton. Ten wydobyty w zeszły czwartek ma silnik wysokoprężny GMC 6004 o mocy około 170 KM.

Czołg wydobyto, tak naprawdę, dzięki uporowi i "zakręceniu" łodzianina Jacka Kopczyńskiego - znanego kolekcjonera militariów i pojazdów zabytkowych. Jak sam mówi, jego kolekcja liczy około 60 eksponatów. To właśnie Kopczyński był spiritus movens całego przedsięwzięcia. O tym, że czołg znajduje się pod wodą w Warcie wiedziano od dawna.

- Zaraz po wojnie widoczna była wieżyczka czołgu - wspomina Mirosław Rogodziński. - Stał po części w wodzie. Z lufy skakaliśmy do wody. - Wystawał jakieś pół metra ponad wodę - potwierdza Kazimierz Goliński. - W tym miejscu było kąpielisko, a obok most drewniany. Z czasem czołg coraz bardziej zapadał się w muł.

30 lat temu zmieniono koryto rzeki Warty, drewniany most rozebrano i wybudowano betonowy, zaś miejsce z którego wydobyto czołg stało się starorzeczem. - Ten czołg śnił mi się po nocach - przyznaje Jacek Kopczyński. - Sądziłem jednak, że to T-34. Jeden z mieszkańców wsi Włyń, który zmarł niedawno, twierdził, że to Sherman. Po rekonesansie nurków byłem już pewien, że to Valentine, taki czołgowy biały kruk.

- Valentine tutaj to sensacja - potwierdza obecny podczas wydobywania czołgu Janusz Zbit, miłośnik militariów. - Nigdy wcześniej nie odkryto takiej maszyny w Polsce, ani w Europie, gdzie toczyły się działania bojowe. Kiedyś pod Bydgoszczą znaleziono ślady po Valentine, ale było to kilkanaście kilogramów żelastwa. Nic więcej.

Akcja wydobycia maszyny, której kibicowały tłumy mieszkańców miasta oraz okolicznych wiosek, trwała dwa dni. Pierwszego dnia nie powiodła się, bo jakby wszystko sprzysięgło się przeciwko ludziom. Pękła nawet łyżka koparki. Nocą zespawano łyżkę i koparka zbudowała groblę. Czołg znalazł się maleńkim stawiku.

Do akcji użyto dziewięć strażackich motopomp. Centymetr po centymetrze ubywało w stawiku wody. W końcu ukazał się czubek wieżyczki, potem woda odsłaniała więcej i więcej. Po wypompowaniu wody nastąpił czas wyciągarki. Powoli Valentine ukazywała się światu. Ruszyły się nawet gąsienice. Jacek Kopczyński odetchnął. - Za jakieś trzy lata będzie jeździć - obwieścił triumfalnie. - Przyjedzie też do Warty.

Kilka dni po wydobyciu Kopczyński mówił, że wewnątrz czołgu nie zachowało się zbyt wiele, ot, maszynka do golenia, gaśnica, dwie szczoteczki do zębów. Ktoś, niestety, potłukł peryskopy. Zniszczone są też lusterka i zegary.

Drugi rozdział historii Valentine - to jej załoga. Jak mówi Barbara Cichecka, dyrektorka Muzeum Miasta i Rzeki Warta, czterej czołgiści zakwaterowani zostali w mieszkaniach warcian. Mieszkali tam jakiś czas. Zawiązały się sympatie, przyjaźnie. Dziewczęta chętnie fotografowały się z Rosjanami. W końcu jednak czołgiści zostali wezwani na front. Prawdopodobnie zdobywali Berlin.

Podczas powrotu do domu spotkali w dzisiejszych Czechach, warcian wracających z robót przymusowych. Chwalili się zdjęciami...

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki