Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Łodzi nie ma dokąd eksmitować lokatorów niepłacących czynszu

Jolanta Sobczyńska, Piotr Brzózka
Eksmisja to zawsze dramat. Dla osób starszych, schorowanych - tragedia
Eksmisja to zawsze dramat. Dla osób starszych, schorowanych - tragedia Dariusz Śmigielski
Każdego roku ponad 1.000 mieszkańców Łodzi - z reguły dłużników czynszowych - dostaje wyroki eksmisyjne. Ale eksmitować ich nie ma dokąd.

Dwadzieścia sześć lat może zająć rozładowanie kolejki osób, oczekujących w Łodzi na wykonanie wyroku eksmisyjnego z prawem do lokalu socjalnego. Tak przynajmniej szacuje Andrzej Rozenkowski, szef Stowarzyszenia Właścicieli Nieruchomości w Łodzi. Oczywiście przy założeniu, że zachowamy dotychczasowe tempo przyznawania tych lokali i narastania liczby wyroków eksmisyjnych. Ćwierć wieku - szmat czasu. Można brutalnie zapytać, ilu zainteresowanych nie dożyje eksmisji, ile budynków zdąży się w tym czasie zawalić?

Formalnie rzecz biorąc, w Polsce, za zatem i w Łodzi, pojęcie eksmisji na bruk nie istnieje. W praktyce różnie z tym bywa, a bruk (zwany też noclegownią) może być tylko kwestią czasu. W świetle obowiązujących dziś przepisów, lokator, któremu sąd nie przyznał prawa do lokalu socjalnego, powinien trafić do pomieszczenia tymczasowego. Obowiązek wskazania takiego ma gmina bądź inny właściciel nieruchomości. Jeśli tego nie zrobi, komornik wstrzymuje się z eksmisją, ale tylko przez sześć miesięcy.

Jeśli do tego czasu lokal się nie znajdzie, dokonuje się eksmisji wprost do noclegowni, schroniska bądź innego podobnego miejsca. A w lokalu tymczasowym - jeśli ktoś ma szczęście do niego trafić - też nie można przebywać bez końca. Minimalny czas to miesiąc, maksymalny - sześć miesięcy. Po tym czasie trzeba zabrać swoje rzeczy i szukać szczęścia na ulicy bądź pod dachem noclegowni.

To wszystko oznacza, że de facto eksmisja na bruk istnieje, choć nie jest tak nazywana. Zresztą są przypadki, w których jest ona możliwa wprost, z pominięciem "ścieżki" lokalu tymczasowego. Tak się dzieje, jeśli sąd orzeknie eksmisję, za powód podając psychiczne bądź fizyczne znęcanie się nad rodziną przez jednego z lokatorów. Zapis ten został wprowadzony w imię walki z patologią w rodzinie, choć nie brakuje takich, którzy upatrują w tym jedynie pretekstu. Wprost na ulicę można dziś wyeksmitować osobę uciążliwą dla współmieszkańców i samego budynku - czyli wandala niszczącego mienie, terroryzującego sąsiadów. Do lokalu tymczasowego nie mają również prawa osoby eksmitowane z mieszkania, które zajęły samowolnie.

Czym jest lokal tymczasowy? Może nim być mieszkanie o niskim standardzie, może nim być nawet pokój w hotelu - to wygodne rozwiązanie szczególnie dla właścicieli nieruchomości. Już po upływie miesiąca można po prostu nie przedłużyć umowy, eksmitowany nie jest tu pod opieką przepisów o ochronie lokatorów - po prostu któregoś dnia nie może już wejść do swojego pokoju.

Lokal tymczasowy musi spełniać kilka wymogów. Zagwarantowana musi być powierzchnia - minimum pięć metrów kwadratowych na osobę, w przypadku osoby samotnej minimum dziesięć metrów. Musi być dostęp do elektryczności, wody oraz ubikacji, ale nie jest wykluczone, że będzie to drewniany wychodek na podwórku.

Do lokali tymczasowych nie eksmituje się osób chorych i niepełnosprawnych oraz kobiet w ciąży i dzieci do 18. roku życia.
Sąd może też przyznać eksmitowanemu prawo do lokalu socjalnego, czyli o wyższym standardzie niż lokal tymczasowy. Komornik w dniu, w którym uzyska tytuł wykonawczy do wyroku eksmisyjnego, daje dłużnikowi 30 dni na dobrowolne przeniesienie się do przyznanego lokalu socjalnego.

Ale to tylko teoria, bo gmina musi taki lokal dostarczyć. W 2010 roku na lokal socjalny czekało w Łodzi 4.030 osób, w tym 3.393 z wyrokami eksmisyjnymi. Przyznano tych lokali 478, czyli 12 procentom oczekujących. Jeszcze gorzej wygląda to w przypadku lokali tymczasowych.

W 2010 roku na lokale tymczasowe oczekiwało 1.285 osób. Ile je dostało? 61. Na koniec czerwca 2011 roku liczba osób oczekujących na lokal tymczasowy szacowana była na 1.617. Ile dostało? Pięć osób.

Komornicy na ubiegłotygodniowej konferencji "Eksmisje a prawa człowieka", która zorganizowana była właśnie w Łodzi, zastanawiali się, czemu w Holandii od czasu wezwania dłużnika do spłaty zaległości za najem lokalu do - w przypadku ociągania się tegoż - eksmisji (łącznie z postępowaniem sądowym) mija… 50 - 60 dni, a w Łodzi - kilka lat. I dlaczego tam wyrok zapada w ciągu tygodnia. Na spotkanie do Łodzi przyjechali komornicy z Hiszpanii i Francji. Rozmawiali o tym, czy takie - wydawałoby się - prospołeczne, empatyczne zachowanie wobec dłużników nie jest tak naprawdę zachowaniem aspołecznym. Koszty uporczywego uchylania się najemców od płacenia czynszów ponoszą przecież ci podatnicy, którzy płacą regularnie. Andrzej Ritmann, przewodniczący Izby Komorniczej w Łodzi, twierdzi, że jego koledzy z Europy nie byli w stanie zrozumieć polskich realiów.

Miasto szacuje, że 30 września 2012 roku miało do zrealizowania 4.25o wyroków eksmisyjnych, z czego 2.724 z własnego zasobu komunalnego, 810 z budynków należących do prywatnych właścicieli oraz 661 z prywatnych wspólnot, zarządzanych przez miejskie administracje nieruchomości. W 2011 roku, w którym zapadło 1.436 wyroków eksmisyjnych, udało się wykonać niecałe 350. Do końca czerwca 2012 roku do 22 kancelarii komorniczych w Łodzi wpłynęło 208 wniosków o eksmisję, 45 z nich dotyczyło przeniesienia do lokali tymczasowych. Odbyły się 44 eksmisje. 18 spraw umorzono, bo np. właściciel mieszkania porozumiał się z dłużnikiem w sprawie spłaty lub lokator sam się wyprowadził.

Dla porównania, w pierwszej połowie 2011 roku do łódzkich kancelarii komorniczych wpłynęło 171 wniosków o "opróżnienie lokalu", w tym 40 z prawem do lokalu tymczasowego. 76 spraw zakończono eksmisjami, a w 31 doszło do porozumienia.
Zdaniem prywatnych właścicieli kamienic, miasto pozwala, by sądy wydawały postanowienia o eksmisji z prawem do lokalu socjalnego nawet osobom, które nie są w bardzo złej sytuacji życiowej. Bo na przykład pracują na czarno albo mają inne źródła dochodu, o czym mogliby wiedzieć pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.

Pamiętając o tym, jak niewielką liczbą mieszkań socjalnych dysponuje miasto, nie można się dziwić, że nie jest ono w stanie zaspokoić potrzeb. Trzeba jednak zauważyć, że akurat dla właścicieli prywatnych nieruchomość brak lokalu socjalnego niekoniecznie jest złą wiadomością - w takiej sytuacji otrzymują oni od gminy odszkodowanie. Na koniec września 2012 roku miasto wypłaciło prywatnym właścicielom nieruchomości za niedostarczenie lokali socjalnych 1,2 mln zł. W 2011 roku było to zaś 1,8 mln zł. W 2010 roku prawie 1,3 mln zł, a w 2009 roku 900 tys. zł.

Spółdzielnie mieszkaniowe eksmitują swoich dłużników. "Osiedle Młodych" czyni z tego nawet straszak na lokatorów, zalegających z czynszem. Wywieszona w klatkach schodowych ulotka przypomina, że notoryczne uchylanie się od wnoszenia opłat eksploatacyjnych i czynszowych może prowadzić do utraty praw do lokali. Spółdzielnia informuje swoich członków, że w tym roku przeprowadziła cztery eksmisje notorycznych dłużników oraz doprowadziła do zamiany lokali osób zadłużonych, odzyskując na skutek tych działań 174 tys. zł zaległych wpłat.

W lipcu 2012 roku media obiegły zaś dramatyczne zdjęcia z eksmisji 71-letniej łodzianki, lokatorki Łódzkiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Eksmisji dokonano, mimo że z właścicielką mieszkania mieszkała kobieta, która była w ciąży.

Jak twierdzi dr Grzegorz Sikorski, adwokat z Trójmiasta, Łódź w porównaniu z innymi podobnej wielkości miastami nie wypada ani lepiej, ani gorzej. Liczba orzekanych wyroków eksmisyjnych zarówno w Łodzi, jak i Krakowie czy Szczecinie mieści się w granicach od 1.000 do 1.400 rocznie. A wszystkie miasta, także mniejsze, mają taki sam problem - brak mieszkań socjalnych. Realizuje się więc od 10 do 20 procent orzeczonych w danym roku eksmisji. Na rok następny pozostaje 80 procent eksmisji niewykonanych. Taka tendencja utrzymuje się od lat. Wyrok w sprawie ostatniej relacjonowanej przez media eksmisji w Warszawie zapadł w… 2002 roku.

Zdaniem prawnika z Gdyni, różnie kształtuje się kwestia odszkodowań, jakie gminy muszą wypłacać prywatnym właścicielom kamienic za niezrealizowane wyroki eksmisyjne. Kraków rocznie płaci 8 mln zł, Gdańsk ma do zapłacenia tylko 1,5 mln zł. Wynika to jednak prawdopodobnie z faktu, że liczba kamienic prywatnych w Gdańsku jest mniejsza, na co mają wpływ uwarunkowania historyczne. Wszystkie miasta mają też podwójny problem - są wierzycielem (pojawia się więc pytanie, czy w interesie miasta jest ubiegać się o przeprowadzenie eksmisji) oraz stroną, która ma dostarczyć lokal socjalny (czyli jak wykonać obowiązek ustawowy).

Wszędzie występuje problem "tworzenia" lokali socjalnych. Najczęściej stosowaną metodą jest odzysk lokali komunalnych - zamienia się na papierze lokal komunalny na socjalny. Niewiele miast decyduje się na tak radykalne kroki jak budowa osiedli czy budynków, w tym kontenerowych, w których lokale przeznaczone byłyby na socjalne lub tymczasowe. Wiceprezydent Łodzi Arkadiusz Banaszek, który chciał postawić kilka takich osiedli, szybko pożegnał się z funkcją. A jego następca Radosław Stępień posługuje się określeniem ośrodki readaptacyjne tylko w kontekście mieszkań dla osób przewlekle chorych i z nierokującymi poprawy schorzeniami psychicznymi.

Zdaniem doktora Sikorskiego, kontrowersje wzbudza też przeznaczanie dużych kwot na remonty mieszkań socjalnych, do których trafiają eksmitowani dłużnicy. Często stan takiego lokalu jest lepszy niż mieszkania komunalnego, z którego zostali usunięci. Czy sytuację zmieni nowa polityka mieszkaniowa Łodzi? Czy przybędzie mieszkań socjalnych i lokali tymczasowych, a miasto spełni swoje obietnice, a więc nie będzie w Łodzi eksmisji na bruk?

Dziś Urząd Miasta Łodzi zarządza 57 tysiącami mieszkań (w tym jest tylko 2,7 tysiąca lokali socjalnych i 515 pomieszczeń tymczasowych). W 2016 roku chce ich mieć 44 tysiące, a w 2020 roku tylko 30 tysięcy. Z tych 30 tysięcy prawie połowę będą stanowiły lokale socjalne dla najuboższych łodzian. 10 tys. będzie przeznaczone na typowe lokale socjalne o obniżonym standardzie, a 4 tys. na pomieszczenia tymczasowe.

Władze Łodzi twierdzą, że ich podstawowym obowiązkiem jest zapewnienie mieszkań najuboższym. Ambicją ekipy rządzącej jest pozbycie się niechlubnego - i pogrążającego budżet - miana największego kamienicznika w Polsce, który nie radzi sobie ze ściągnięciem zaległych rachunków za czynsz.

Profesor Ewa Kucharska-Stasiak z Uniwersytetu Łódzkiego w grudniu 2011 roku przygotowała raport "Stan gospodarki mieszkaniowej w gminie Łódź. Pożądane kierunki działań". Postulowała sprzedaż mieszkań należących do gminy oraz wyodrębnienie z tych, które zostaną, lokali socjalnych. Rekomendowała adaptację lokali komunalnych o niskim standardzie na mieszkania socjalne.

Dziś w Łodzi na lokal socjalny oczekuje się od pięciu do siedmiu lat, jedna trzecia stojących w kolejce to osoby samotne. Profesor Kucharska-Stasiak obliczyła, że biorąc pod uwagę dzisiejsze potrzeby, miasto już powinno posiadać 6,5 tysiąca takich pomieszczeń. Zapotrzebowanie na te lokale rośnie o siedem procent rocznie. W perspektywie 10 lat takich mieszkań powinno być 10 tys. Jej zdaniem Łódź nie powinna budować nowych lokali socjalnych.

Miasto chce, by jak najwięcej lokali zostało wykupionych przez najemców. Do końca czerwca 2013 roku mają obowiązywać maksymalne bonifikaty na wykup mieszkań. Osoby, które mieszkają w budynkach wybudowanych lub remontowanych przed 1986 rokiem, mogą liczyć na bonifikatę 90-procentową. Na 95 proc. bonifikaty będą mogli liczyć najemcy, którzy wykupią cały budynek. Mieszkanie warte 100 tys. zł będzie można kupić za 5 tys. zł. Warto zaznaczyć, że tylko dwa procent budynków jest w dobrym stanie i nie wymaga remontów.

Według danych z 30 września 2012 roku z czynszem zalegało 29.928 lokatorów budynków komunalnych. Wobec 25.064 osób miasto prowadziło windykację. Byli winni 199 mln zł.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: W Łodzi nie ma dokąd eksmitować lokatorów niepłacących czynszu - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki