Badacze z Wydziału Nauk o Wychowaniu UŁ najpierw podzieli ogólniaki na trzy "warstwy", według średniej zdawalności matury w okresie ostatnich trzech lat. W najwyższej "warstwie" znalazły się szkoły, gdzie "świadectwo dojrzałości" otrzymuje ponad 99 proc. absolwentów - to LO nr I, XXVI, XXXI, XII LO, XXI, XIII oraz III.
"Warstwa druga" to LO nr XXV, IV, XXXIII, VIII, XXIV, XXXII, II, XV, XXIX, VI oraz XX. Szkoły w tym przedziale mają zdawalność na poziomie powyżej 90 proc. Gorzej jest w pozostałych ogólniakach z "warstwy trzeciej", do której należą LO nr IX, XXIII, XVIII, XXXV, XXX, XXXIV, XLII, XLVII, XLV, XLIII oraz XLIV.
Spośród 29 dyrektorów tych szkół wypełnione ankiety odesłało 22. W raporcie jego autorzy stwierdzili, że liczba klas pierwszych, które chcieli otworzyć odpytani dyrektorzy spadła ze 109 w rekrutacji w 2010 r. do 94 w naborze 2012 - pewnie na skutek niżu. Jednak ci z "warstwy pierwszej" stawiają najczęściej na klasy o rozszerzonych programach nauczania matematyki, fizyki, chemii i informatyki. Natomiast w "warstwie" drugiej i trzeciej dominują rozszerzenia programów z języka polskiego oraz angielskiego.
Badacze z uniwersytetu zauważyli odejście od nauczania łaciny. Przed dwoma laty spośród 22 odpytanych dyrektorów 12 chciało otworzyć klasy z tym językiem, a w ostatniej rekrutacji - tylko 5. Częściej szkoły stawiają na hiszpański. Oczywiście, każda szkoła uczy angielskiego, tylko jedna nie ma w ofercie niemieckiego.
Dalej w raporcie pojawiają się pochwalne stwierdzenia na temat oferty dla uczniów wymagających pomocy albo zdolnych: "Łódzkie licea ogólnokształcące mają bardzo bogatą ofertę zajęć pozalekcyjnych, które są nie tylko oferowane, ale i w znacznej mierze realizowane".
Pod koniec raportu znajdziemy m.in. tabelkę, z której dowiemy się, że wszystkie szkoły organizują dni otwarte. Grant, który magistrat przekazał uczelni na badanie, to 70 tysięcy złotych.
***
A co liczą urzędnicy?
Po prezentacji raportu część dyrektorów na boku pomrukiwała, że "tyle makulatury się zmarnowało". Ale ja badaczy z UŁ rozumiem. Była okazja do wzięcia grantu, to podliczyli liczbę różnych klas, bo do tego sprowadzał się projekt na temat "oferty edukacyjnej". Nie rozumiem za to magistratu. Przecież policzenia, ile oddziałów o danym profilu uruchamianych jest w Łodzi i co z tego wynika na maturze, mogli dokonać urzędnicy w ramach godzin swoich etatów. A może nie potrafią dodawać?
Maciej Kałach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?