Pani Lilianna mieszka z szóstką dzieci na 30 metrach kwadratowych w kamienicy w centrum Łodzi. Nie pracuje, ponieważ zajmuje się dziewięciomiesięczną Wiktorią. Żyje z zasiłku. Dziennie wychodzi około 6 złotych na osobę.
Tuż po naszej publikacji w redakcji rozdzwoniły się telefony, dostaliśmy również kilkadziesiąt e-maili. Wszystkich poruszyła historia łodzianki i jej rodziny. Skontaktowało się z nami około stu osób z Łodzi i regionu. Czytelnicy postanowili podzielić się z panią Lilianną tym co mają.
- Jeden pan zapłacił za prąd, ktoś inny za gaz. Jeszcze inna osoba zapłaciła za zakupy i zamówiła je w sklepie internetowym - opowiada wzruszona kobieta. - Dostałam też ubranka dla dzieci, pieluchy. Wciąż nie mogę w to wszystko uwierzyć. Nareszcie mamy ciepło w mieszkaniu, mamy co jeść, gotuję prawdziwe obiady, a nie mannę na wodzie.
Indesit przekaże pani Liliannie lodówkę. To będzie prezent na mikołajki.
- Teraz już mam wszystko - cieszy się pani Lilianna. - Dzieci nie są głodne. Mam zapas makaronu, cukru, mleka, dżemów, ziemniaków. Dostałam także pieniądze i zabawki dla dzieci. Nie spodziewałam się takiej pomocy. Bardzo za wszystko dziękuję.
Pani Lilianna podkreśla, że gdyby ktoś z tych osób, które jej pomogły, kiedyś znalazły się w trudnej sytuacji, to ona zawsze podzieli się z nimi tym co ma.
- Nigdy nie wiadomo, co nas w życiu spotka. Dlatego jeśli słyszymy o ludziach, którzy nie mają za co żyć, pomóżmy im - mówi kobieta. - Ja pomoc otrzymałam, inni wciąż na taką pomoc czekają.
Joanną Streit-Wlaźlak z Fundacji Służby Rodzinie Nadzieja podkreśla, że pomocy potrzebuje nie tylko ta jedna rodzina.
- Odwiedzam matki, które nie mają co włożyć do garnka. Często są to rodziny, które wcześniej żyły normalnie, ale wypadek lub ciężka choroba wywróciły ich życie do góry nogami. W takich sytuacjach najbardziej cierpią dzieci - mówi. - Na pomoc na przykład czeka też sześcioosobowa rodzina z Łodzi, która mieszka na 18 mkw. Najmłodsze dziecko ma 10 miesięcy, kolejne mają 4 lata, 6 lat i 8 lat. Mama ma rentę a tata pracuje na czarno. Brakuje im wszystkiego: mleka, pampersów, zabawek...
Psycholog Maria Rotkiel tłumaczy, że pomoc powinna polegać przede wszystkim na dawaniu wędki, a nie ryby.
- Ale w sytuacji kryzysowej, kiedy ktoś nie ma siły na aktywność, czuje się samotny i bezradny, nawet ryba jest sensownym sposobem pomagania, ponieważ zaspokaja podstawowe potrzeby. Nikt nie będzie szukał pracy, kiedy kona z głodu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?