Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PGE Skra - Tomis Konstanca w łódzkiej Atlas Arenie. Dwa sety Skry od wygrania grupy

Paweł Hochstim
PGE Skra wygrała wyjazdowy mecz z Tomisem Konstanca 3:0
PGE Skra wygrała wyjazdowy mecz z Tomisem Konstanca 3:0 SKRA.PL/TOMASZ KOPROWSKI
- Tylko kataklizm mógłby zabrać nam to pierwsze miejsce, więc spokojnie podchodzimy do meczu z Tomisem Konstanca - mówi siatkarz PGE Skry Bełchatów Daniel Pliński. Jeśli w środę bełchatowski zespół wygra dwa sety w meczu z wicemistrzem Rumunii, zapewni sobie zwycięstwo w najsilniejszej grupie Ligi Mistrzów.

Mecz PGE Skra - Tomis rozpocznie się o godz. 20.30 w Atlas Arenie w Łodzi. Początkowo spotkanie miało być rozegrane dwie i pół godziny wcześniej, ale na prośbę telewizji godzina została zmieniona.

Bełchatowianie w czterech poprzednich meczach - dwóch z Dynamem Moskwa, u siebie z Fenerbahce Stambuł i w Rumunii z Tomisem - nie stracili jeszcze punktu. Ale nie oznacza to, że lekceważą drużynę z Konstancy.

- Ten zespół stać na bardzo dużo i pokazał to w meczach z Fenerbahce. Musimy być skoncentrowani, żeby nie popsuć tego, co do tej pory sobie wypracowaliśmy - mówi prezes Skry Konrad Piechocki i podkreśla, że po raz trzeci w tym sezonie na trybunach Atlas Areny zasiądzie komplet publiczności. - Zainteresowanie jest olbrzymie. Bardzo nas to cieszy - mówi Piechocki.

W obu drużynach, w porównaniu do pierwszego meczu tych drużyn z Rumunii, są zmiany - z PGE Skry odeszli Yosleyder Cala i Dejan Vincić, natomiast Tomis opuścił fiński atakujący Olli-Pekka Ojansivu.

- On był jedną z jaśniejszych postaci w drużynie, choć może akurat nie w meczu z nami, bo go zatrzymaliśmy. Ale i tak jest tam kilku zawodników, których nazwiska każą nam myśleć, że to drużyna, która warta jest tych niespodzianek, które zrobiła. Dobrze zagrali z Dynamem, zdobyli cztery punkty na Fenerbahce i chyba najsłabszy mecz zagrali przeciwko nam. Musimy ich szanować - mówi trener PGE Skry Jacek Nawrocki.

Bełchatowski szkoleniowiec ma problem, bo kontuzjowany jest Aleksandar Atanasijević, który wprawdzie przyjechał z kolegami do Łodzi, ale prawdopodobnie nie zagra. - Aleks przeszedł badania, ale jeszcze czekamy na dokładne rezultaty rezonansu magnetycznego - mówi Nawrocki.

Jeśli Atanasijević nie wystąpi, wówczas w roli atakującego zobaczymy Mariusza Wlazłego, a na przyjęciu zagra Michał Bąkiewicz. W takim zestawieniu gracze PGE Skry wystąpili w ostatnim meczu ligowym w Lotosem Treflem w Gdańsku, gdy wygrali 3:0. - Przez większą część mojej kariery grałem jako atakujący, więc nie jest dla mnie problemem przejście znów na tę pozycję. Trudniej jest w drugą stronę - mówi Wlazły.

I jednocześnie zapewnia, że on i jego koledzy wychodząc na boisko nie będą myśleć tylko o wygraniu dwóch setów. - Skupiamy się na tym, by wygrać, a nie kalkulować i zwyciężyć w dwóch setach. Chcemy wygrać w Łodzi dla tych ludzi, którzy tak licznie nas dopingują. Oni chcą zobaczyć, jak wygrywamy i postaramy się spełnić to marzenie, choć to sport i nigdy niczego nie można być pewnym - mówi Wlazły.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki