Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódzki szpital im. WAM ma już 75 lat

Joanna Barczykowska, Jakub Jankowski
Prof. Zbigniew Dudkiewicz pracuje w szpitalu od 1975 roku
Prof. Zbigniew Dudkiewicz pracuje w szpitalu od 1975 roku archiwum
"Wspaniały gmach szpitala wojskowego przy ulicy Żeromskiego, odsłonięty wczoraj w naszym mieście, jest najpotężniejszym tego rodzaju gmachem w Polsce, a drugim w Europie. Jedyny dotychczas większy szpital znajduje się w Baujon w Paryżu. (...) Olbrzym powstał w rekordowym wprost czasie. Rozpoczęto budowę w lipcu 1935 roku, a już w kwietniu bieżącego roku rozpoczęto przekazywanie poszczególnych skrzydeł gmachu do użytku lecznictwa..." - tymi entuzjastycznymi słowami łódzki dziennik opisywał otwarcie Szpitala Wojskowego (dziś Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. WAM) w 1937 roku.

Zachwytom nad modernistycznym gmachem nie było końca, a na otwarciu pojawił się wiceminister spraw wojskowych i generalicja. Uniwersytecki Szpital Kliniczny im. WAM w Łodzi obchodzi swoje 75-lecie i z sentymentem wraca do przeszłości.

Niegdyś wojskowi, dziś cywile

W szpitalu zmieniło się wszystko: oddziały szpitalne, załoga, a nawet właściciel szpitala. Niegdyś Armia Polska, a dziś Uniwersytet Medyczny w Łodzi. Misja pozostała jednak ta sama. Szpital ma służyć mieszkańcom i oczywiście żołnierzom, choć dziś w szpitalu więcej jest weteranów wojennych niż czynnych wojskowych. Czasy, kiedy w szpitalu leczono głównie wojskowych, doskonale pamięta prof. Zbigniew Dudkiewicz, który pracuje w Szpitalu im. WAM od 1975 roku. Choć sam przyznaje, że na korytarzach pojawiał się już w latach 50. Jego ojciec był oficerem i pracował w służbach kwatermistrzowskich szpitala. Zatem poniekąd skazany był na pracę w tym szpitalu.

- Do czasu reform profil szpitala był inny niż dziś. Głównie dlatego, że armia była liczniejsza. Ze wszystkich szpitalnych łóżek około 20 procent było przeznaczonych dla cywili, a reszta dla wojskowych. Nie tylko leczyli się zawodowi żołnierze, ale emeryci wojskowi czy ich rodziny. Przypadki, które trafiały do nas kiedyś, też były inne niż teraz. Głównie byli to żołnierze, którzy byli narażeni na więcej urazów na przykład podczas ćwiczeń na poligonie. Reforma zmieniła wszystko - wspomina prof. Dudkiewicz.

Dziś w szpitalu leczy się głównie tzw. cywilów, czyli mieszkańców naszego województwa. Lekarze przyznają jednak, że współczesne czasy i reformy czasem przeszkadzają w leczeniu.

- Teraz na oddziały przyjmuje się tylko przypadki, które muszą być operowane. Kiedyś było tak, że na oddziały przyjmowane były osoby z chorobą zwyrodnieniową. Dostawały leki, miały robioną diagnostykę, blokadę i były rehabilitowane. Później kierowane do sanatorium. Dziś wszystko jest poplątane.

W latach 30. szpital był luksusowy

Historia szpitala wielu dziś napawa dumą. To jeden z najstarszych szpitali w Łodzi. Budowa modernistycznego gmachu trwała zaledwie dwa lata, a budynek służy pacjentom do dziś. Front z pięknego piaskowca, został już zastąpiony elewacją z termoociepleniem, ale układ szpitala jest ten sam. Jak leczono kiedyś?

Z gazety z 1937 roku dowiadujemy się, że w chwili otwarcia szpital dysponował 400 łóżkami. Rozwinięto w nim oddziały: internistyczny i chorób zakaźnych (80 i 20 łóżek), chirurgiczny (100 łóżek), ginekologiczno-położniczy (50 łóżek), neurologiczny (35 łóżek), psychiatryczny (24 łóżka), laryngologiczny (50 łóżek) i oczny (50 łóżek). Mieściły się tam duża apteka, pracownie rentgenologiczna, bakteriologiczna i analityczna oraz przychodnia dentystyczna. Szpitalowi podlegał także 100-łóżkowy oddział skórno-wenerologiczny mieszczący się przy ul. Łomżyńskiej. W obliczu zagrożenia wojennego w 1939 roku powiększono liczbę łóżek w oddziałach.

Oprócz szpitalnych sal w gmachu pomyślano o komforcie dla chorych, który w latach 30-tych był niemal luksusem. "Wzorując się na przykładach francuskich nie wykonano wnętrz w jednostajnym kolorze białym lecz zastosowano przyjemne barwy, przy czym każde piętro utrzymane jest w innym tonie, a więc zielonym, żółtym, czerwonym i niebieskim. Co kilka pokoi znajdują się śliczne świetlice wypoczynkowe z wygodnymi fotelami i kwiatami. Na każdym piętrze urządzono wygodne leżalnie z olbrzymimi oknami (...), a na pierwszym piętrze znajduje się dodatkowo wielki taras dla odpoczynku na powietrzu". Wybudowanie metra sześciennego szpitala w latach 30-tych kosztowało 60 zł, a cała budowa pochłonęła niegdyś trzy i pół miliona złotych.

W chwili otwarcia szpital uważany był za jeden z najnowocześniejszych tego typu obiektów w Europie. Na łamach prasy chwalono się nowymi rozwiązaniami. "Sygnalizacja świetlna ułatwia pielęgniarkom ich zadania, pozwalając zorientować się natychmiast, skąd chory wzywa. Pielęgniarka wchodząc na salę szpitalną włącza kontakt tak, że gdy chory zadzwoni z innej sali, natychmiast zapala się lampka".

Szpital wybudowano według projektu inż architekta Odyńca Dobrowolskiego. W dzienniku z 1937 roku czytamy, że "gmach jest ostatnim wyrazem techniki szpitalnej i wyposażenia leczniczego". Dziennikarz przyznał, że sale szpitalne nie są urządzone na zbyt dużą liczbę chorych, gdyż mieści się w nich tylko od czterech do ośmiu pacjentów. Dziś na zmodernizowanych oddziałach w salach leży najczęściej dwóch pacjentów, a wolną powierzchnię zajmują łazienki. Już w latach 30-tych zaplanowano wiele pojedynczych sal.
Choć obecny gmach szpitala powstał w 1937 roku, to historia Szpitala Klinicznego WAM sięga 1893 roku. Wtedy to przy ul. Pańskiej 113, a obecnie Żeromskiego 113 z inicjatywy lekarzy i przemysłowców powstał Rosyjski Szpital Czerwonego Krzyża dla robotników fabrycznych. Szpital miał służyć pracownikom licznych zakładów przemysłowych oraz żołnierzom armii carskiej stacjonujących w obrębie Garnizonu Łódzkiego. W trakcie I wojny światowej szpital przejęły najpierw wojska carskie, a następnie armia niemiecka.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości szpital został przejęty przez Służbę Zdrowia Wojska Polskiego i otrzymał nazwę 4. Szpitala Okręgowego. Leczono w nim żołnierzy polskich, a potem jeńców bolszewickich. W 1935 roku rozpoczęła się budowa dzisiejszego gmachu. Zburzono wówczas stare baraki i postawiono jeden z najnowocześniejszych szpitali tamtych czasów.

Podczas okupacji Szpital był wykorzystywany przez służbę zdrowia armii niemieckiej, a dopiero po zakończeniu II wojny światowej w 1945 roku przejęło go Wojsko Polskie. Podczas wojny budynek szpitala nie ucierpiał, ale został zdewastowany w środku i ogołocony ze sprzętu.

W 1946 roku Szpital zyskał status Szpitala Klinicznego Centrum Wyszkolenia Sanitarnego i zaczął przekształcać się w samodzielną jednostkę. W 1951 roku zyskał nazwę szpitala Klinicznego z Polikliniką. Placówką naukową szpital stał się trzy lata później na rozkaz ówczesnego Ministra Obrony Narodowej. Był to pierwszy etap do utworzenia Akademii Medycznej, która powstała w 1958 roku. Wówczas szpital przyjął nazwę Centralnego Szpitala Klinicznego WAM, a oddziały szpitalne uzyskały status klinik. Od tego czasu w szpitalu zaczęto kształcić się setki młodych lekarzy, a placówka był ośrodkiem kształcenia studentów i absolwentów Wojskowej Akademii Medycznej. Kolejna reorganizacja nastąpiła w 1981 roku, kiedy utworzono tu Ośrodek Kliniczny WAM, a w jego skład weszły wszystkie dotychczasowe kliniki.

W 2002 roku na mocy Ustawy o utworzeniu Uniwersytetu Medycznego Szpital został włączony w strukturę nowotworzonego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Szpital funkcjonuje pod nazwą Uniwersytecki Szpital Kliniczny nr 2 im. Wojskowej Akademii Medycznej. Od 2006 roku jest tu także Centralny Szpital Weteranów - jedyna w Polsce tego typu placówka służby zdrowia - która oferuje świadczenia medyczne wszystkim kombatantom i weteranom niezależnie od miejsca zamieszkania.

Lekarze z WAM nie boją się wyzwań

Przez te wszystkie lata szpital miał bardzo ważną misję. To tu trafiały najcięższe przypadki kliniczne, których nie da się wyleczyć w innych szpitalach.

- Gdy ktoś ma ciężki uraz, nigdy się nie załamujemy. Dla lekarza to wyzwanie. Ratujemy kogoś, kto jest w beznadziejnym stanie. Sytuacja jest znakomita, gdy pacjent wraca do pełnej sprawności. Niestety, zdarza się, że uszczerbek na zdrowiu zostaje. Prowadzi to do kalectwa, obniżenia jakości życia, zmian zawodowych, ale ktoś jednak żyje. Gdy w 1975 roku zaczynałem pracę nie było do dyspozycji USG, tomografów, czy rezonansów. Teraz te urządzenia ułatwiają szybką ocenę stanu zdrowia pacjenta. Pozwalają szybciej wyeliminować choroby z organizmu - mówi prof. Zbigniew Dudkiewicz.

Szpital od początku swojej działalności stawiał na innowacyjność. Tak jest do dziś, dlatego co roku w szpitalu przeprowadza się pierwsze w województwie, a nawet Polsce nowoczesne operacje. Dzięki temu, WAM na stałe wpisał się w historię rozwoju medycyny.

- Dzięki naszym badaniom polepszył się proces leczenia zapalenia kości. Wiadomo, że trudno jest pozbyć się procesu infekcyjnego z kości. My doszliśmy do tego, że w takich przypadkach znaczącą rolę odgrywa stan immunologiczny organizmu. To pozwoliło wprowadzić nowe preparaty, które wraz z antybiotykami skutecznie zmniejszały odsetek osób z zapaleniem kości - wyjaśnia prof. Dudkiewicz.- W 1964 roku w naszej placówce jako pierwszej w Polsce wykonano zabieg wstawienia sztucznej zastawki do serca. Nasz szpital miał także jeden z pierwszych oddziałów w Polsce, gdzie wykonywano zabieg wstawienia sztucznej nerki, a później dializy pacjenta. Mieliśmy też największą w Polsce klinikę urazową i ortopedii. Z całego kraju przyjeżdżały do nas osoby, które cierpiały na poważne przypadki septyczne.

Uniwersytecki Szpital im. WAM obchodzi swoje 75-lecie. Lekarze z tego szpitala mają nadzieję, że placówka będzie się rozwijać i służyć mieszkańcom przez następne dziesięciolecia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki