Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maleńka Marta żyje, cuda się zdarzają

Joanna Barczykowska
Pani Dorota każdy dzień spędza z ukochaną córeczką
Pani Dorota każdy dzień spędza z ukochaną córeczką Grzegorz Gałasiński
Marta, upragnioną córką pani Doroty i pana Wojtka z Łodzi, urodziła się w 23. tygodniu ciąży w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki. Miała tak wielką wolę walki, że z pomocą lekarzy ratujących wcześniaki udało jej się przeżyć. Dziś ma już półtora miesiąca, a po Nowym Roku będzie mogła wyjść do domu. To prawdziwy cud - przyznają sami lekarze.

Przyszła na świat prawie cztery miesiące przed terminem. Marta urodziła się w 23. tygodniu ciąży. Z medycznego punktu widzenia nie miała szans na przeżycie, bo dziś ratuje się dzieci urodzone po 24. tygodniu ciąży, a nawet one są na granicy przeżycia. Marta złamała wszystkie zasady. Lekarze, którzy uratowali dziewczynkę przyznają, że była wyjątkowo silna i dojrzała jak na swój wiek. Dlatego zrobili wszystko, żeby ją ratować.

- Kiedy ta dziewczynka się urodziła ważyła zaledwie 600 gramów. Na szczęście nie miała cech hypotrofii, co często zdarza się u wcześniaków, czyli zbyt niskiej masy urodzeniowej w stosunku do wieku płodowego. W przypadku tej małej było odwrotnie, dlatego miała większe szanse na przeżycie - tłumaczy prof. Ewa Gulczyńska, kierownik kliniki neonatologii w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki.

Pani Dorota, mama Marty leżała wcześniej w Szpitalu im. Rydygiera w Łodzi. Na przedwczesny poród została jednak przewieziona do Centrum Zdrowia Matki Polki, bo tu są najlepsi specjaliści od ratowania wcześniaków. Dziewczynka trafiła w ręce lekarzy zaraz po urodzeniu.

- W przypadku tak wcześnie urodzonych dzieci najważniejsza jest pierwsza godzina. Mówi się o "złotej godzinie", w której należy dziecku zapewnić najlepszą pomoc, by powiodło się leczenie w przyszłości - mówi prof. Gulczyńska. - Zespół wykwalifikowanych neonatologów zajął się dziewczynką już na sali porodowej. Mamy tu specjalne wyposażone w aparaturę stanowisko dla takich dzieci. Od razu podaliśmy dziecku do płuc surfakant, czyli specjalną substancją, którą w płucach mają również dorośli. Tą metodę jako pierwsi wprowadziliśmy 20 lat. Dziś nasz pierwszy pacjent, któremu podaliśmy surfakant ma 20 lat. Jest sportowcem i odnosi duże sukcesy, co pokazuje, że metoda jest bardzo dobra.

Lekarze musieli też wspomagać oddychanie i krążenie Marty. Po sali porodowej dziewczyna trafiła na oddział intensywnej terapii. W trzeciej dobie życia jej waga spadła do 540 gramów. Rodzice bardzo się o nią bali, ale nigdy nie stracili wiary, że córeczka przeżyje. Pani Dorota przyznaje tylko, że kiedy na nią patrzyła do oczu napływały jej łzy. Dziewczynka była tak krucha i maleńka, że rodzice bali się, że biorąc ją na rękę zrobią jej krzywdę.

Mała bardzo szybko zaczęła jednak przybierać na wadze. Dziś waży 1460 gramów. Sama oddycha, choć czasem o tym zapomina.

- Dziewczynka cały czas przebywa jeszcze w inkubatorze. Panuje tam temperatura 37 stopni Celsjusza i około 86 proc. wilgotności w powietrzu. Musi mieć warunki zbliżone do tych w macicy mamy, bo musimy pamiętać, że jej wiek płodowy to dopiero 32 tygodnie. Nadal do końca normalnej ciąży pozostałoby sześć tygodni. Myślę jednak, że jak wszystko będzie szło dobrze będziemy mogli wypisać ją za miesiąc - mówi prof. Gulczyńska.

Rodzice nie mają już dużo czasu na przygotowania. Nie spodziewali się, że Marta tak szybko przyjdzie na świat, dlatego nie zdążyli przygotować jeszcze pokoju dla dziecka.

- Teraz czekają nas zakupy dla małej. Nie spodziewaliśmy się tak szybkiego rozwiązania, dlatego jeszcze nie mamy potrzebnych ubranek i sprzętów w pokoju. Myślę, że łóżeczko Marta dostanie w prezencie na Gwiazdkę. Święta na pewno spędzimy w szpitalu, bo nie chcemy opuścić ani jednego dnia z Martą. Trzeba będzie jeszcze pomalować pokój. Nie wiem, czy pokój będzie różowy, ale na pewno dam jakieś różowe akcenty - mówi pani Dorota.

Na razie rodzice nie odstępują małej Marty na krok. Codziennie przyjeżdżają do szpitala, żeby wziąć córeczkę na ręce. Mała odwzajemnia się słodkim uśmiechem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Maleńka Marta żyje, cuda się zdarzają - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki