Łódzcy urzędnicy uważają pomysł za ciekawy, ale niebezpieczny, bo nie ma gwarancji, że nowy właściciel nie wyrzuci psa. Psie "becikowe" krytykują organizacje prozwierzęce. Ich zdaniem, przygarnięcie psa powinno być świadomym wyborem. Lepiej edukować ludzi.
- Przez 10 lat w kilku miastach planowano takie "becikowe". Pomysł pojawił się nawet w stolicy. To fatalne rozwiązanie - mówi Bogumiła Skowrońska, prezes Stowarzyszenia na rzecz Bezdomnych Zwierząt "Schronisko" w Łodzi. - Zwierzęta są przyjaciółmi, członkami rodziny. Nie można płacić za ich przygarnięcie.
- Może się zdarzyć, że ktoś weźmie psa i 300 zł, po czym psa wyrzuci. To kiepski pomysł, jeśli ludzie nie chcą zwierzęcia z dobrego serca i zachętą mają być tylko pieniądze - mówi Marcin Masłowski, rzecznik prezydenta Łodzi.
Zdaniem Skowrońskiej, są lepsze sposoby: prelekcje i uświadamianie społeczeństwa, jaka odpowiedzialność i radość wynika z adopcji psa. Organizacje powinny pomagać zwierzętom, jeśli okaże się, że ich właściciel jest w trudnej sytuacji finansowej.
- Trzeba sterylizować zwierzęta - dodaje Skowrońska. - Co z tego, że starsza pani weźmie psa i 300 zł, jeśli później nie upilnuje suki i wyda ona na świat 9 szczeniąt, które zostaną podrzucone do schroniska.
Moszczenica na bezdomne psy przeznacza 200 tys. zł rocznie. Łódź wydaje 2 mln zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?