Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Bartoś: Jezus urodził się w Nazarecie, ale o tym się nie mówi

Piotr Brzózka
Prof. Tadeusz Bartoś, teolog, były dominikanin.
Prof. Tadeusz Bartoś, teolog, były dominikanin. Katarzyna Prokuska
Część księży w Polsce boi się to wszystko powiedzieć, więc krążą, część mówią, część gmatwają. Nawet jak się czegoś dowiedzą, to niekoniecznie to zapamiętają, bo nie ma wielkiego zapału do nauki. A jak już zapamiętają, to nie powiedzą na kazaniach. Bo trzeba opanować duży materiał, znaleźć argumenty. Zresztą, gdyby któryś młody wikary powiedział, że Betlejem nie było, to by go proboszcz zrugał. Z prof. Tadeuszem Bartosiem, teologiem, byłym dominikaninem, rozmawia Piotr Brzózka

Jest w Betlejem grota, znana jako miejsce narodzin Jezusa. Czy to na pewno "ta" grota? I czy to w ogóle było w Betlejem?

Według Benedykta XVI, Jezus urodził się w Betlejem. Według większości współczesnych historyków, Jezus urodził się w Nazarecie. Katolicy są przekonani, że to było Betlejem, bo tak zostało zapisane w Ewangeliach św. Mateusza i Łukasza. Historycy zwracają jednak uwagę, że teksty te powstały dopiero w latach 80. pierwszego stulecia. W Ewangelii św. Marka napisanej wcześniej, w latach pięćdziesiątych, tego nie ma. Mateusz i Łukasz chcą opowiedzieć chrześcijanom, jakie były początki życia Jezusa. Ale chcą przekazać nie fakty, a pewną prawdę religijną o narodzeniu wielkiej postaci.

I co przekazują?

Według Mateusza, rodzice Jezusa żyją w Betlejem. Jest zagrożone życie Jezusa, bo Herod się dowiaduje, że to będzie przyszły król żydowski. Rodzice potajemnie uciekają do Egiptu, Herod zdenerwowany dokonuje rzezi niewiniątek. Kiedy wszystko cichnie, Jezus z rodzicami wracają, ale już nie do Betlejem, lecz na północ, do Nazaretu. Ewangelia Łukasza opowiada inną historię. Mianowicie rodzice Jezusa mieszkają w Nazarecie. Ale jadą na spis ludności, a Maryja po drodze rodzi w żłóbku.

Nie jest to prawda historyczna?

Tych dwóch historii nie da się pogodzić. Skąd barwna historia o rzezi niewiniątek, która jest przecież historią bajkową. Otóż w Ewangelii Mateusza Jezus jest przedstawiany jako nowy Mojżesz. Mojżesz, czyli ten, który przyniósł prawo. Ewangelia Mateusza jest adresowana do Żydów. A Żyd to człowiek, który codziennie czyta Biblię, zna ją na pamięć, żyje w świecie obrazów biblijnych. Mateusz chce pokazać, kim jest Jezus, używając obrazów biblijnych ze Starego Testamentu. Jezus jest nowym Mojżeszem, który w Ewangelii Mateusza przekazuje nowe prawo, błogosławi na górze. Podobny przekaz pobrzmiewa też w historii z dzieciątkami. To przecież Mojżesz był w Egipcie, to za Mojżesza ginęły w Egipcie niewinne dzieci. Tu mamy zagrożenie ze strony Heroda, tam - faraona. Wszystko, co dotyka Jezusa, dotknęło wcześniej Mojżesza. Cała ta historia jest midraszem, opowiadaniem o Jezusie za pomocą wydarzenia wcześniejszego. To przekaz teologiczny, a nie faktograficzny. Współczesność ma obsesję na temat faktów i jak ktoś coś zniekształca, to od razu jest kłamcą. Ale mentalność tamtych czasów była inna. To nie są kłamstwa, taka była po prostu wiara ludzi w latach 80. pierwszego stulecia. Oni byli przekonani, że Jezus urodził się w Betlejem, bo tam miał się urodzić Mesjasz. Pamięć o jego narodzinach w Nazarecie uległa zatarciu.

Kim byli trzej królowie, czym była gwiazda betlejemska?

To też są barwne opowieści... poglądowe. Na czym polega symbol trzech króli? To są mędrcy, którzy oddają cześć Mesjaszowi. Chodzi o ukazanie, że cały świat dowiaduje się o narodzinach Mesjasza. To ma wymiar symboliczny, pokazujący powszechność zbawienia. W kościołach chrześcijańskich dyskutowano w tamtych czasach, czy Jezus jest dla wszystkich, czy tylko dla Żydów. Rozstrzygnięto, że dla wszystkich i tak zapisano w tej opowieści.

Wniosek: Biblii nie należy czytać literalnie. Tymczasem takiego właśnie czytania jesteśmy uczeni.

Benedykt XVI też mówi, że było Betlejem, że były inne rzeczy. A nie było. Dlaczego tak mówi? Żeby nie gorszyć maluczkich, nie osłabiać wiary. Dlatego księża, którzy się tego uczą w seminariach, też nie mówią o tym na kazaniach.

A czego Pan się uczył w seminarium? To co Pan mówi, usłyszał pan na łonie Kościoła?

To co panu powiedziałem o Betlejem i innych rzeczach, to mniej więcej powszechnie znana wiedza. Tyle że część księży w Polsce boi się to wszystko powiedzieć, więc krążą, część mówią, część gmatwają. Nawet jak się czegoś dowiedzą, to niekoniecznie to zapamiętają, bo nie ma wielkiego zapału do nauki. A jak już zapamiętają, to nie powiedzą na kazaniach. Bo trzeba opanować duży materiał, znaleźć argumenty. Zresztą, gdyby któryś młody wikary powiedział, że Betlejem nie było, to by go proboszcz zrugał. Zwłaszcza że poprzednie pokolenie tego na wykładach nie miało. Cóż, w innych krajach takiego narodowego napięcia nie ma.

Nie zapominajmy, że żyjemy w kraju, gdzie wiele osób nie dopuszcza myśli, iż Chrystus był Żydem. Są nawet tacy, którzy myślą, że Matka Boska jest z Częstochowy.

Religijność polska jest oparta na irracjonalnej, antyintelektualnej wyobrażeniowości. W pojęciach można różne rzeczy przestawiać, ale w obrazach ciężko to zrobić, bo powstaje bohomaz. Obrazki muszą być spójne. Dlatego herezją w Polsce jest likwidacja tych zwierząt w stajence. Benedykt XVI mógł nie być świadomy, jak mocno uderza w polską wrażliwość. Bo jak to, zwierzęta mają mówić ludzkim głosem, a nie było ich nawet w Betlejem?
Rozmawiał Piotr Brzózka

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Prof. Bartoś: Jezus urodził się w Nazarecie, ale o tym się nie mówi - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki