Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stanisław Penczek - profesor zauroczony wielkimi cząsteczkami

Paweł Patora
Prof. Stanisław Penczek
Prof. Stanisław Penczek archiwum prywatne
Prof. Stanisław Penczek ma nie tylko cenione w świecie nauki osiągnięcia z dziedziny chemii polimerów, ale też potrafi przystępnie i ciekawie opowiadać o polimerach laikom.

Stanisław Penczek, rocznik 1934, skończył liceum Wojciecha Górskiego w Warszawie z tak dobrymi wynikami, że mógł dostać się bez egzaminów na dowolnie wybrane studia. Zdecydował się na elektronikę, ale akurat wtedy wpadła mu w ręce książka popularnonaukowa zatytułowana "Wielkie cząsteczki". Tak zafrapowała go ta dziedzina, że poszedł do ministerstwa i powiedział, iż ten właśnie kierunek chce studiować zamiast wcześniej deklarowanej elektroniki. Został więc skierowany do Instytutu Technologicznego w ówczesnym Leningradzie - uczelni o wielkich tradycjach, gdzie chemia polimerów była rozwijana i wykładana na bardzo wysokim poziomie.

Wielkie cząsteczki jak sznury pereł
- Nie żałuję, że zdecydowałem się na ten kierunek studiów - mówi prof. Penczek, który przez całe życie zajmuje się wielkimi cząsteczkami, a dokładniej - chemią polimerów, związków składających się z takich cząsteczek.

- Są to one bardzo długie przy małej średnicy - wyjaśnia profesor. - Dobrym modelem takiej cząsteczki jest naciąg do rakiety tenisowej, który ma długość 11 metrów, a średnicę około 1 mm. Takie proporcje długości do średnicy ma na przykład makrocząsteczka polietylenu, z którego produkuje się torebki foliowe. Ale w rzeczywistości średnica tych cząsteczek to tylko nanometry (miliardowe części metra). Jednak w przyrodzie występują cząsteczki, których długość w stosunku do średnicy jest dużo większa. Na przykład połączone cząsteczki kwasów nukleinowych znajdujących się w jednej komórce człowieka osiągnęłyby, po rozciągnięciu, długość 1,5 m, przy średnicy rzędu nanometrów. Gdyby tę średnicę powiększyć do milimetra, to przy zachowaniu tej samej proporcji, długość byłaby znacznie większa niż odległość z Łodzi do Warszawy.

Prof. Penczek, tłumaczy, że tak długie cząsteczki powstają poprzez przyłączanie do jednego monomeru (pojedynczej cząsteczki), kolejno następnych monomerów tysiące razy. Aby zrozumieć ten proces, wystarczy wyobrazić sobie zbiór pojedynczych cząsteczek poruszających się bezładnie w określonej objętości. Nagle jedna z nich otrzymuje jakiś impuls energetyczny, który powoduje, że staje się bardziej reaktywna od innych. Dzięki temu przyłącza jedną z poruszających się cząsteczek. Przekazuje jej nadmiar energii i teraz ta druga z obu połączonych cząsteczek jest bardziej reaktywna. Przyłącza więc trzecią cząsteczkę, której przekazuje nadmiar energii i tak dalej - kolejne cząsteczki są przyłączane, jak paciorki do sznura korali. I to przyłączanie powtarza się tysiące, a nawet miliony razy.

- Ja zajmuję się badaniem szybkości tego procesu i sposobami jej zwiększenia, a także tym, jak zapobiec przyłączeniu jakiejś innej, niepożądanej cząsteczki, co mogłoby zahamować proces polimeryzacji. Inaczej mówiąc, zajmuję się kinetyką i mechanizmami reakcji - wyjaśnia Stanisław Penczek.

Ponieważ reakcje chemiczne, podczas których z pewnych substancji wyjściowych powstają określone substancje końcowe, mogą przebiegać w różny sposób, zadaniem chemików zajmujących się mechanizmami reakcji jest ustalenie, jak w rzeczywistości reakcje te przebiegają.

Wypracowane uznanie w świecie nauki

Zajmujący się mechanizmami reakcji zespół badaczy z Zakładu Chemii Polimerów Centrum Badań Molekularnych i Makromolekularnych PAN w Łodzi, którym prof. Penczek kierował w latach 1974 - 2004, zyskał uznanie w świecie nauki, gdy wskazał, jak przebiegają pewne ważne procesy chemiczne - inaczej, niż uważano dotychczas. Oczywiście obalenie ugruntowanych poglądów, opartych o wyniki uzyskane w czołowych ośrodkach badawczych świata, nie było łatwe. Wymagało przekonujących dowodów i upływu czasu. Udało się to jednak i mechanizmy polimeryzacji sformułowane przez prof. Penczka i jego współpracowników znalazły się w nowoczesnych podręcznikach chemii polimerów.

Ponadto prof. Penczek zajmuje się, wraz ze swoim zespołem naukowym, syntezą niektórych nowych polimerów. Opracowane przez niego metody otrzymywania polimerów imitujących łańcuchy główne kwasów nukleinowych są stosowane przez wiele ośrodków badawczych do syntezy polimerów wykorzystywanych w medycynie.

- Nie zajmuję się materiałami polimerowymi, ale tym, jak takie polimery powstają - mówi prof. Penczek, podkreślając w ten sposób, że jego badania mają charakter podstawowy i chociaż bywają wykorzystane w praktyce, to jednak z reguły nie są prowadzone z myślą o konkretnych zastosowaniach. Jednak zaraz po ukończeniu studiów, gdy pracował w przemysłowym Instytucie Tworzyw Sztucznych, oprócz badań podstawowych, zajmował się też pracami służącymi praktyce. Opracował wtedy trzy technologie wdrożone w polskim przemyśle. Wszystkie są stosowane do dzisiaj.

Pierwszą wizytę w Instytucie Tworzyw Sztucznych Stanisław Penczek złożył, gdy był studentem przedostatniego roku. Uzgodnił, że pracę magisterską przygotuje na temat, który był interesujący z punktu widzenia badań prowadzonych w tym instytucie. Tak też się stało. Promotorem pracy magisterskiej Stanisława Penczka był profesor Instytutu Technologicznego w Leningradzie, wybitny chemik holenderskiego pochodzenia, Aleksiej van Sheidt. Po przedstawieniu tej pracy w Instytucie Tworzyw Sztucznych, Stanisław Penczek otrzymał tam etat, na którym pracował 12 lat. Zajmował się m.in. badaniami o charakterze poznawczym, które stały się podstawą jego późniejszej rozprawy doktorskiej. Pracował bez promotora. Część badań przeprowadził we Francji, gdzie wyjechał na stypendium i pracował pod kierunkiem prof. Michela Magat.

Po ich zakończeniu Stanisław Penczek chciał obronić doktorat w kraju, ale nie mógł znaleźć promotora. Polscy profesorowie, do których się zwrócił, odmówili. Wreszcie wyjechał do Leningradu i tam rolę promotora jego pracy przyjął na siebie prof. Aleksiej van Sheid. Pracując pod jego kierunkiem, tym razem w Instytucie Związków Wielkocząsteczkowych Akademii Nauk ZSRR, Stanisław Penczek uzyskał doktorat.
Od 44 lat w Łodzi

Na przełomie lat 1968/69 został zaproszony przez prof. Mariana Kryszewskiego do Łodzi, do nowo utworzonego zakładu naukowego, który niespełna cztery lata później, po połączeniu z innym zakładem, kierowanym przez prof. Jana Michalskiego, został przekształcony w Centrum Badań Molekularnych i Makromolekularnych PAN. Prof. Penczek pracuje tu do dziś.

Już w dwa lata po przyjeździe do Łodzi Stanisław Penczek uzyskał habilitację. Przygotowując ją kontynuował badania w tym samym kierunku, w którym pracował nad doktoratem.

- Co więcej, od habilitacji do tej pory ciągle zajmuję się tym samym - mówi profesor. - Uważam, że jeśli dziedzina wybrana przez uczonego jest wystarczająco pojemna, to może zajmować się nią przez całe życie. W dziedzinie, którą ja się zajmuję, mieszczą się synteza organiczna, kinetyka i mechanizmy reakcji, procesy termodynamiczne, a więc większość zjawisk, z którymi w ogóle mamy do czynienia w chemii.

Wyniki swoich badań prof. Penczek zawarł w 301 opublikowanych pracach naukowych. Jest też autorem monografii "Models of Biopolymers" i współautorem dwóch innych książek naukowych. Ponadto jest autorem podstawowych haseł dotyczących polimerów w Encyklopedii PWN i w kilku encyklopediach zagranicznych. Prace prof. Penczka były ponad 6 tysięcy razy cytowane w publikacjach naukowych innych autorów.

W latach 1992 - 2002 prof. Stanisław Penczek wykładał na Uniwersytecie P. i M. Curie w Paryżu a obecnie wykłady z zaawansowanej chemii polimerów prowadzi dla doktorantów na zaproszenie Królewskiego Instytutu Technologii w Sztokholmie i na Uniwersytecie Jagiellońskim.

Sprawował w przeszłości i pełni obecnie liczne funkcje w polskich i międzynarodowych stowarzyszeniach i organizacjach naukowych. Jest członkiem Prezydium Komitetu Chemii PAN. Był przewodniczącym Sekcji Kinetyki, a następnie Sekcji Polimerów Polskiego Towarzystwa Chemicznego. Funkcje te pełnił łącznie przez 20 lat. W latach 1997 - 1999 był przewodniczącym Europejskiej Federacji Polimerów.

Był ponad 80 razy zapraszany do wygłaszania referatów na kongresach naukowych, a w roku 2000 przewodniczył Światowemu Kongresowi Polimerów. Od 2005 roku jest członkiem Zarządu Międzynarodowej Unii Chemii Czystej i Stosowanej (IUPAC), a od 2010r. również członkiem Komitetu Wykonawczego tej organizacji.

Prof. Penczek miał znaczący udział w podjęciu przez IUPAC decyzji, by Światowy Rok Chemii (2011) uznać też rokiem Marii Skłodowskiej-Curie, w setną rocznicę przyznania jej Nagrody Nobla z chemii.

Profesor Stanisław Penczek wypromował dwunastu doktorów, z których czterech zostało już profesorami. Są wśród nich Krzysztof Matyjaszewski, członek zagraniczny PAN, Stanisław Słomkowski, obecny dyrektor Centrum Badań Molekularnych i Makromolekularnych PAN oraz Przemysław Kubisa, poprzedni zastępca dyrektora tego Centrum oraz Andrzej Duda, członek Rady Narodowego Centrum Nauki.

Profesor w życiu prywatnym

Żona Stanisława Penczka jest emerytowaną chemiczką, a syn - profesorem matematyki, kierownikiem zakładu w Instytucie Informatyki PAN, natomiast córka pracuje w Fundacji Batorego, gdzie jest odpowiedzialna za granty dla upośledzonych środowisk w Polsce. Profesor ma też pięcioro wnucząt. Jedna z wnuczek jest absolwentką Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, obecnie pracuje za granicą, jeden z wnuków pracuje w telewizji TVN, a reszta wnucząt jeszcze studiuje.

- Jestem melomanem z odchyleniem audiofilskim - mówi prof. Penczek. - Zajmuję się zarówno samą muzyką, jak i urządzeniami do jej odtwarzania.

Profesora interesuje przede wszystkim muzyka poważna do czasów Jahannesa Brahmsa, w wykonaniu kameralnym, bo utworów symfonicznych, jak twierdzi, nie da się słuchać w małym pomieszczeniu. Co jakiś czas spotyka się z przyjaciółmi - melomanami, profesorami medycyny, Januszem Gregerem i Julianem Linieckim, aby słuchać razem muzyki.

- Niestety, odszedł już od nas wybitny łódzki mecenas, Stefan Eckersdorf, którego wiedzę muzyczną bardzo ceniliśmy - wspomina profesor.

Stanisław Penczek chętnie chodzi także na koncerty.

Drugą pasją prof. Penczka jest tenis. Zaczął grać, gdy miał 14 lat. Teraz grywa dwa razy w tygodniu na kortach MKT w Łodzi, głównie z tamtejszym trenerem, Piotrem Potemskim, a w niedziele w Warszawie z synem.

- Trudno to nazwać grą - dodaje profesor. - Syn był akademickim mistrzem Polski, ale jest tak uprzejmy, że wychodzi ze mną na kort i pozwala mi w sposób bezstresowy odbijać wszystko to, co on bardzo łatwo mi podaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Stanisław Penczek - profesor zauroczony wielkimi cząsteczkami - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki