Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Jeżowie nie chcą biogazowni

Marcin Bereszczyński
W Liszkowie biogazownia rzeczywiście spowodowała nieznośny smród, ale wynikało to z błędów
W Liszkowie biogazownia rzeczywiście spowodowała nieznośny smród, ale wynikało to z błędów materiały prasowe
W Polsce mamy tylko 30 biogazowni rolniczych. W Austrii, która jest czterokrotnie mniejsza, jest ich już 300. A Niemcy mają ich prawie 7 tysięcy. A to dlatego, że w Polsce pokutuje przekonanie, że biogazownia truje i śmierdzi.

Do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi trafiły dwie skargi na decyzję wojewody łódzkiego, zezwalającą na budowę biogazowni w urokliwej gminie Jeżów. Pierwszą w imieniu mieszkańców gminy złożył wójt Tomasz Piechota, a drugą osoby, które mają działki sąsiadujące z terenem planowanej biogazowni. Weszliśmy w trzeci rok walki jeżowian z tą inwestycją.

- Nie chcemy, żeby nam śmierdziało pod domami. Nikt z nami nie uzgadniał tej inwestycji, a pozwolenie na budowę zapadło z plecami naszymi, starosty i wójta. Będziemy protestować! - wykrzykują mieszkańcy Jeżowa, którzy do niedawna w Urzędzie Gminy podpisywali się pod skargą na decyzję wojewody.

Przekonują, ale...

Biogazownię chce postawić firma Peem Biogaz z Rogowa, prowadzona przez braci Marcina i Piotra Zarębskich. Przekonują, że w Jeżowie nie będzie śmierdziało. Bracia mają wszystkie decyzje środowiskowe. Dokumenty potwierdzają, że inwestycja nie będzie dokuczliwa dla mieszkańców.

A jednak protesty trwają.

- Są ludzie, którzy chcą powstania tej biogazowni, ale w tumulcie protestów nie słychać ich głosu - przekonuje Marcin Zarębski. - Spotykałem się z protestującymi. Tłumaczyłem, że nie będzie śmierdzieć, że biogazownia nie truje. Wyjaśniałem, że są dziesiątki takich inwestycji w Polsce i tysiące za granicą. Niestety, kilka osób uparło się, żeby zablokować tę budowę. Pozostali poparli ich, kierując się stadnym instynktem.

Zdaniem Zarębskiego, wszystko przez to, że mieszkańcy Jeżowa wybrali się do Liszkowa, gdzie powstała biogazownia, która naprawdę śmierdziała, ale tylko dlatego, że popełniono błąd technologiczny.

Jeden przykład nieudanej inwestycji zdecydował o tym, że obecnie wszędzie są protesty przeciwko powstaniu podobnych.

Gdyby nie Liszkowo...

Fetor z biogazowni w Liszkowie roznosił się w promieniu 5 kilometrów.

Zakład powstał w 2009 roku, była to wówczas największa biogazownia w Polsce. Stanęła niemal w środku wsi, pomiędzy Inowrocławiem i Bydgoszczą. Od razu ruszyła lawina protestów osób, które nie były w stanie wytrzymać odoru. Był uciążliwy zwłaszcza w upalne dni. Nie dało się wtedy otworzyć w domach okien. Wszyscy zaczęli tęsknić do wiejskiego zapachu obornika, który mniej drażnił nozdrza, niż smród wydobywający się z biogazowni. Od tego czasu tam, gdzie planowano wybudować biogazownię, straszą mieszkańców Liszkowem.

- W Polsce niemal wszędzie, gdzie ma powstać biogazownia rolnicza, mieszkańcy protestują przeciwko jej budowie i próbują ją zablokować - mówi Jacek Krzemiński, współpracownik Instytutu na rzecz Ekorozwoju przy projekcie "Biogazownia - przemyślany wybór". - Główny argument - biogazownie śmierdzą. Do tego dochodzi obawa, że fetor zatruje okolicę. Protestujący powołują się na przykład Liszkowa i tylko na ten, bo innego nie ma. Ale to wystarcza wielu ludziom, by wierzyć, że trzeba się bać takich przedsięwzięć.

Dlaczego w Liszkowie śmierdziało? Jacek Krzemiński zgłębiał temat i doszedł do wniosku, że zakład źle zaprojektowano. Nie uwzględniono w projekcie zbiorników na surowiec ani na tzw. poferment.

- Popełniono też karygodne błędy podczas eksploatacji - uważa J. Krzemiński. - Silniki biogazowni zatarły się, przestały pracować, a niemieszany i niepodgrzewany surowiec, zamiast fermentować, zaczął gnić. Potem tę gnijącą i rzeczywiście śmierdzącą masę wylano do opróżnionych z wody sąsiednich stawów. Dopiero potem zaczęto ją wywozić.

Mieszkańcy się boją

Plany budowy biogazowni w Jeżowie sięgają 2010 roku.

Poprzednia wójt Zofia Schab była początkowo przychylna tej inwestycji. Przekonywała radnych, że z tytułu podatków wpłynie do budżetu gminy 200 tys. złotych. Gdy rozpoczęły się protesty mieszkańców, zmieniła zdanie.

Gminni radni wydali negatywną opinię w tej sprawie. Zrobili to nie tylko pod wpływem nacisków jeżowian, ale również w atmosferze walki z podobną inwestycją w Skierniewicach, gdzie miała powstać na działce przy zakładzie energetycznym. Ludzie wyszli tam na ulicę, aby przeciwstawić się budowie zakładu przez firmę z Łowicza. Robili to na tyle skutecznie, że zniechęcili inwestorów, którzy musieli wycofać się z planowanego przedsięwzięcia.
W Jeżowie postanowili pójść śladem Skierniewic. Na początku 2011 roku starosta brzeziński odmówił zatwierdzenia projektu i udzielenia pozwolenia na budowę. Bracia Zarębscy odwołali się od tej decyzji do wojewody, a ta uchyliła ją i skierowała sprawę do ponownego rozpatrzenia.

Kolejne odwołania składał wójt. Mieszkańcy gminy trzy razy zbierali podpisy przeciwko budowie. Aż wreszcie w grudniu 2012 r. wojewoda wydała zgodę na powstanie zakładu, co kilka dni temu oprotestował wójt i mieszkańcy posesji sąsiadujących z planowaną biogazownią. Zawsze argumentem przeciwko jej powstaniu był smród.

Czy możliwe jest, że w Jeżo-wie fetor zatruje życie mieszkańców, jak w Liszkowie?

- Teoretycznie tak, ale tylko teoretycznie, bo właściciel biogazowni w Liszkowie poniósł przez swoje błędy duże straty finansowe. A to oznacza, że właściciele innych biogazowni w Polsce, nauczeni tym przykładem, zrobią wszystko, żeby do takiej sytuacji nie dopuścić - uważa Krzemiński.

Zakład w Liszkowie zamknięto. Zdaniem Jacka Krzemińskiego, powinno to przemówić do wyobraźni protestujących. Jeśli w Jeżowie powstanie śmierdząca biogazownia, to zamknięcie jej nie będzie problemem. Tym bardziej że są i takie biogazownie, które... pachną.

Pachnie kukurydzą

Zanim powstała biogazownia w Konopnicy koło Rawy Mazowieckiej, odbyło się wiele protestów. Zakład miał stanąć kilkaset metrów od domów, jak w Jeżowie. Inwestorzy - ci sami których pogoniono w Skierniewicach - wozili nawet mieszkańców Konopnicy do Niemiec, aby powąchali, jak tam pachnie. Mieszkańcy przyznali, że niemiecka biogazownia nie śmierdzi, ale uznali, iż polska będzie cuchnąć. Mimo to udało się otworzyć zakład.

- Odwiedziłem biogazownię w Konopnicy. Pachniało tam kiszonką kukurydzianą. Może nie każdemu ten zapach się spodoba, ale na pewno nie można nazwać go fetorem - mówi Jacek Krzemiński.

Proponuje protestującym zajrzeć do internetu na stronę www.chronmyklimat.pl/biogazownia. Są tam przedstawione takie zakłady, które tłoczą gaz do gazociągu, zasilają w prąd serwerownię, ogrzewają całą wieś w warmińskim Boleszynie, pomagają w rozwoju gorzelni.

Świat nie ma obaw

Niemcy mają ponad 7 tysięcy biogazowni, dają one zatrudnienie 40 tys. osób. Ten kraj jest w tej dziedzinie europejskim liderem. Austria - 4 razy mniejsza od Polski - ma 550 instalacji biogazowych, z czego 300 rolniczych.

W Polsce do października 2012 r. było 200 zakładów, z czego tylko 30 rolniczych. To dziwne, zwłaszcza jeśli szacuje się, iż zysk polskiego rolnika z uprawy hektara kukurydzy dla biogazowni wynosi 6 tys. zł.

W skali makroekonomicznej biogazownie mogą zapewnić Polsce niezależność w gospodarce gazem. Zdaniem Grzegorza Wiśniewskiego, prezesa Instytutu Energii Odnawialnej, nasz kraj może wytwarzać 6,6 mld metrów sześciennych biogazu rocznie. Dla porównania - z Rosji importujemy 10 mld metrów sześciennych gazu. W dodatku biogaz jest obecnie o połowę tańszy od gazu ziemnego. Duża biogazownia może zapewnić dopływ prądu do kilku tysięcy mieszkań lub domków. W Niemczech aż 5,3 mln gospodarstw domowych korzysta z prądu pochodzącego z takich zakładów.

- Nie powinniśmy wyważać otwartych drzwi, tylko podpatrywać doświadczenia bogatszych państw - twierdzi Julian Szulc, reprezentujący Klaster Bioenergia dla Regionu, promujący innowacyjne rozwiązania w energetyce odnawialnej. - Byłem w wielu krajach, które wykorzystują biogazownie. Nigdzie nie śmierdzi. Pod Sztokholmem jest kilka biogazowni, a po tym mieście jeżdżą polskie autobusy. Wszystkie na biogaz. Szwedzki taksówkarz nie dostanie licencji, jeśli nie będzie miał samochodu na biopaliwo. Nowoczesne gospodarki korzystają z dobrodziejstw bigazowni. Tylko u nas są protesty...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki