Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Winczorek: Konstytucja nie wyklucza związków partnerskich

Joanna Leszczyńska
Prof. Piotr Winczorek
Prof. Piotr Winczorek WOJCIECH BARCZYNSKI
Jeżeli się rozróżni związek małżeński od partnerskiego i jeżeli tym związkom partnerskim nada się inne prawa i obciąży innymi obowiązkami, nie w takim zakresie, jakie są przeznaczone dla małżeństw, to wówczas nie ma kolizji z konstytucją - mówi konstytucjonalistą, prof. Piotr Winczorek.

Prawo i Sprawiedliwość oraz Solidarna Polska są przeciwne wprowadzeniu ustawy o związkach partnerskich. Politycy tych partii uważają, że taka ustawa byłaby sprzeczna z Konstytucją, w której jest napisane, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny i znajduje się pod ochroną i opieką Rzeczpospolitej Polskiej. Czy mają rację?
Gdyby zamiast małżeństwa, tak jak ono jest definiowane w Konstytucji, pojawiłyby się tylko związki partnerskie, byłoby to sprzeczne z Konstytucją. Nie ma żadnej wątpliwości, że małżeństwo jest związkiem kobiety i mężczyzny. Te prawa i obowiązki, jakie ma taki związek, nie mogą być w całości przenoszone na jakiekolwiek inne związki. To jest, moim zdaniem, dosyć jasna sprawa. Natomiast czym innym jest związek partnerski. To nie jest to samo co związek małżeński. Stąd związek partnerski jest oczywiście obok regulacji konstytucyjnej, ale Konstytucja nie wypowiada się także na temat wielu różnych spraw. Na przykład teraz się dyskutuje, czy ma być dopuszczony ubój rytualny zwierząt, czy nie. Jeśli ktoś powie, że taki ubój jest sprzeczny z Konstytucją, niech pokaże przepis, który byłby podstawą takiej sprzeczności.

Przeciwnicy związków partnerskich twierdzą, że ich legalizacja oznacza degradację małżeństwa. Co Pan o tym sądzi?
Jak ktoś uważa, że cudzy związek partnerski jest degradacją jego małżeństwa, to gratuluję! Przyznanie praw jednej grupie nie oznacza, że automatycznie odbiera się je drugiej. Poza tym na to trzeba patrzeć z punktu widzenia zmian obyczajowych społeczeństwa. Niegdyś przyznanie takich czy innych praw kobietom uważano za absolutnie niedopuszczalne.

Na przykład prawa do nauki na wyższych uczelniach czy do głosowania...
No właśnie. Zmieniły się obyczaje, postrzeganie tego typu spraw. Gdyby teraz ktoś próbował odebrać kobietom prawo do głosowania, czy prawo związane z równouprawnieniem w zakresie pracy lub w zakresie małżeństwa, to by się podniósł krzyk, że to jest naruszenie oczywistych zasad. Inny przykład to zwalczanie innowierców. Dzisiaj byłoby to absolutnie niedopuszczalne, ale cofnijmy się kilka wieków wstecz, to zobaczymy, że były prowadzone wojny przeciwko innowiercom.
Jeżeli dzisiaj nie zostanie uchwalona ustawa o związkach partnerskich, to kto wie, czy za 10, czy 15 lat nie przejdzie ona gładziutko. Bo wtedy być może już tak się zmienią przekonania, że nikt już nie będzie tego uważał za coś osobliwego czy nadzwyczajnego. Nie twierdzę, że tak się na pewno zdarzy, ale jest to możliwe. Doświadczenie wskazuje na to, że zmiany w prawie są refleksem zmian w obyczajach i przekonaniach społeczeństw. Nie twierdzę, że te zmiany zawsze idą w pozytywnym kierunku, ale one są i prawo nie może ich ignorować. Przynajmniej nie ignoruje po jakimś czasie, kiedy te zmiany są ugruntowane w społeczeństwie.

Czyli żeby przyjąć ustawę o związkach partnerskich nie trzeba zmieniać polskiej Konstytucji?
Absolutnie nie. Jeżeli się rozróżni związek małżeński od partnerskiego i jeżeli tym związkom partnerskim nada się inne prawa i obciąży innymi obowiązkami, nie w takim zakresie, jakie są przeznaczone dla małżeństw, to wówczas nie ma kolizji. Obawiam się, że ci, którzy głoszą tezę, że ustawa o związkach partnerskich byłaby sprzeczna z Konstytucją, mieliby kłopoty z wytłumaczeniem, dlatego taki związek miałby być niedopuszczalny. Łatwiej jest się łapać Konstytucji i na nią powoływać, bo jak pan Mariusz Błaszczak z Prawa i Sprawiedliwości mówi, nic sprzeczne z Konstytucją w naszym prawie być nie może.

Czy z kolei odmawiając legalizacji związków partnerskich, nie łamie się konstytucyjnego prawa do wolności człowieka i poszanowania jego godności?
Zwolennicy tych związków mogą tak twierdzić. Nie jestem wielkim zwolennikiem tych związków, bo jestem może trochę konserwatywny. Jeśli ma to być regulowane, to uważam, że powinien to być raczej kontrakt cywilny, zawierany czy to w obliczu notariusza, czy innego urzędnika, niż decyzja o charakterze administracyjnym.

Odwróćmy sytuację. Czy możliwe jest wpisanie do Konstytucji zakazu zawierania związków partnerskich?
Teoretycznie można napisać, że czarny człowiek nie ma prawa przekraczać granic Rzeczpospolitej, ale to już byłoby cofanie się cywilizacyjne. Poza tym powstaje pytanie, a co ze związkami partnerskimi, ustanowionymi poza granicami naszego kraju?

Nie można też chyba zapominać, że polska Konstytucja jest pisana w duchu wolności i poszanowania praw człowieka...
Oczywiście, toteż ograniczanie praw nie wchodzi w rachubę. Można o tych prawach rodzących się w świadomości części społeczeństwa mówić, natomiast odbieranie praw już istniejących czy kształtujących się, zakazywania dalszej ewolucji przekonań, jest nieskuteczne. Jakże można na przykład zakazać ludziom sądzić, że takie związki są dopuszczalne?

Rozm. Joanna Leszczyńska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki