Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kredyt na dom łączy mocniej niż ślub. W Łódzkiem spada liczba rozwodów

Agnieszka Jasińska
Według danych Łódzkiego Ośrodka Badań Regionalnych Urzędu Statystycznego w Łodzi, w naszym regionie spada liczba rozwodów. W 2006 roku w województwie łódzkiem rozstało się 5 411 par, w 2011 roku rozpadło się 4 055 małżeństw. To oznacza spadek prawie o jedną czwartą.

- Dla prawidłowego zinterpretowania tego spadku ważne są warunki społeczno-ekonomiczne. Mamy kryzys. Małżeństwa wzięły kredyty na mieszkania i domy. A taki kredyt czasami wiąże bardziej niż ślub. Małżeństwa starają się racjonalnie planować swoją przyszłość, liczą wydatki. Dlatego nawet kiepsko sobie radzące pary przesuwają formalną decyzję o rozwodzie - mówi dr Grażyna Mikołajczyk-Lerman z katedry socjologii stosowanej i pracy socjalnej Uniwersytetu Łódzkiego. - Jeśli małżeństwo wzięło kredyt, to odpowiedzialność za niego rozkłada się na dwie osoby.

Według dr Mikołajczyk-Lerman na decyzję, czy się rozwieść wpływają też dzieci. - Rodzice myślą, że jak dzieci będą starsze, wszystkim będzie łatwiej przyjąć rozstanie - podkreśla socjolog. - Poza tym żyjemy w kraju katolickim i to ma znaczenie. Wzrasta też moda na ratowanie związków. Nie można również zapomnieć, że zawiera się coraz mniej małżeństw. Jeśli nie legalizuje się związku, nie legalizuje się także rozstania.

Socjolog zaznacza, że rozwodzą się coraz młodsi ludzie: nie mają jeszcze dzieci, wycofują się z małżeństwa w momencie, kiedy nie mają wspólnych zobowiązań finansowych.

Mecenas Piotr Kaszewiak potwierdza, że do kancelarii adwokackich przychodzi coraz mniej rozwodzących się małżeństw.

- Jeszcze kilka lat temu spraw rozwodowych była zastraszająca liczba - mówi Kaszewiak. - Teraz tych spraw jest zdecydowanie mniej. Rozwodzą się przede wszystkim ludzie w wieku od 30 do 40 lat, o różnym statusie materialnym i wykształceniu.

Wciąż jednak zdarzają się przypadki dwudziestoparolatków, którzy rozstają się po trzech kwartałach małżeństwa.

Psycholog Beata Matys-Wasilewska tłumaczy, że spada liczba rozwodów, ale nie spada liczba problemów w związkach.

- W moim gabinecie zdarzają się prawdziwe burze pomiędzy małżonkami. Ale pary są coraz bardziej świadome i jeśli coś im nie wychodzi, szukają rozwiązań. Próbują się porozumieć, przychodzą po pomoc do specjalistów - mówi Matys-Wasilewska. - Wciąż jednak zdarzają się pary, które podczas pobierania się były niedojrzałe i takie, które niedojrzałością wykazały się, kiedy pojawiły się dzieci. W tej kwestii nic się nie zmienia od lat.

Psycholog uważa, że kobiety są coraz bardziej świadome w małżeństwie.

- Wiedzą, czego chcą i głośno o tym mówią. W związku czasami bardzo mocno się buntują - mówi Matys-Wasilewska. - Chcą się rozwijać, kształcić. Radzą sobie finansowo i nie potrzebują takiego mężczyzny, który zajmuje się tylko zarabianiem pieniędzy. Chcą równouprawnienia w związku. Nie zamierzają tylko siedzieć w domu, prać, sprzątać i gotować. Chcą robić karierę zawodową. Mężczyźni często czują się bezradni w takiej sytuacji. Muszą dostosować się do oczekiwań żon. Jednak mężowie nie zawsze chcą się zmieniać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki