Dyrekcja szkoły nawet nie powiadomiła policji. Zrobiła to jednak sama nauczycielka, ale dopiero trzy dni później, po tym jak kuzyn złodzieja zadzwonił do niej, proponując zwrot dziennika i innych dokumentów szkolnych w zamian za 50 zł okupu. Sprawca wpadł na gorącym uczynku, gdy przyszedł na umówione spotkanie z nadzieją na otrzymanie okupu.
Dokumenty skradziono w Zespole Szkół nr 4 przy ul. Ostrowskiego w Tomaszowie Mazowieckim. Tego dnia w szkole wiele się działo - odbywały się rady pedagogiczne, konkurs kolęd i pastorałek, spotkanie klubu seniora. W budynku przebywało więc wiele osób, których personel placówki po prostu nie znał. Było też spotkanie z radną miejską, związane z planami przyłączenia do Zespołu Szkół nr 4 planowanego do likwidacji Gimnazjum nr 2.
Zamieszanie panujące w placówce skrzętnie wykorzystał 27-letni mężczyzna, który przemierzał szkolne korytarze naciskając klamki drzwi kolejnych pomieszczeń. W ten sposób trafił na otwartą salę i wszedł do środka. Tam znalazł pozostawioną przez nauczycielkę torbę. Jego poczynania zarejestrowała kamera szkolnego monitoringu. Nikt jednak nie zareagował, bo nikt w tym czasie nie obserwował obrazu z kamer.
- Nie mamy etatu, żeby ktoś siedział i 24 godziny na dobę patrzył w monitor, nagrania sprawdzamy w razie potrzeby - tłumaczy Mirosław Zieliński, dyrektor Zespołu Szkół nr 4 w Tomaszowie Mazowieckim.
W szkole na własną rękę podjęto poszukiwania torby z dziennikiem i pieniędzmi. Bezskutecznie. Trzy dni później do okradzionej zadzwonił tajemniczy mężczyzna...
- Zaproponował pokrzywdzonej zwrot torby z dziennikiem w zamian za pieniądze - mówi Katarzyna Dutkiewicz-Pawlikowska, rzeczniczka tomaszowskiej policji.
Nauczycielka umówiła się ze swoim rozmówcą na parkingu jednego z tomaszowskich marketów. Kryminalni zastawili zasadzkę i na gorącym uczynku zatrzymali 31-letniego mężczyznę. Był pijany. Okazało się, że jest kuzynem 27-latka, który trzy dni wcześniej ukradł torbę ze szkoły.
Dlaczego szkoła od razu nie poinformowała policji o kradzieży?
Dyrektor Mirosław Zieliński twierdzi jednak, że następnego dnia po kradzieży sam telefonicznie zawiadomił policję o zdarzeniu, ale powiedziano mu, by pokrzywdzona nauczycielka zgłosiła się w komendzie osobiście.
- Tak też zrobiła, zresztą po co to dochodzenie, dla nas najważniejsze, że odzyskaliśmy dokumenty szkolne po radzie pedagogicznej - ucina dyrektor Zespołu Szkół nr 4 .
Złodziej usłyszał już zarzut kradzieży, a jego kuzyn, który żądał okupu, odpowie za paserstwo. Grozi im do pięciu lat więzienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?