Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Wilczyński: Matka Polka musi przetrwać!

Joanna Barczykowska
Prof. Jan Wilczyński: merytorycznie jestem przygotowany do ubiegania się o to stanowisko, ale muszę mieć akceptację ministra.
Prof. Jan Wilczyński: merytorycznie jestem przygotowany do ubiegania się o to stanowisko, ale muszę mieć akceptację ministra. Maciej Stanik
Po 15 latach z kierowania Instytutem Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi zrezygnował prof. Przemysław Oszukowski. Minister zdrowia mianował na to stanowisko prof. Jana Wilczyńskiego. Jaki będzie jego Instytut? Z prof. Janem Wilczyńskim, nowym kierownikiem Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi i wieloletnim dyrektorem ds. nauki w Instytucie, rozmawia Joanna Barczykowska

Od dwóch tygodni kieruje Pan Instytutem Centrum Zdrowia Matki Polki. Czy to prawda, że jest pan drugim pracownikiem tego szpitala?

Byłem człowiekiem, który ten Instytut współtworzył. Zostałem w nim zatrudniony jako drugi człowiek po dyrektorze Matczaku. W międzyczasie współuczestniczyłem w zorganizowaniu przychodni, szpitala, Oddziału Medycyny Matczyno-Płodowej, który stał się kliniką. Przeprowadziłem też procedurę nadawania stopni naukowych doktora, a następnie doktora, habilitowanego i profesora w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki. Brałem udział we wszystkich najważniejszych wydarzeniach związanych z rozwojem tego szpitala. Jako jedna z najdłużej pracujących tu osób, czuję się odpowiedzialny za to, by zrobić wszystko, aby ten szpital uratować. Z tego powodu przyjąłem nominację ministra na stanowisko kierownika Instytutu. Oczywiście zgodnie z Ustawą o szkolnictwie wyższym i działalności naukowej Rada Naukowa, w momencie gdy zostaje odwołany dyrektor, a powołany kierownik, w ciągu 30 dni musi rozpocząć procedurę konkursową.

Czy będzie się Pan starał o stanowisko dyrektora Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi?

Czternaście dni temu otrzymałem od ministra nominację na kierownika Instytutu. Od tego czasu staram się zrobić wszystko co możliwe, żeby ten Instytut dalej funkcjonował. Decyzja ministra była dla mnie zaskoczeniem. Nigdy nie ubiegałem się o to stanowisko, ale je przyjąłem, bo uratowanie Instytutu jest dla mnie szalenie ważne. Dziś nie umiem jeszcze odpowiedzieć, czy będę brał udział w konkursie na stanowisko dyrektora. Muszę najpierw otrzymać odpowiedź od ministerstwa, czy po pierwsze resort widzi mnie na tym stanowisku, a po drugie jakiej pomocy udzieli Instytutowi, żeby ten kryzys, który w Instytucie istnieje, przerwać. Na moją decyzję będzie się składało bardzo wiele czynników. Merytorycznie jestem przygotowany do ubiegania się o to stanowisko, ale muszę mieć akceptację organu założycielskiego. Bez deklaracji pomocy dla szpitala, ze strony ministra Bartosza Arłukowicza, na pewno nie będę się starał o to stanowisko.

Czy minister zadeklarował pomoc przy nominacji Pana na kierownika Instytutu?

Minister udzielił nam pomocy merytorycznej wskazując na nową panią dyrektor ds. ekonomiczno-finansowych, która pracuje tutaj już od 10 dni. Jest zatrudniona na razie na trzy miesiące i jej zadaniem jest ocena, "dlaczego tak się stało", czyli z czego wynika zadłużenie Instytutu i w jakim kierunku powinna pójść restrukturyzacja. Nowa pani dyrektor ma nam pomóc w wyjaśnieniu obecnej sytuacji i stworzeniu planu na przyszłość. Jednocześnie Ministerstwo zleciło swoją kontrolę oceny działalności Instytutu.

Kto przeprowadzi kontrolę?

Kontrolę przeprowadzają pracownicy Ministerstwa Zdrowia. Zaczęła się ona trzy dni temu i będzie trwała dziesięć tygodni. Jej zadaniem jest ocena działalności Instytutu.

Ma Pan swoją wizję restrukturyzacji?

Znam ten szpital "od podszewki", w tym zarówno jego słabe, jak i mocne strony. Jednocześnie mam też wizję tego co należy zrobić, ale tego nie chcę dziś jeszcze zdradzić. To jest za krótki okres czasu, pracujemy intensywnie, a projekt zostanie szerzej przedstawiony, jeżeli organ założycielski go zaakceptuje. Mogę jednak już dziś powiedzieć, że zwróciłem się do Narodowego Funduszu Zdrowia, z prośbą o przyjrzenie się naszym kontraktom co można zrobić, żeby usprawnić działanie szpitala i poprawić jego parametry, nie medyczne, lecz przede wszystkim finansowe.

Jaka jest obecna sytuacja szpitala?

Sytuacja jest trudna, ponieważ stare zadłużenie jest dla nas obciążeniem. Dziś szpital się bilansuje, ale to za mało, ponieważ trzeba spłacać stare długi w stosunku do ZUS i podmiotów gospodarczych. Żeby wyjść z tego kryzysu potrzebujemy z jednej strony oddłużenia, a z drugiej przyznania jakiegoś niskooprocentowanego kredytu, który pozwoliłby rozłożyć nasze długi na lata i spłacać je systematycznie. Bez tej pomocy Instytut się nie uratuje.

Pracę zaczął Pan od audytu. Planuje Pan zmiany kadrowe?

Zaczynam od rozeznania sytuacji, przede wszystkim tej ekonomicznej, bo medyczną znam. Oczywiście pracujemy nad usprawnieniem sytuacji medycznej, obniżeniem kosztów leczenia, większej efektywności i dobrania odpowiedniego zatrudnienia do zadań, które stoją przed Instytutem. Czym będziemy się kierować? Normami Unii Europejskiej w zakresie liczby łóżek i powierzchni, a to wymusi odpowiednie zatrudnienie pielęgniarek, lekarzy i personelu pomocniczego. Czyli działania restrukturyzacyjne, nad którymi pracuję będą wynikały z norm Unii Europejskiej. Jako kierownik Instytutu dokonałem tylko zmian poleconych mi przez ministra zdrowia. Jedną z nich jest nowa pani dyrektor ds. ekonomiczno-finansowych. Jako kierownik nie chcę robić zbyt wielu ruchów kadrowych, bo to może zdestabilizować pracę, a mnie zależy na zwiększonym wysiłku wszystkich pracowników, żeby uratować Instytut.

Czy planuje Pan też restrukturyzację oddziałów? Likwidację niedochodowych?

To nie mogą być moje plany, ponieważ takie decyzje podejmuje Rada Instytutu i organu założycielskiego. Dyrektor Instytutu nie może bowiem sam zmienić liczby klinik. W przyszłości dla poprawienia efektywności szpitala należy się jednak zastanowić nad strukturą oddziałów.

Pod koniec 2012 roku w Ministerstwie Zdrowia mówiło się o planach rozdzielenia w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki części naukowej i klinicznej, czyli nauki od szpitala. Czy Instytut zostanie podzielony?

Ten plan nie jest realizowany, dlatego, że projekt złożony w listopadzie zeszłego roku do parlamentu nie jest procedowany. Gdyby chciano rozdzielić części naukową od klinicznej, to musiałaby powstać nowa ustawa. Uważam jednak, że ten złożony projekt nie jest najlepszy, bo jak lekarz będzie mógł prowadzić działalność naukową, jeśli nie będzie mógł pracować na oddziale? Poza tym trudno byłoby znaleźć profesorów medycyny, doktorów i docentów, którzy będą chcieli pracować tylko naukowo, bez kontaktu z chorym. To jest plan mało realistyczny i niewykonalny.

Przez wiele lat był pan dyrektorem Instytutu ds. Nauki. Czy to oznacza, że jako kierownik tej placówki będzie Pan kładł większy nacisk na naukę i rozwijał tą działalność?

Instytut to przede wszystkim oprócz działalności szpitalnej, działalność naukowa. Moim priorytetem poza warunkami finansowymi, bez których Instytut nie będzie funkcjonował, jest efektywna działalność naukowa. Ta może być jednak rozwijana tylko przy stworzeniu, m.in.dobrych laboratoriów badawczych.

A na działalności naukowej można zarobić?

Działalność naukowa powinna przynosić zyski. W jaki sposób? Profesorowie, którzy publikują swoje badania, powinni również zdobywać certyfikaty i patenty. Powinni też komercjalizować wyniki swoich badań, dlatego wielką szansą jest współpraca z przemysłem. W zeszłym roku nawiązaliśmy współpracę z Politechniką Łódzką. Staramy się teraz stworzyć zespoły tworzące nowe materiały medyczne i opracowujące nowe metody leczenia, które można "sprzedać". To jest nasza przyszłość.

Wierzy Pan, że uda się wyprowadzić Centrum Zdrowia Matki Polki na prostą? Ten szpital ma przecież aż 200 milionów złotych długu.

Podczas mojego życia wiele spraw się powiodło.Udało mi się brać udział w budowie szpitala, stworzyć klinikę, która jest uznana w Polsce i za granicą. Stworzyłem Wydział Studiów Anglojęzycznych na Uniwersytecie Medycznym, a zaczynałem od oddziału z jedną sekretarką. W momencie, kiedy wychodziłem jako prodziekan ds. studiów w języku angielskim Wydział liczył kilkaset studentów. Dlaczego to ma się nie udać? Jeśli wszyscy pracownicy będą tak samo zmotywowani jak ja, a jednocześnie jeśli uzyskamy pomoc od ministra zdrowia, to musi się udać. Ten szpital jest wpisany w mapę szpitali łódzkich, ale też ośrodków naukowych w Polsce. Jest to największy ośrodek perinatalny, gdzie od momentu rozpoznania wady w łonie matki można leczyć płód, a następnie noworodka od razu po porodzie. Ten szpital musi przetrwać, bo drugiego takiego w Polsce nie ma. Jeśli pozwolimy , żeby ten ośrodek upadł, to będzie to wbrew interesowi nas wszystkich.

Ten rok będzie kluczowy?

Będzie wiele lat kluczowych, ale ten rok będzie pierwszym rokiem odbudowy Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki.
Rozm. Joanna Barczykowska

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki