18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szostkiewicz: Potrzebny nam papież na miarę Obamy

Marcin Darda
Adam Szostkiewicz
Adam Szostkiewicz Jacek Waszkiewicz/REPORTER
Z Adamem Szostkiewiczem, komentatorem "Polityki", rozmawia Marcin Darda

Łukasz Wójcik napisał ostatnio w "Polityce", że "Kościół mimo skali skandali seksualnych, finansowych, ateizującej się Europy, jest silny jak nigdy". Zgadza się Pan z tym?
Nie zgadzam się. Ta teza ma jakieś uzasadnienie, ale argumentacja mnie nie przekonuje, bo nie wyczerpuje tematu. Wszystko zależy od tego, jak mierzyć siły we współczesnym świecie. W sensie politycznego czy dyplomatycznego wpływu znaczenie Kościoła wyraźnie maleje i jest cała seria prostych przykładów. Dyplomacja watykańska nie była w stanie zaradzić prześladowaniom chrześcijan na Bliskim Wschodzie, w Indiach, w Pakistanie czy w Afryce. Wszędzie tam służby watykańskie działają, ale bez efektów. Dyplomacja watykańska próbowała, bardzo słusznie zresztą z moralnego punktu widzenia, nie dopuścić do wojny w Iraku. Najpierw w 1991 r., potem w 2003 r., za pontyfikatu Jana Pawła II. No i co? No i nic. Kościół odnosi bardzo rzadko jakieś sukcesy w sensie świeckim. Ma problem np. w Chinach, gdzie Kościół, który nie chce się podporządkować komunistycznej władzy, jest prześladowany. Trwa to od wielu lat i niewiele się poprawia, bo ta władza, która jest, nie zgodzi się na przykład, by biskupi byli powoływani przez Watykan, czyli dla nich siłę zewnętrzną, obce państwo, które naruszałoby w ten sposób w ich odczuciu suwerenność Chin Ludowych. Znowu widzimy impas, zatem zależy, jak definiujemy tę siłę Kościoła. Ja widzę siłę Kościoła przede wszystkim na płaszczyźnie moralnej. Nieprzypadkowo przywołałem przykład Wojtyły, który próbował zapobiec interwencjom w Iraku. To jest właściwa rola Kościoła, nie chodzi o to, że wojna i tak wybuchła i papież przegrał. On moralnie wygrał, tylko potem bieg wydarzeń pokazał, że ta interwencja miała słabe podstawy, a nawet była oparta na kłamstwie. Te moralne ostrzeżenia miały wtedy znaczenie i to jest realna siła, gdy lider moralny w istotnych momentach przestrzega, ma głos, którego ludzie słuchają.

Ale w sensie moralnym Kościół ma sporo do naprawienia "u siebie". Które z wyzwań powinno być najistotniejsze dla nowego papieża?
Zależy, kto nim zostanie. Każdy ma przecież własną biografię, własne doświadczenie, bardzo zróżnicowane. Inne jest doświadczenie Schoenborna z Austrii, inne Turksona z Ghany, mimo że obaj są funkcjonariuszami tej samej instytucji i to wysokiego szczebla. Dla ewentualnego papieża spoza Europy większe znaczenie będą mieć sprawy socjalne, rosnące nierówności między najbiedniejszymi i najbogatszymi na tym świecie, niż dla papieża z bogatej mimo wszystko Europy. Ale trudno na tak postawione pytanie odpowiedzieć.

Ale Pan na swoim blogu napisał ostatnio o papieżu idealnym.
Napisałem, ale to jest moja lista pobożnych życzeń i mam świadomość tego, że będzie inaczej. Moim zdaniem najważniejszą sprawą, z którą Kościół musi się uporać, jest kryzys pedofilski. Jest tak dlatego, że to rzutuje na tę moralną moc lidera. On nie będzie wiarygodny, jeśli będzie można mu wytknąć, że nic nie zrobił w sprawie nadużyć seksualnych z udziałem duchownych. Wiarygodność maleje, gdy lider nie potrafi na taki zarzut odpowiedzieć. W tej kwestii wiele się zresztą zmieniło, nawet na plus w ostatnich latach. Głównie za sprawą Benedykta, który "po niemiecku" pedantycznie to zaczął porządkować. Ale sprawa nie jest zamknięta. Najbardziej zaawansowana walka z kryzysem pedofilskim odbywa się w Kościele północnoamerykańskim czy irlandzkim, tam gdzie przyniosło to niepowetowane straty i moralne, i materialne, bo trzeba płacić odszkodowania. W innych Kościołach, choćby w Polsce, gdzie sytuacja kulturowa jest inna, nikt o odszkodowania w sądach nie występuje, bo się boi. Przepisy na to są, ale ludzie boją się presji Kościoła czy presji środowiska lokalnego. Kryzys pedofilski jest zatem problemem kluczowym, przed którym stanie nowy papież, ponieważ jego moralna siła będzie większa, jeśli pozwoli na rozliczenie go z wyjaśnienia tej sprawy.

Zdaje się, że kardynał O'Malley, Amerykanin i jeden z faworytów konklawe, mówi o chęci rozliczenia za pedofilię. Pytanie czy konklawe byłoby otwarte dla papieża spoza Europy?
Wszyscy byśmy chcieli to wiedzieć, a ja należę do tych, którzy uważają, że papież spoza Europy to byłaby świeżość. W starożytności bywali papieże spoza Europy, ale to był kulturowo jeden obszar Imperium Rzymskiego. Natomiast w czasach nowożytnych nie było papieża spoza Europy, spoza Włoch, z wyjątkiem Wojtyły, a potem Ratzingera. Wizerunkowo wybór Włocha teraz byłby dosyć kiepski, pokazałby, że dwa ostatnie pontyfikaty były eksperymentem, który nie wypalił, więc wracamy do starej melodii. Z punktu widzenia katolików byłby to zgrzyt, bo oni chcą tej zmiany. Moim zdaniem, potrzebny jest papież typu Obama, to byłby przełom. Zdarzyłoby się coś, czego wcześniej nikt by nie przypuszczał, że może się zdarzyć, tak jak pierwszy czarnoskóry prezydent USA. Ludzie mówili, że to niemożliwe, a gdyby się stało, to mamy nową epokę. No i mamy. Jak go oceni historia, to inna sprawa, ale zastrzyk nowej energii i nadziei był wielki. Taki nowy zastrzyk optymizmu potrzebny jest też teraz Kościołowi.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki