Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ŁKS przejmie licencję Tura Turek i zagra w drugiej lidze?

Paweł Hochstim
Zawodnicy ŁKS zagrają w przyszłym sezonie na licencji Tura Turek?
Zawodnicy ŁKS zagrają w przyszłym sezonie na licencji Tura Turek? Krzysztof Szymczak
Jest szansa, że ŁKS nie będzie musiał odbudowywać swojej pozycji od czwartej ligi. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, bardzo poważnie jest sondowana możliwość przejęcia licencji drugoligowego Tura Turek, który wprawdzie też ma długi, ale nieporównywalnie mniejsze.

Na początku roku poinformowaliśmy, że zarządzający ŁKS zdają sobie sprawę, iż obecnej spółki nie da się uratować i trzeba zacząć od nowa.

Najlepiej świadczy o tym fakt, że nikt dokładnie nie jest nawet w stanie oszacować zadłużenia klubu. W zależności od źródła informacji, zadłużenie ŁKS wynosi od 10 do 15 milionów złotych. Tylko wejście bardzo bogatego i zdeterminowanego inwestora - a raczej filantropa - do łódzkiego klubu mogłoby sprawić, by obecny ŁKS przetrwał.

Tak złej sytuacji finansowej nie było nigdy. A czasy Daniela Goszczyńskiego, jeszcze niedawno zgodnie uznawane przez całe środowisko ludzi związanych z ŁKS za finansową patologię, dziś jawią się jak raj...

Później szefowie łódzkiego klubu uwierzyli w złudzenia, że zbawcą będzie Krzysztof Wingert, który - co było pewne od początku - w interes nie wszedł. Dzisiaj nie ma żadnej ekonomicznej podstawy, by ratować zadłużoną spółkę, bo w perspektywie najbliższych lat nie ma szans, by mogła ona zarabiać. Powodem jest oczywiście brak nowego stadionu, co uniemożliwia grę na wyższym poziomie, niż pierwsza liga.

Pomijając sprawę obecnej licencji - nieprawomocnie zawieszonej przez Komisję Dyscyplinarną Polskiego Związku Piłki Nożnej - wiadomo, że musiałby się zdarzyć cud, by ŁKS otrzymał pozwolenie na grę w nowym sezonie. Dokumenty trzeba złożyć za miesiąc, ale w ŁKS nikt nawet nie pracuje nad stworzeniem dokumentacji licencyjnej. Jest bardzo prawdopodobne, że ŁKS o licencję nawet nie wystąpi.

Przypomnijmy, że tak samo ŁKS nie wystąpił o dofinansowanie z budżetu miasta, bo szefowie klubu dobrze wiedzieli, że nie spełnią wymagań. I to nie tylko finansowych, bo od nowego sezonu np. koniecznym wymogiem ma być oświetlenie boiska. A słupy oświetleniowe zostały niedawno zdemontowane.

Identyczne problemy, jak ŁKS ma obecnie drugoligowy Tur Turek, który ma jednak wielką przewagę - ma nieporównywalnie mniejsze zadłużenie. Szacuje się, że Tur ma zobowiązania na poziomie ok. 800 tysięcy złotych, czyli prawie dwadzieścia razy mniejsze, niż ŁKS. Formalnie sprawa jest bardzo prosta - należy zmienić siedzibę spółki, przenieść ją z Wielkopolskiego do Łódzkiego Związku Piłki Nożnej, a następnie zmienić nazwę na ŁKS. Dokładnie w ten sam sposób od długów uciekł choćby Lech Poznań, który de facto jest przeniesioną do Poznania Amiką Wronki. Z kolei Polonia Warszawa to Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski ze zmienioną nazwą. Dokładnie taki sam plan jest w ŁKS.

Są jednak niezbędne warunki, by sprawa została sfinalizowana. Po pierwsze ludzie związani z ŁKS muszą mieć na to pieniądze, a po drugie - Tur musi utrzymać się w drugiej lidze. Jest to bardzo prawdopodobne, bo choć obecnie drużyna z Turku ma bardzo słaby skład, złożony głównie z piłkarzy, którzy jesienią grali w klasie A w barwach UKS SMS Łódź. Długo wydawało się, że Tur w ogóle nie przystąpi do wiosennych rozgrywek po tym, jak stracił niemal wszystkich piłkarzy, którzy... dzisiaj grają w ŁKS.

Ostatecznie działacze Tura znaleźli pieniądze, by zespół wystartował w rozgrywkach, a UKS SMS wypożyczył mu swoich piłkarzy. Sportowo Tur pewnie będzie odstawał od reszty - na razie pierwsze trzy mecze tej drużyny z powodu zimowej aury zostały przełożone - ale może nie mieć to znaczenia, bo zimą z rozgrywek wycofał się Lech Rypin, a drugie spadkowe miejsce zajmuje Elana Toruń, która ma aż trzynaście punktów straty do Tura.

Trudniejsze wydaje się zatem spełnienie pierwszego warunku, czyli zapewnienia pieniędzy na spłatę zadłużenia Tura oraz na funkcjonowanie drużyny w drugiej lidze. W sumie należałoby zgromadzić ok. 2-2,5 mln zł rocznie, by klub mógł normalnie działać i grać w drugiej lidze do momentu wybudowania nowego stadionu. Wydaje się, że liczyć można wyłącznie na właścicieli Szkoły Mistrzostwa Sportowego, którzy byliby w stanie zapewnić finansowanie. Już raz zresztą, po odejściu z ŁKS Antoniego Ptaka, uratowali klub.

Trudno oczekiwać, by środki w takiej wysokości zgromadziła np. Akademia Piłkarska ŁKS, której przedstawiciele jeszcze niedawno dawali sygnały, że są zainteresowani prowadzeniem drużyny seniorów ŁKS. Trudno również liczyć na Jarosława Turka, przewodniczącego rady nadzorczej obecnej spółki, którego zwyczajnie na to nie stać. Jedno jest pewne - z ŁKS nie chce mieć już nic wspólnego Filip Kenig, czyli główny udziałowiec upadającej spółki. Kenig ma obecnie zresztą większe problemy, niż ŁKS, bo poważne kłopoty finansowe przeżywa jego firma.

Ostateczne decyzje o tym, co będzie się działo z ŁKS, zapadać będą prawdopodobnie latem. Prezes Łódzkiego Związku Piłki Nożnej Edward Potok już zadeklarował, że jeśli środowisko ludzi związanych z ŁKS będzie działać wspólnie, to związek przyzna nowemu klubowi miejsce w czwartej lidze. Wydaje się jednak, że może nie będzie to konieczne, bo ŁKS może rozpocząć swoje nowe życie w drugiej lidze.

Biorąc pod uwagę nawet konieczność spłaty zadłużenia Tura i tak ekonomicznie jest to bardzo uzasadnione, bo zbudowanie i prowadzenie drużyny, która w ciągu dwóch lat miałaby awansować z czwartej do drugiej ligi kosztowałoby na pewno więcej, niż 800 tysięcy złotych. Nie ma też argumentu, że ŁKS wykończy piłkę nożną w Turku, ponieważ, jak nieoficjalnie wiadomo, Tur i tak nie ma żadnych szans, by przetrwać.

Zobacz bramki z meczów I ligi

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki