Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Międzynarodowy Dzień Teatru w oparach kapuśniaku [ZDJĘCIA+FILM]

Łukasz Kaczyński
Międzynarodowy Dzień Teatru w Łodzi. Happening przygotowany przez Fundację FORM.ART
Międzynarodowy Dzień Teatru w Łodzi. Happening przygotowany przez Fundację FORM.ART Paweł Łacheta
Happeningi przygotowane przez Fundację FORM.ART oraz młodzież z Ośrodka Kultury "Górna" był najbardziej radosnymi punktami obchodów Międzynarodowego Dnia Teatru w Łodzi. Zgodnie z tradycją, przedstawiciele łódzkich scen, państwowych i tych prywatnych, złożyli kwiaty pod pomnikiem Leona Schillera. Próżno było szukać studentów aktorstwa Szkoły Filmowej, zawodowych aktorów też było mniej niż przed rokiem.

- Ten wystrój spodobałby się Kazimierzowi Dejmkowi, który w swym teatrze czerpał z ludowości - żartował senator Ryszard Bonisławski, prezes Towarzystwa Przyjaciół Łodzi, próbując pewnie usprawiedliwić obecność drewnianych budek trwającego Jarmarku Wielkanocnego w pobliżu pomnika. Pod pomnikiem w dniu ludzi teatru pierwszeństwo mieli urzędnicy.
- Teatr to efekt pracy zespołowej - tłumaczyła zebranym wojewoda łódzka Jolanta Chełmińska i podziękowała za różnorodność dostarczaną widzom. Korzystając z okazji złożyła też życzenia wielkanocne.

- Dbamy o nasze teatry - podkreślał Marcin Bugajski, członek zarządu województwa łódzkiego, mówiąc m.in. o modernizacji Teatru Wielkiego. Nie wspomniał, że podległemu marszałkowi województwa Teatrowi im. Jaracza obcięto w tym roku budżet o 1,5 mln zł, a "Wielkiemu" blisko o 3 mln zł. Ani, że budżet zbliżających się prestiżowych Łódzkich Spotkań Baletowych został obcięty do 1 mln zł (zwykle wynosił około 4 mln zł). Cięciami dotknięte były również teatry miejskie.

- Ten Dzień to nie tylko święto osób, których nazwiska można wyczytać z plakatów kolejnych premier. Chcę podziękować osobom z obsługi technicznej, pracownikom rozmaitych pracowni i innych działów administracyjnych - mówiła wiceprezydent Agnieszka Nowak i życzyła zebranym, by w dniu swego święta nie myśleli o problemach dnia codziennego, ale poczuli radość i dumę ze swej pasji. Nie zapomniała wspomnieć o sukcesie akcji "Dotknij Teatru" i teatralnych obchodach Roku Tuwima.

Orędzie Andrzeja Seweryna, dedykowane Aleksandrowi Fredrze, w 220. rocznicę jego urodzin, odczytał Maciej Małek, prezes Łódzkiego Oddziału Związku Artystów Scen Polskich. "Zamiast wpychać Fredrę wyżej na piedestał zarezerwowany dla "wielkich", acz nie granych i nie czytanych, zacznijmy go czytać i grywać [...] broń Boże nie z szacunku dla "dostojnego nieboszczyka". Grywajmy go z szacunku dla siebie samych i widzów. Teatr jest prawdą, nie zawężajmy jej do naszego tylko widzenia rzeczywistości" - napisał Seweryn.

- Fredro mocno wpisuje się w nasz czas. Widziałam właśnie "Zemstę", w której młodzi, Wacław i Klara, gdy Rejent i Cześnik nie godzą się, w odwecie uciekają ze skłóconego domu, z tej ojczyzny - wskazywała prof. Anna Kuligowska-Korzeniewska, historyk teatru, która namówiła Seweryna do napisania orędzia. Gdy mówiła, za jej plecami, przy "jarmarkowych" namiotach z hałasem rozstawiano głośniki. Nad pasażem roznosił się zapach kapuśniaku.

W tym roku Medal "Pro publico bono" im. Sabiny Nowickiej otrzymali: Jacek Szwajcowski, prezes Pelion SA i twórca Muzeum Farmacji, muzykolog Michał Bristiger, Ryszard Hunger, malarz i profesor ASP w Łodzi, Barbara Mrozińska-Badura, prezes Telewizji Toya, przy której działa muzyczny klub Wytwórnia i Tomasz Gołębiewski, koncertmistrz Filharmonii Łódzkiej, organizator koncertów Geyer Music Factory.

Po raz pierwszy przyznano Nagrodę im. Wiesława Nowickiego (dla młodych łódzkich talentów w dziedzinie sztuki, a w szczególności filmu i teatru). Otrzymał ją student reżyserii w "filmówce", Bartosz Kruhlik.

***

Orędzie Dario Fo
Dawno temu władza, nietolerancyjna wobec komediantów, rozwiązała problem wypędzając ich z kraju. Dzisiaj, aktorzy i zespoły mają trudności ze znalezieniem publicznej przestrzeni teatralnej, z której mogliby się zwrócić do publiczności - wszystko za sprawą kryzysu. Rządzący zatem nie mają już problemów z kontrolą tych, którzy wyrażają się z ironią i sarkazmem. Przeciwnie niż w okresie włoskiego renesansu, gdy władza liczyła się z aktorami i dobrze im płaciła, ponieważ mieli wielki posłuch u publiczności.

Powszechnie wiadomo, że wielki exodus komików dell'arte nastąpił w okresie kontrreformacji, kiedy na mocy dekretu likwidowano wszystkie pomieszczenia teatralne, zwłaszcza w Rzymie, i oskarżono aktorów o zniewagę Świętego Miasta. Papież Innocenty XII pod wpływem żądań konserwatywnej burżuazji oraz czołowych przedstawicieli kleru, nakazał w 1697 roku zburzenie Teatru Tordinona, na scenie którego - według moralistów - odbywało się najwięcej nieobyczajnych występów. W czasach kontrreformacji kardynał Carlo Borromeo, działający na północy, poświęcił się działalności inspirującej zbawienie "Synów Mediolanu" i ustanowił precyzyjne rozróżnienie między sztuką o wielkiej sile duchowej, a teatrem manifestującym świeckie profanum. W liście do swoich współpracowników, który cytuję z pamięci, wyraża się mniej więcej tak: "My zajmujący się tępieniem zła, dołożyliśmy wszelkich starań by posłać na stos teksty o niechlubnych treściach, usuwamy je z pamięci ludzkiej, ścigamy tych, którzy je upowszechniają drukiem. Najwidoczniej jednak, gdy tylko uśpiliśmy naszą czujność, diabeł zadziałał ze wzmożoną przebiegłością. O ile bardziej wnika w duszę to, co widzą oczy, niż to, co możemy przeczytać w książkach. Podobnie jak słowo podkreślone głosem i właściwym gestem bardziej zawłaszcza i drąży umysły młodzieży i dziatek, niż może zrobić to wydrukowana martwa litera. Należy zatem usunąć z naszych miast aktorów teatralnych, jak robi się to z osobami niepożądanymi".

Toteż nadzieją na ostateczne rozwiązanie kryzysu jest "wielkie wypędzenie" nas, a zwłaszcza młodzieży pragnącej opanować sztukę teatru- powstanie "nowej diaspory" komediantów, artystów, którzy z tej niefortunnej sytuacji wyciągną niespodziewane korzyści i położą fundamenty nowego teatru.
Dario Fo (tłum. H. Kasjaniuk)

***

Do kogo ta mowa?

Namaszczone frazesy, plastykowe uśmiechy i żartobliwy ton na dowód pełnego oderwania nie tylko łódzkiego senatora od łódzkiej rzeczywistości - to przepis na "godne" fetowanie Dnia Teatru. W sedno trafia Krystian Lupa, gdy mówi, że urzędnicy kultury są z nią coraz mniej związani, że obsesyjnie egzekwują oszczędności, a na dialog brak miejsca. Fo ufa, że kryzys zrodzi nowy teatr? Bójmy się raczej, że jego miejsce będzie i tak między jedzeniem, dziurą w bruku a kolorowym namiotem robiącym dobry PR miastu. I urzędnikom. Jak w Łodzi.
Łukasz Kaczyński

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki