Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory parlamentarne 2015. W Łodzi starcia z podtekstami można mnożyć

Marcin Darda
W wyborach 25 października, w Łodzi obserwować będzie można wiele pojedynków z podtekstami. Jednak ostatecznie to wyborcy zadecydują, kto wejdzie do Sejmu i Senatu
W wyborach 25 października, w Łodzi obserwować będzie można wiele pojedynków z podtekstami. Jednak ostatecznie to wyborcy zadecydują, kto wejdzie do Sejmu i Senatu Mariusz Kapala / archiwum Polska Press
To będą bardzo nietypowe wybory do Sejmu w Łodzi. Już po pierwszym rzucie oka na kształt list wyborczych widać, jak wielu na jedynkach postawiono nie tylko debiutantów, ale i zupełnych nowicjuszy. Nie tylko w komitetach, które debiutują w wyborach, ale na listach partyjnych bardzo doświadczonych wyborczo. Pytanie tylko, ile "nowi" dodadzą świeżości listom i czy w wyborach nie przeskoczą ich starzy wyjadacze...

To już oficjalna informacja. W Łodzi zarejestrowano osiem list w wyborach do Sejmu, a poprowadzą je: Piotr Apel (Kukiz'15), Jacek Dobiesz (KORWiN), generał Marek Działoszyński (PSL), prof. Piotr Gliński (PiS), Dariusz Joński (Zjednoczona Lewica), dr Katarzyna Lubnauer (Nowoczesna), prof. Włodzimierz Nykiel (PO) oraz Wojciech Szymański (Partia Razem). Pierwsza refleksja, jaka rzuca się w oczy po lekturze łódzkich list, to fakt, że na jedynkach list postawiono sporo debiutantów. Nie chodzi tylko o fakt, że niektóre listy, jak Kukiz'15 czy Partia Razem, debiutują w wyborach, ale partie już doświadczone wyborczo stawiają na nowicjuszy. Listę Platformy Obywatelskiej, która broni w Łodzi pięciu mandatów, otwiera prof. Włodzimierz Nykiel, rektor Uniwersytetu Łódzkiego, osoba jakkolwiek nie patrzeć spoza PO. Listę Prawa i Sprawiedliwości otwiera zaś prof. Piotr Gliński, który co prawda startował pod szyldem Unii Wolności w wyborach do Sejmu w 1997 roku, ale posłem nie został, z Łodzi startuje po raz pierwszy, a na ten debiut zesłano go do Łodzi, bo jest warszawianinem. Kandydatów z pierwszych miejsc startujących w Łodzi, ale niebędących łodzianami jest jeszcze więcej. Tak jest z Markiem Działoszyńskim, byłym komendantem łódzkiego garnizonu policji, który otwiera listę Polskiego Stronnictwa Ludowego i jest mieszkańcem Lubuskiego, a także z Piotrem Apelem, dziennikarzem z Warszawy, który otworzy listę Pawła Kukiza. Obaj, Działoszyński i Apel, też debiutują w wyborach do Sejmu. Debiutuje w wyborach Partia Razem, a zatem debiutuje również Wojciech Szymański, jedynka Razem w Łodzi. Katarzyna Lubnauer do Sejmu startowała dwukrotnie, raz - podobnie jak Gliński - z list UW, a drugi raz z list demokraci.pl, ale mandatu nie zdobyła ani razu. Nie startowała też z dotąd z numerem 1. Dariusz Joński, lider listy Zjednoczonej Lewicy, który w Sejmie kończy dopiero swą pierwszą kadencję, jest przy nich sejmowym wyjadaczem, choć nie musi to być komplement, z kolei prof. Nykiel pracował już w Sejmie jako ekspert. Jacek Dobiesz to niemal tradycyjna jedynka Janusza Korwin-Mikkego w wyborach wszystkich szczebli w Łodzi, ale jak dotąd nie odniósł sukcesów.

Czy Czarek przeskoczy pana rektora?

A propos kandydatury prof. Nykiela w PO mówi się, że to "kandydat jak najbardziej godny, jednakże wystawiony w zastępstwie". Nie jest bowiem tajemnicą, że to autorski pomysł wiceszefa łódzkiej PO Cezarego Grabarczyka. Pierwotnie listę były minister ustawił ze swoim nazwiskiem na szczycie, a pozostałymi niżej nazwiskami w taki sposób, że oni wzajemnie odbieraliby sobie poparcie, bezwolnie osłaniając wynik lidera. Gdy stało się jasne, że przewodnicząca Ewa Kopacz nie chce na czele list swych byłych ministrów, Grabarczyk wysunął kandydaturę prof. Nykiela, ponoć wcześniej już przygotowaną, bo przewidział, iż jego nazwisko na jedynce może u Kopacz nie przejść. Komentarze w PO? "Jak wcześniej Czarek układał tak, by nikt go nie przeskoczył, to potem wziął na czoło listy takiego, którego on zdoła przeskoczyć z dwójki. "Ale czy rzeczywiście Czarek go przeskoczy, zobaczymy" - mówią w PO. Prof. Nykiel, który zapewnił, że jako urzędujący rektor kampanię będzie prowadził z dala od UŁ, stoczy pojedynek z prof. Glińskim, ale dziś pytanie numer 1 jest takie, czy w kampanię PO zaangażuje się ograna przez Grabarczyka przy układaniu listy prezydent Hanna Zdanowska, najpopularniejsza dziś twarz PO w Łodzi, która przyciąga wyborców spoza elektoratu PO. I na dziś słychać odpowiedź, że się nie zaangażuje.

PiS tradycyjnie stawia na spadochroniarza

Jedynka na łódzkiej liście PiS dla spadochroniarza zaskoczeniem nie jest, to stara taktyka Jarosława Kaczyńskiego. W 2007 roku postawił tu na Joannę Kluzik-Rostkowską z Katowic, w 2011 roku na Witolda Waszczykowskiego z Warszawy, teraz na Glińskiego. Progres jest jedynie taki, że Waszczykowski w przeciwieństwie do Kluzik-Rostkowskiej ma wątki łódzkie w swoim CV, podobnie Gliński. Zasada generalna jest jednak taka, że niewiele jest okręgów, w których PiS stawia na lokalność na szczycie listy. Spadochroniarz otwiera także listę PiS w Piotrkowie Tryb., a także w Sieradzu. PiS w 2011 roku wzięło w Łodzi trzy mandaty, a po układzie listy widać, że Jarosławowi Kaczyńskiemu na łodzianach w Sejmie zwyczajnie nie zależy, choć trudno zdefiniować "tożsamość" numeru 3 na liście, czyli Piotra Pszczółkowskiego. On mówi o sobie tak: "Jestem rodowitym łodzianinem, całe moje życie zawodowe jest z tym miastem związane. Tu ukończyłem studia, tu wykonuję zawód adwokata". Ale na stronie PKW w rubryce "miejsce zamieszkania" zapisaną ma Warszawę. Wygląda zatem na to, że najbardziej łódzki z czoła listy jest nr 2, czyli Joanna Kopcińska. Utrzymanie przez nią tego wysokiego miejsca w kontekście nie tylko ostatnich wydarzeń to swego rodzaju paradoks: Kopcińska nie należy do PiS. Co więcej, mówi, że zapisze się po wyborach, co nie wszystkim w tej partii musi się podobać. W wyborach na prezydenta Łodzi osiągnęła wynik grubo poniżej oczekiwań PiS, poza tym Kaczyński, gdzie może, wycina ludzi Marcina Mastalerka, ale Kopcińskiej nie tknął. Lista PiS jest zresztą specyficzna: w poprzednich wyborach najlepsze, mandatowe wyniki otrzymali kandydaci z miejsc 1, 2 i 20. Zatem usunięcie z listy byłego wiceprezydenta Włodzimierza Tomaszewskiego, który miał objąć ostatnie miejsce, pomoże głównie Kopcińskiej, a przecież nienależącego do PiS Tomaszewskiego usunięto właśnie z obawy, że sięgnie po mandat.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Pojedynków z podtekstami będzie więcej...

Kategorie pojedynków na łódzkich listach można mnożyć: powalczą ze sobą naukowcy, czyli profesorowie Gliński i Nykiel oraz doktor Lubnauer, matematyk z UŁ. Powalczą spadochroniarze, czyli Apel, Gliński i Działoszyński. Powalczą obecni posłowie, a najciekawszy będzie pojedynek wewnętrzny pomiędzy Grabarczykiem, Małgorzatą Niemczyk, Iwoną Śledzińską-Katarasińską i Elżbietą Królikowską-Kińską. Grabarczyk będzie chciał być lepszy od Nykiela, Śledzińska-Katarasińska od Grabarczyka, a Niemczyk to specjalistka od dobrych wyników ze słabych miejsc. Z tym, że teraz ma dobre, bo trzecie. Na liście PiS nie ma żadnego z posłów, którzy dostali mandaty przed czterema laty: Waszczykowskiego zesłano do Sieradza, Jarosław Jagiełło został wyrzucony z PiS, a na listę PO go nie przyjęto. Przyjęto za to Jana Tomaszewskiego, byłego posła PiS, ale PO wystawia go w Piotrkowie.

Ciekawy pojedynek szykuje się także w PSL. Działoszyński ma atut jedynki, ale John Godson ma prawo myśleć, że dostanie tych 9 tysięcy głosów łodzian, którzy głosowali na niego w wyborach prezydenta miasta. Pytanie tylko, czy dostanie. A kolejne pytanie jest takie, ile otrzyma Witold Skrzydlewski, ostatni na liście ludowców. PSL mandatu w Łodzi jeszcze nie zdobyło, jego wyniki co wybory balansują na granicy 10 tysięcy głosów na całą listę, podczas gdy mandat daje około 30 tysięcy głosów. Ale można pokusić się o stwierdzenie, że z całej trójki najsłabszy wynik zrobi właśnie jedynka, a Skrzydlewski wynik poniżej 10 tysięcy głosów uzna za porażkę. Zresztą ciekawie zapowiada się także pojedynek przedsiębiorców z ostatnich miejsc list PSL i PO, czyli Skrzydlewskiego i Alego Koussana.

Dopiero trzecia na liście Kukiza Agnieszka Wojciechowska van Heukelom zechce przebić spadochroniarza ze stolicy, którym jest Piotr Apel.

25 października będziemy też w Łodzi świadkami pojedynków radnych miejskich. PO, i to na sąsiednich miejscach, wystawia: Karolinę Kępkę, Bartosza Domaszewicza, Elżbietę Bartczak i Jarosława Tumiłowicza. Na liście ZL nr 6 jest radny Maciej Rakowski, a dobre ostatnie miejsce dostał szef klubu radnych Sylwester Pawłowski.

PiS wystawia szefów klubów w Radzie Miejskiej i sejmiku, czyli Marka Michalika i Piotra Adamczyka, ale z nieciekawych miejsc, bo ze środka listy, a wyżej na liście są radni Waldemar Buda i Tomasz Głowacki. Słabe, bo dopiero 14. miejsce otrzymał wyrazisty radny PiS, Bartłomiej Dyba-Bojarski. Zmierzą się także dawni radni usunięci z PO, a potem współdziałający w klubie Łódź 2020, czyli Joanna Kopcińska i Jacek Borkowski, nr 3 na liście Nowoczesnej. Kandydaci ZL, głównie ci z SLD i TR, będą czekać na wynik swojego dawnego szefa, czyli Krzysztofa Makowskiego, który ma 11. miejsce na liście PO.

W wyborach do Senatu ciekawie jak nigdy dotąd

Szczególnie w okręgu nr 24 (Widzew oraz powiaty łódzki wschodni i brzeziński) Obecny bezpartyjny senator, ale zgłoszony przez PO, Ryszard Bonisławski zmierzy się z byłym prezydentem Łodzi Jerzym Kropiwnickim, również bezpartyjnym, acz startującym z poparciem PiS. Bonisławski nie jest tytanem ciężkiej roboty w kampanii, a Kropiwnicki walczy o swój życiorys: chce być zapamiętany ze zwycięstwa w wyborach, a nie z referendum, w którym przed pięcioma laty odwołali go łodzianie. Żeby było ciekawiej, to będzie również pojedynek byłego prezydenta Łodzi z jego dawnym doradcą ds. inwestycji, kontrowersyjnym milionerem Piotrem Misztalem, a stawkę w tym okręgu uzupełnia Krzysztof Kwiecień z PSL.

W okręgu nr 23 (zachodnia Łódź) wystartuje obecny senator Maciej Grubski (PO), a mandat spróbują mu odebrać Elżbieta Więcławska-Sauk (PiS), profesor Andrzej de Lazari (bezpartyjny, poparcie Nowoczesnej) oraz Dariusz Antkiewicz - kandydat KORWiN. Wiadomo, że Maciej Grubski wystraszył się trochę kandydatury profesora de Lazari. Na tyle, że dopytywał w PKW, czy to "de" będzie przed nazwiskiem Lazari, czy nie, co zdecyduje o kolejności na liście, bo to też jest motyw dla wyborcy. Ostatecznie system PKW zakwalifikował profesora jako ostatniego na liście. Ale Grubski i tak nie będzie pierwszy na liście. Tę otworzy Dariusz Antkiewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki