Poza PiS wyborów pilnować mają słuchacze Radia Maryja, kluby "Gazety Polskiej", Stowarzyszenie "Solidarni 2010"oraz Ruch Społeczny im. Lecha Kaczyńskiego. W każdym lokalu wyborczym powinien być "odważny pełnomocnik, który będzie liczył głosy, obfotografuje ów lokal, a na zewnątrz powinni całą noc stać ludzie, po to, by ów odważny miał poczucie wsparcia".
Te słowa Kaczyński wypowiedział w sobotę, a dzień później poseł Bolesław Piecha, kandydat PiS na senatora w wyborach uzupełniających w okręgu rybnickim, ograł resztę kandydatów w cuglach. Bez żadnego "ruchu pilnowania wyborów", bez ludzi, którzy stali całą noc pod lokalami wyborczymi wspierając pełnomocnika, który sam liczył głosy po wcześniejszym obfotografowaniu lokalu. No i podpiłował prezes gałąź, na której sam zasiada.
Bo teraz pojawia się pytanie: skoro prezes czuje, że nasza demokracja i procedury wyborcze są aż tak zagrożone, to w jaki sposób Piecha wygrał te wybory? Skoro według sugestii jego partyjnego pryncypała Polska jest jakąś bananową republiką, gdzie fałszuje się wszystko, łącznie z wyborami parlamentarnymi, to Donald Tusk albo Leszek Miller powinni teraz objeżdżać kraj i na wiecach prosić o interwencję obserwatorów OBWE.
Kandydat PO był przecież dopiero trzeci, a kandydat SLD zrobił ostatni wynik. A skoro nie było w Rybniku "ruchu pilnowania wyborów", to prezes Kaczyński konsekwentnie powinien odmówić gwarancji, że to zwycięstwo PiS jest "zgodne z rzeczywistością".
Marcin Darda
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?