Taką decyzję podjął w środę w pięcioosobowym składzie Sąd Apelacyjny w Łodzi, podtrzymując wyrok sądu niższej instancji. Wyrok jest już prawomocny. Po jego ogłoszeniu sąd wyłączył jawność, co oznacza, że uzasadnienie nastąpiło za zamkniętymi drzwiami. Skazani nie dotarli w środę do gmachu Temidy.
Od wyroku Sądu Okręgowego w Łodzi, który zapadł w listopadzie 2012 r., odwołały się obie strony. Obrońca Marty K. uważał, że kara dziewięciu lat więzienia jest zbyt surowa i domagał się jej złagodzenia. W przeciwieństwie do oskarżyciela, który zarzucił 33-latce udział w zabójstwie i występował o dożywocie. Ponadto obrońca Krzysztofa K. wnosił o łagodniejszą karę dla swojego klienta. Apelacje zostały uznane za bezzasadne.
Do tragedii doszło w nocy z 12 na 13 sierpnia 2011 roku w mieszkaniu wynajmowanym przez oskarżonych w bloku na Bałutach w Łodzi. Wcześniej Krzysztof K. poznał Halinę P. przez internet. Kobieta była samotna. Mieszkała z matką. Chciała poznać partnera. Umówiła się z oskarżonym. Spotkali się w centrum handlowym, potem jej autem - nissanem almerą - pojechali do jego mieszkania.
Według śledczych, gospodarz poczęstował kawą 37-latkę, która nie wiedziała, że w sąsiednim pokoju przebywa... żona skazanego z 3-letnią córką i 5-letnim synkiem. W pewnym momencie Krzysztof K. wziął młotek i od tyłu zaatakował Halinę P. Kobieta nie miała szans na obronę. Zginęła od ciosów młotkiem i od duszenia rękami.
- Ponad 30 lat jestem adwokatem, ale z przypadkiem takiego zabójstwa, takiej masakry jeszcze się nie spotkałam - powiedziała nam wczoraj po rozprawie w sądzie adwokat Maria Wetlandt-Walkiewicz, reprezentująca matkę ofiary.
Oskarżeni obrabowali kobietę. Zabrali jej nissana almerę wartego 2 tys. złotych, dwa telefony komórkowe za 550 zł i nawigację wartą 150 złotych. Oznacza to, że potwornego zabójstwa - w obecności dzieci, które za ścianą na pewno słyszały krzyki mordowanej kobiety - dokonano dla łupów wartych 2,7 tys. zł...
Po tej zbrodni małżonkowie K. usunęli w mieszkaniu ślady krwi, zaś ciało 37-latki zawinęli w dwa koce, wynieśli do kontenera przed blokiem i przysypali śmieciami. Operator śmieciarki nie zauważył zwłok, które trafiły na wysypisko, gdzie zostały odnalezione.
Przełomem w śledztwie okazała się spostrzegawczość koleżanki zamordowanej, która na portalu aukcyjnym zauważyła nawigację pochodzącą z nissana Haliny P. Zawiadomiła policję, a ta zastawiła pułapkę na sprzedawcę, w którą wpadł Krzysztof K.
Podczas śledztwa podejrzany przyznał się do zabójstwa. Najpierw winę wziął na siebie, a potem oświadczył, że w morderstwie pomagała mu żona. Marta K. zaprzeczyła. Zaznaczyła, że nie brała udziału w zabójstwie i że mężowi pomogła tylko sprzątać mieszkanie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?