18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Festiwal Szkół Teatralnych: deszcz nagród [ZDJĘCIA]

Łukasz Kaczyński
Deszcz nagród spadł w Teatrze Nowym na studentów czterech państwowych uczelni teatralnych.
Deszcz nagród spadł w Teatrze Nowym na studentów czterech państwowych uczelni teatralnych. Krzysztof Szymczak
Odpowiedzią na deszcz balonów, który opadał na widownię podczas inauguracji XXXI. Festiwalu Szkół Teatralnych, był wysyp nagród podczas wieczornego finału imprezy w Teatrze Nowym. Nie wybrano najlepszego spektaklu, ale wśród młodych adeptów sztuki aktorskiej rozdzielono osiem równorzędnych nagród (każda o wartości 2,5 tys. zł) i dziesięć wyróżnień (po 1 tys. zł).

- Pamiętajmy, że jest festiwal przede wszystkim aktorski, nie reżyserski - zaznacza prof. Zofia Uzelac, dziekan Wydziału Aktorskiego łódzkiej Szkoły Filmowej.

Jury pod przewodnictwem reżyserki Anny Augustynowicz podkreśliło wartość współpracy łódzkiej "filmówki" z krakowską PWST. Jej efektem był spektakl "Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem" w reż. Krzysztofa Globisza (notabene jedna z najciekawszych realizacji festiwalu). Idea wspólnego projektu oddana została w tytule: "Zróżnicowanie środków aktorskich w zależności od rodzaju medium za pomocą, którego realizowany jest tekst".

Trzy nagrody specjalne trafiły do studentów "filmówki". Piotr Bondyra za rolę Garry'ego w "Shopping & fucking" otrzymał słynną Nagrodę im. Jana Machulskiego "Bądź orłem, nie zniżaj lotów" (100 dolarów), a także Nagrodę Publiczności dla Najbardziej Elektryzującego Aktora. Żeński odpowiednik tej nagrody trafił do Pauliny Gałązki, która otrzymała ponadto doroczną Nagrodę Dziennikarzy ("Dziennika Łódzkiego", "Expresu Ilustrowanego, "Gazety Łódzkiej", "Angory" i "Super Expressu") i nagrodę Jury (za Lulu w "Shopping &..."). Nagrodę ufundowaną przez studio Opus Film za rolę Marka w tym samym spektaklu otrzymał Marcel Sabat (nieoficjalnie mówi się, że studentem zainteresowany jest jeden z łódzkich teatrów).

Grand Prix za wybitną osobowość sceniczną (15 tys. zł od ministra kultury) otrzymała Marta Mazurek za rolę w spektaklu "Mężczyzna, który pomylił...". Wydaje się jednak, że tylko w tym spektaklu było kilka kreacji bardziej godnych docenienia, czego dowodem niech będzie Nagroda ZASP dla Daniela Malchara (PWST Kraków).

Najwięcej laurów zebrali studenci z Krakowa. Nagrody wywiozą: Bartłomiej Kotschedoff i Sandra Staniszewska (Heiner i Sanny w "Pływalni"), Michał Wanio i Maria Kania (Artiom Gusjew i Joanna Harris w "UFO. Kontakt"), a wyróżnienia: Karolina Głąb ("Mężyczna, który pomylił..."), Jaśmina Polak (Jennifer Davies w "UFO") i Aleksandra Pisula (Anna w "Pływalni").

Z warszawskiej Akademii Teatralnej nagrodzony został tylko Michał Poznański ("Harce młodzieży polskiej"), a wyróżnienia otrzymali: Kinga Suchan, Julia Rosnowska i Maria Pawłowska za role w tym samym spektaklu.

Z wrocławskiej filii PWST nagrodę zdobyła Agata Bykowska (za Zochę w "Naszej klasie" i role w "Love & information"), a wyróżnienia: Dawid Lipiński (Heniek w "Naszej klasie" i role w "Love &.."), Łukasz Kaczmarek (Policjant, Mężczyzna i Dziad w "Dwoje biednych..."; czym kierowało się Jury, trudno zgadnąć) i Radomir Rospondek ("Nasza klasa", "Dwoje biednych...").
Drugą nagrodę dla łódzkiej Szkoły Filmowej zdobyła Magdalena Drab ("Dwoje biednych Rumunów..."), a wyróżnienie Marta Jarczewska (Dżina w tym samym spektaklu).

Jasna staje się teza, że cztery państwowe uczelnie teatralne kształtują własne "szkoły" myślenia o spektaklu dyplomowym. Proces ten przebiega od kilku lat. Decyduje zapraszanie do pracy ze studentami tych właśnie, a nie innych reżyserów, o ukształtowanym i rozpoznawalnym języku teatralnym.

Dostrzec można dwa główne "obozy". O ile Kraków, Wrocław i Łódź celują w spektaklach nowoczesnych, niestandardowych, eksperymentujących z zadaniami aktora, to Warszawa pozostaje wierna teatrowi klasycznemu (mniej lub bardziej), aktorstwu psychologicznemu czy wręcz "serialowemu" (czyżby rynek profilował pomysły reżyserskie?). Efektem tego są bezpieczne eksperymenty, jak nieudane "Wesele" Jarosława Gajewskiego, lub "podrasowane" naturalistyczne obrazki jak "Noce sióstr Bronte" Bożeny Suchockiej. Jedyny problem z tym drugim, przy całym wdzięku z jakim jest grany, przy rzetelności z jaką powstał, że po pół godziny wiemy już co potrafią młodzi aktorzy. Wiemy gdzie ustawiona jest poprzeczka i że przez kolejną godzinę nikt jej nie przekroczy. Ale i AT próbuje nowości. "Harce młodzieży polskiej" Remigiusza Brzyka uratowały studentów od wyjazdu bez nagród.

W przypadku pozostałych szkół wiele mówią "topowe" nazwiska współczesnego teatru. Najlepsze spektakle na festiwalu pokazała Łódź i Kraków. Grzegorz Wiśniewski pogłębił odczytanie sztuki "Shopping &..." i tragedii jej postaci nadał wymiar zgoła szekspirowski (dobre role Sabata i Gałązki). Mądry i czerpiący siłę z prostoty spektakl przygotował Iwan Wyrypajew. "Ufo. Kontakt" pozornie tylko opowiadać ma o spotkaniach ludzi z pozaziemską cywilizacją. Większości młodych aktorów udała się rzecz niezwykła: zbudowali z publicznością prawdziwą wspólnotę. Faworytami są zaś spektakle "Złesny" w reż. Agaty Dudy-Gracz i "Mężczyzna, który pomylił..." Krzysztofa Globisza, pod wieloma względami zbliżone, oparte na zasadzie: na krótkim odcinku czasu pokazać maksymalnie umiejętności dyplomantów.

Artystyczną i pedagogiczną pomyłką okazało się "Dwoje biednych Rumunów...", w których Krzysztof Dracz ograniczył się do płaskiej groteski i przymuszenia studentów wrocławskiej PWST do odklepania tekstu. Zabrakło pomysłu na inscenizację i na miejsce w niej aktorów, czyli czegoś, co w łódzkich "Rumunach" Małgorzaty Bogajewskiej było fundamentem realizacji.
Dzięki Festiwalowi na niespełna tydzień łódzkie sceny gościły najbardziej witalne siły teatru - młodzież aktorską. Nie tylko sceny, bo dyskusje toczyły się na ulicach i w klubach. Takich młodych ludzi chcielibyśmy widzieć tam częściej. Choć ważne jest ścieranie się i wymiana doświadczeń między studentami, warto popracować, by FST, jedyne wydarzenie w Łodzi, które nie starzeje się, stał się prawdziwymi artystycznymi juwenaliami, które biorą we władanie całe miasto. Materiał i tradycja już jest. Potrzeba formuły i dotacji ich godnych.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki