Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Arkusze maturalne 2013 w internecie. Oszustwo czy przeciek?

Maciej Kałach
"Mam znajomego w drukarni, która drukuje testy i to on robił ich zdjęcia" - napisał Tomasz.
"Mam znajomego w drukarni, która drukuje testy i to on robił ich zdjęcia" - napisał Tomasz. Krzysztof Szymczak
Internauta przekonuje, że za 200 zł prześle wszystkie arkusze, które uczeń dostanie na obowiązkowej maturze. "Witam, posiadam testy na egzaminy maturalne w 2013 roku. Niech kontaktują się ze mną tylko zdecydowane na współpracę osoby!" - takie ogłoszenie pojawia się w internecie jako komentarz pod niemal wszystkimi informacjami, które dotyczą przygotowań do matury, także w Łodzi. Autorem anonsu jest tajemniczy posiadacz konta poczty elektronicznej o nazwie "[email protected]".

Po napisaniu pod ten adres, odpowiedź Tomasza Winklera przychodzi jeszcze tego samego popołudnia.

"Tak jak od trzech lat i w tym roku posiadam testy na egzaminy, jakie odbędą się od 7 do 27 maja 2013 roku. Wysyłam je od razu po otrzymaniu wpłaty. Nie zdarzyło mi się, że nie dostarczyłem fotografii testów klientowi, który kupił ode mnie testy" - napisał. Tomasz deklaruje, że klientów było już ponad 300. Zadowolonych, ponieważ arkusze ze zdjęć od Winklera mają co roku nie różnić się od tych rozdawanych na maturze.

"Mam znajomego w drukarni, która drukuje te testy i to on robił ich zdjęcia" - wyjaśnia w mejlu Tomasz. - "Na zdjęciach widać wszystko czytelnie".

Cena testu z jednego przedmiotu to 100 zł. Jednak można skorzystać z promocji: przy zamówieniu dwóch arkuszy, Winkler obiecuje przesłać zadania z trzeciego przedmiotu za darmo. Tym sposobem ułatwienie zaliczenia wszystkich obowiązkowych przedmiotów na pisemnej maturze (czyli polskiego, matematyki i wybranego języka obcego) miałoby kosztować 200 zł.

List kończy się kategorycznymi stwierdzeniami.

"Nie wysyłam nic na próbę, nawet pół strony. Nie chcesz kupować, to nie kupuj. Zaznaczam, iż nie masz prawa do powielania, rozpowszechniania, czy choćby dzielenia się informacją o moich zdjęciach" - napisał Tomasz.

Treść korespondencji z Winklerem przesłaliśmy do Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Łodzi, która odpowiada za przeprowadzenie matury w naszym województwie.

- W poniedziałek zgłosimy sprawę prokuraturze - zapowiada Małgorzata Dudkiewicz-Świerzyńska, wicedyrektor OKE.

- Wydział do walki z przestępczością gospodarczą Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi nie spotkał się dotychczas z sygnałami świadczącymi o domniemanym handlu arkuszami matury 2013 - informuje podinsp. Joanna Kącka, rzecznik KWP.
Jeśli Tomasz faktycznie sprzedaje zdjęcia prawdziwych arkuszy, może grozić mu kara do dwóch lat więzienia z paragrafów mówiących o uzyskiwaniu dostępu do informacji, do której nie ma się uprawnień, lub ujawniania informacji zdobytej w związku z pełnioną funkcją.

Jeśli Tomasz to oszust, który nie uzyskał dostępu do prawdziwych testów maturalnych, grozi mu od 6 miesięcy do 8 lat więzienia za wprowadzanie w błąd w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.

Zachęty do kupna arkuszy, pochodzących z rzekomego przecieku z trwającej sesji państwowych egzaminów, nie pojawiły się po raz pierwszy.

W kwietniu wrocławska OKE wyjaśniała sprawę bloga, którego właściciel oferował zestawy zadań, jak twierdził, wykradzione przed testami gimnazjalistów. Warunkiem uzyskania dostępu było wysłanie SMS-a za 3,69 zł. Z tej opcji skorzystali m.in. informatycy pracujący dla OKE we Wrocławiu, a w zamian dostali puste arkusze. Stawka 3,69 zł obowiązuje jednak dalej, a obecnie SMS-owo możemy zakupić dostęp do zadań maturalnych. Twórca strony nagrał nawet kilkunastosekundowy film, na którym pokazuje rzekomy arkusz przykryty rozrzuconymi banknotami.

Prawdziwy okazał się przeciek przed egzaminem gimnazjalnym w 2009 r. Arkusz z części humanistycznej pojawił się na internetowej witrynie służącej wymianie plików dzień przed egzaminem. Umieścił go tam 18-latek, syn woźnej z prywatnego gimnazjum w Warszawie. Dyrektorka tej szkoły otworzyła paczkę z arkuszami i nakazała je skserować sprzątaczce, a ta zatrzymała jedną kopię dla siebie.

Skutkiem afery sprzed 4 lat była zmiana procedur. Paczki z zadaniami na każdą część egzaminu gimnazjalnego przychodzą od 2010 r. wczesnym rankiem w dzień jego przeprowadzania, więc testy nie "nocują" już w szkole. Takie samo zabezpieczenie obowiązuje w przypadku matur.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki