ZOBACZ ZDJĘCIA: Sektor rodzinny w Bełchatowie rozkręca się z meczu na mecz, mimo że oficjalnie... go nie ma
Sektor rodzinny na stadionie GKS Bełchatów, mimo iż frekwencja jest tam jedną z najniższych w ekstraklasie, od lat mógł świecić przykładem innym. Nigdy nie brakowało atrakcji takich jak malowanie dzieciom twarzy, upominki, konkursy, czy nauka sportowego dopingu. Jak widać, nauka nie poszła w las, bo mimo że od rundy wiosennej na oficjalne prowadzenie sektora rodzinnego zabrakło w Bełchatowie środków, doping najmłodszych na dawnym sektorze rodzinnym pozostał i wyraźnie słychać go na meczach. - Sektor żyje swoim naturalnym życiem. Cały czas przychodzą tutaj całe rodziny z dziećmi - zapewnia Michał Antczak, rzecznik "Brunatnych".
Niezłe wyniki GKS Bełchatów na wiosnę i ostatnie sukcesy, a także poprawa pogody sprawiły, że rodzin z dzieciakami na ostatnich meczach jest coraz więcej. Co ważne, kibicują na dobre i na złe. Młodych fanów słychać było wyraźnie już podczas przegranego meczu z Ruchem Chorzów, kiedy zamilkły trybuny, a dzieciaki ciągle dodawały otuchy swoim pupilom. Głośno było także podczas sobotniego meczu z Górnikiem Zabrze, wygranym 2:0. Tym bardziej, że animacją dopingu zajęła się ponownie jedna z opiekunek, która wcześniej na meczach nie mogła być obecna z powodu rozpoczętych studiów.
Dzieciakom w sektorze tradycyjnie towarzyszyła także klubowa maskotka GKS Bełchatów, Mamut, który jak zwykle cieszył się dużym zainteresowaniem najmłodszych fanów.
Do końca sezonu w Bełchatowie rozegrane zostaną jeszcze trzy spotkania. Klub liczy, że frekwencja będzie coraz lepsza, a kibice, w tym całe rodziny, wspomogą zespół w walce o utrzymanie do ostatniej kolejki T-Mobile Ekstraklasy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?